lazy friday

taki zwykły dzień. wolny od pracy. wstaję wyspana. po jakimś śnie, w którym jeżdżę autobusem i jem kanapki.
obok mnie jakaś dziewczyna, która twierdzi, że jest fizyczką i zajmuje się mierzeniem temperatury
w wielkich maszynach cybernetycznych. nie wiem, czy jej wierzyć, ale brzmi to całkiem nieźle.
prawie jak opowieści astrid o cyklotronie. a wiadomo, że to mnie bierze, rzuca na kolana i depcze.
mam ochotę na czerwone mięso. przez cały dzień słucham moloko. w skarpetkach z abs’em trenuję figury z sat nite fever.
narysowałam mysz, która była myszą do czasu, kiedy to nieostrożnie machnęłam pędzlem, domalowując jej coś na kształt trąby.
nie wiem, czy chce mi się dziś wieczorem jechać na pragę. to znaczy chce mi się, ale bez wychodzenia z domu.
spadł śnieg. dolewam sobie herbaty.

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x