przyśnił mi się mój brat. jako śmiertelnie chory i zbolały człowiek, któremu nocą podaję leki.
i pies, który sra dywan i gryzie mnie po rękach, kiedy próbuję wyprowadzić go na spacer.
i pies, który sra dywan i gryzie mnie po rękach, kiedy próbuję wyprowadzić go na spacer.
na szczęście przyszedł poranek pełen wiosennego słońca i sms na śniadanie.
i po raz kolejny okazało się, że jedynym elementem, który nie pasuje
do tej prawdziwej i jasnej strony rzeczywistości
jest moja głowa. moja ołowiana kula, która nie pozwala mi chodzić.
pełna wielopoziomowych, logicznie uporządkowanych struktur lęku, paranoi i absurdu.