drabinka

dziś w nocy śniło mi się bezpieczne schronienie.
wymarzonyw dzieciństwie domek na drzewie, którego nigdy nie miałam,
bo jako „dziecko po wstrząsie mózgu” nie miałam nawet wrotek, żeby nie narażać już nadwyrężonej głowy.
no więc domek na drzewie. po cieniutkiej drabinie ze skręconych korzeni, lian i leśnego chrustu
wspinam się wysoko-wysoko.
powietrze wokół z chwili na chwilę staje się jaśniejsze i świeższe.
wchodzę coraz wyżej, na malutki taras w koronie drzewa,
choć wydaje mi się, że jestem w jednej z tych ciasnych kamieniczek na krakowskim kazimierzu.
mam kufer pełen starzyzny, wyblakłych sukni i znoszonych trzewików.
ktoś woła mnie z dołu po imieniu. chcę zejść. nie mogę. boję się.
gałązki cienkiej drabinki trzeszczą pod moimi stopami,
cała konstrukcja chybocze się coraz bardziej. nie mogę złapać równowagi,
chwytam się powietrza i zielonych liści.

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x