nocne rozmowy o otyłości brzusznej.

 

nie wywabiwszy smalcu z satyny, kataru z nosa, a wkurwu z lica nadobnego –
po jednym dniu po-noworocznej niedomogi niniejszym idę do pracy.
co z tego, że zasnęłam dopiero około piątej porannej,
nażarłszy się uprzednio gripexu i – jak mniemam – przedawkowawszy nieco.ale luuuz. pseudoefedryna telepała mię równo przez kolejne cztery nocne godziny.
dzięki temu nasłuchałam się radia za wszystkie czasy – od maryi i józefa po eskę rock.
oczywiście najbardziej zafrapowała mnie nocna debata na temat właściwego obliczania BMI.
tylko nie pamiętam, na jakiej to było stacji. aaa, co zresztą przypomina mi, że stęskniłam się nieco
za absurdalnie pozytywno-afirmatywnym podejściem do życia niejakiej grażyny dobroń
oraz jej audycji o zbawianiu świata wywarem z cebuli i leczenia bólu egzystencjalnego czopkami z rumianku.
tego mi trzeba. oprócz kawy.







komentarze ze starego bloga zazie-dans-le-metro.blog.pl





Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x