ziuuuum.

powiało niżem. albo jakimś innym odmóżdżającym frontem atmosferycznym.
w każdym razie – jeśli dwie osoby nie są w stanie wymyślić menu na obiad
(do tego stopnia, że na hasło „ryba z warzywami” dopada je dylemat:
ale konkretnie jakie warzywa? a w ogóle to jaka ryba?)
znaczy to niechybnie, że tego dnia nie powinny nawet zbliżać się do kuchni.
i udać się kurturarnie na wieczornego kebaba.

a poza tym – dziś po pracy będę leżeć. właśnie tak.
totalnie bezrefleksyjnie i horyzontalnie.
leżeć i przeżywać nadchodzącą jesień.
i naprawdę nie rozumiem czemu, od dziecka, od zawsze
ze schyłkiem lata kojarzy mi się irena santor i
„juuuuż nieeee maaa dziiikiiiich plaaaaż”.

 

 

komentarze ze starego bloga zazie-dans-le-metro.blog.pl

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x