w kafejce internetowej.
jestem na chwilę, jestem głodna, jestem zmarznięta i chyba nieszczęśliwa, ale co tam.
zaraz wrócę do domu i będę mogła się wyryczeć w poduszkę (bez odpowiadania na głupie pytania „ojej, a co sie stało?”),
bo dzisiejszy dzień nalezał do naprawdę chujowych i kurewsko bolesnych,
choc to pewnie ja bardziej ranię niźli sama jestem raniona (no bo ja przecież złą kobietą jestem, nie?)
idę do domu. mam ochote pisac.
pić herbatę, słuchać muzyki i pisać.
bedę przyszpilac motyle do ściany.
lubie to. cudnie trzepoczą skrzydłami.
przypominaja mi kobiety, z którymi i tak nigdy nie będę posiądę.
bo nie.
bo ja jestem zły porucznik.
i krzywdzę.
2003-12-09