2003-08-25
jak będę się czuła dzisiaj – nie uwierzyłabym.
wczoraj wszystko było możliwe:
poranne gadanie o literaturze, bieg z przeszkodami (komunikacyjnymi) do pracy,
robienie pięciu rzeczy naraz + ukradkowe surfowanie po internecie przy biurku szefowej (sic!),
telefonowanie w sprawie nowej pracy – do samego szefa (haha!),
umawianie się z hr, a potem plotki z Lu w parku nad stawem.
Nic nie było straszne, wszystko wydawało się osiągalne i możliwe,
nawet magisterka nie wydawała się taka groźna,
nawet podjęcie pracy w napuszonej-poważnej firmie nie przerażało mnie tak,
jak dzisiaj – przeraża mnie wszystko, nawet otwarta książka, za którą od rana nie mogę się zabrać.
Przeraża mnie bałagan w mieszkaniu, które wygląda tak, jakby za chwilę miało się zawalić,
jakby ściany pod ciężarem przeładowanych półek miały się złożyć jak dziecinna zabawka
i zatrzasnąć mnie w środku, w pułapce.