2003-10-11
Ergo: primo – nie będzie już warszawki, secundo – od tygodnia nie mamy w domu cukru!Ale syndrom niedocukrzenia to pestka w porównaniu z tym, co dzieje się w naszym [dotychczasowym] mieszkaniu
A po dwóch dniach pakowania machnęła już na wszystko ręką i ładowała do pudeł „jak leci” –
Wiadomo – „dorabianie się” w czasach kryzysu nie owocuje dobrami materialnymi, a jedynie duchowymi, więc u nas w domu nie było co do garnka włożyć, a czytelnictwo kwitło („inteligiencja” kurna pracująca ;P)No więc, rodzicielka zamieniła się w pakowaczkę na taśmie produkcyjnej i średnio co pól godziny spod jej rąk wyjeżdżało nowe pudło, pieczołowicie potem przez nią ustawiane w przedpokoju lub kuchni pod sam sufit – aż dziwne, że to tekturowe „lego” jeszcze nie runęło, wgniatając mnie na przykład w miseczkę muesli, które spokojnie spożywam przy kuchennym stole.
Aktualnie całe mieszkanie obstawione jest pudełkowo-paczkowym labiryntem, a pudeł ciągle przybywa!
Jako że wszystkich nas ogarnęła już obsesja pakowania, „na pudła” chodzimy całą rodziną na osiedlowy bazarek, gdzie prawie wyrywamy je sprzedawcom z rąk (mama: „o, tu ma pan wolne miejsce na półce! proszę tam ułożyć ten makaron, a pudełko dla mnie!” :))
Myślę, że na osiedlu dorobiliśmy się już ksywy „pudlarze” albo „tekturofile” albo cos w ten deseń ;P
A moje rodzeństwo 24-letnie (sztuk jeden) na każdym z pudeł, pracowicie przez rodzicielkę pakowanym i ustawianym, wypisało grubym markerem i wielkimi literami ( ku niewątpliwej uciesze – jak sadzę – panów tragarzy, którzy owe pudła będą nosili) jego zawartość.
A więc, zgodnie z tym, co na poszczególnych pudłach wypisane, na nasz dobytek składają się między innymi:
CHOMIKI,
KIEŁBASA,
DOLARY,
SPINACZE,
PŁYTY DISKO POLO,
CIASTECZKA,
ZŁOTO,
PARÓWKI,
ZAPAŁKI,
PRECJOZA,
FETYSZE,
ŚRUBKI,
SZPARGAŁY itp.
Imponujący stan posiadania, nieprawdaż? :))