nie, nie biorę udziału w konkursie na najbardziej blogusiowego blogusia.
nie ścigam się na zajefajne noteczki, poetyckie frazy czy osobiste dramaty.
nie walczę o smsowe uznanie dla siebie, swojego życia i swoich bzdur.ale mogę wam – zupełnie gratis – powiedzieć, co lubię.
lubię zapach gazu, benzyny i roztopionej smoły. lubię notesy i pkp.
lubię patrzeć na wirujące w pralce ciuchy. lubię pierwszą płytę bajmu z 1983 roku.
lubię zasypiać w autobusie na siedzeniu przy oknie i zieloną natkę pietruszki.
lubię słuchać nieprzerwanie przez trzy dni tej samej piosenki i malować ściany.
lubię, kiedy ktoś rozumie to, co do niego mówię i to, czego nie mówię.
nie ścigam się na zajefajne noteczki, poetyckie frazy czy osobiste dramaty.
nie walczę o smsowe uznanie dla siebie, swojego życia i swoich bzdur.ale mogę wam – zupełnie gratis – powiedzieć, co lubię.
lubię zapach gazu, benzyny i roztopionej smoły. lubię notesy i pkp.
lubię patrzeć na wirujące w pralce ciuchy. lubię pierwszą płytę bajmu z 1983 roku.
lubię zasypiać w autobusie na siedzeniu przy oknie i zieloną natkę pietruszki.
lubię słuchać nieprzerwanie przez trzy dni tej samej piosenki i malować ściany.
lubię, kiedy ktoś rozumie to, co do niego mówię i to, czego nie mówię.
ale przede wszystkim lubię jeść.
z cudzego talerza też.
albo przede wszystkim.