niedziela w pracy

wchodzę sobie do „zakładowej kuchni” w celu przyrządzenia porannej kawy,
a tam… – uzbrojony po zęby facet czyta sobie super express i popija herbatkę!!!
acha.
elegancki garnitur, lśniące buciki, żeluj-modeluj, perfum szlachetny
i prawie półmetrowa giwera!!!
żeszfak, płatny morderca czy anioł stróż?
uśmiecha się grzecznie i szarmancko odpowiada na moje zapowietrzone „dziędobry”.
ych.

najwyraźniej czekał na swojego „pana” maglowanego w studiu obok.
no cóż, politykom czfartej-erpe zaczyna odbijać
albo rzeczywiście „szatani są czynni, żeby zaszkodzić naszemu krajowi”.

kawę przyrządziłam drżącymi rękami, zerkając co chwilę na tę wielką pukawkę,
co to przyrosła mu biodra oraz paralizator, który dyndał u drugiego boku.
– madafaka, człowiek-pułapka, zaraz mu to wszystko wybuchnie… – pomyślałam,
a następnie niezwłocznie ewakuowałam się z kuchni, bo naprawdę traciłam już rozeznanie,
czy „to”, co leży na stole obok gazety, to jego telefon komórkowy czy też może odbezpieczony granat ręczny .

 

 

 

 

 

———————————————————————————————————–
komentarze ze starego bloga zazie-dans-le-metro.blog.pl

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x