co u mnie… co u mnie… u mnie drobnoustrój się wykluł i rządzi. w środku. w czesiu.
smarkam, parskam, prątkuję. słabnę i się pocę. wieczory spędzam pod kocem.
w gorączkowej malignie. bredząc sobie z cicha i zupełnie nieszkodliwie.
nie bywam. nie zasiadam. głosu nie zabieram. oddaję walkowerem wszelkie potencjalne możliwości.
zawieszam się na kołku i czekam. grypa twórczą nie jest. acz podobnie męczącą się okazuje.
ponadto – jestem mistrzynią w zdejmowaniu językiem szwów z dziąsła.
to tyle. pozwólcie, że się wysmarkam.
a poza tym – no chyba jakieś zasady w życiu muszą być…
"