weltschmerz adama słodowego

wiadomo nie od dziś, że jeśli dręczy cię depresja, bądź bliżej niesprecyzowany ból istnienia,
najlepiej udać się do fryzjera celem zrobienia sobie trwałej ondulacji czy balejażu z piętnastu kolorów.
podobne działanie uspokajająco-uszczęśliwiające ma ponoć również nowa warstwa akrylu na tipsach,
zagęszczanie włosów czystym jedwabiem i prasowanie zmarszczek botoksem.
jesli jednak nie stać cię na w/w przyjemności, a czujesz się nijako,
bo właśnie skończyłaś 28 lat, a wiatr ze wschodu zwiastuje jesień,
pozostają ci cudowne sposoby naszych matek i babć.ja skorzystałam jednak z niezawodnego sposobu pana waldka, dawnego sąsiada praskiego,
który przy każdym wahnięciu emocjonalnym, zwykł namiętnie pucować swego wysłużonego wartburga.
idąc tym tropem, wpadłam na genialny w swej prostocie pomysł, by odmienić swe życie,
przemalowując ściany w moim pudełku na końcu świata.

a może inaczej – doprowadzając moje pudełko do standardów ogólnoludzkich,
to jest – łatając dziury w ścianach po nieudanych instalacjach typu „światło i dzwięk”,
usuwając z sufitu ślady męskiego klapka w rozmiarze 44, którym poprzedni lokatorzy mieli w zwyczaju tłuc komary i inne,
likwidując tłuste odciski małych, dziecięcych paluszków
i wysyłając w niebyt ścienną płaskorzeźbę wykonaną kredkami świecowymi made in china.
słowem – postanowiłam wykonać akcję w stylu „kto was tak urządził” i nie kryć zaskoczenia, kiedy nagle zrobi się pięknie.

przez jakieś dwa tygodnie nie rozstawałam się z duluxowymi paletami kolorów,
napastując wszystkich wokół różnymi odcieniami czerwieni, beżu i zieleni.
do sprawy podeszłam na tyle profesjonalnie, że zapoznałam się z publikacjami w stylu „wpływ koloru na współżycie płciowe i sukces w biznesie” oraz „feng shui w malarstwie pokojowym”.
dzięki nabytej w ten sposób wiedzy teoretycznej nie miałam większego problemu z wyborem kolorów z tzw. mieszalnika.
problem pojawił się dopiero wtedy, kiedy usłyszałam cenę takiego „bryzgu wulkanicznej lawy”, „powiewu wiatru nad wiklinową zatoką” czy „aromatycznego czaru zimowej nocy”. no normalnie aż usiadłam i przez chwilę zastanawiałam się, czy aby nie lepiej byłoby wybielić ściany wapnem, a podłogę wyszorować ługiem.

ciąg dalszy nastąpi niebawem.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x