tak, wiem. zwariowałam. rzuciło mi się na mózg. najchętniej całe dnie spędzałabym na podłodze, robiąc "a ciu ciu ciu"
albo na kanapie, tarmosząc się z naszą piszczącą i posapującą białą kiełbasą. i pomyśleć, że jeszcze tydzień temu
o ludziach śpiących ze swoimi psami myślałam wyłącznie kategoriach dewiacyjno-żenujących. teraz sama mam zgryz.
bo chciałabym, a nie mogę. moja alergia okazała się bowiem regularną astmą, więc nasz mały słodki alergen na czterech łapach
ma kategoryczny zakaz wstępu do sypialni. ja natomiast uzbroiłam się w cały zestaw aerozoli i inhalatorów. będzie dobrze. i już.
tymczasem mam nadzieję, że nie zamienię bloga zazie w monotematyczne fotostory o przygodach małego mopsa.
ale teraz- wybaczcie – nie mogę, po prostu nie mogę się powstrzymać:
"
małe mopsy spadają z nieba nocą
"
małe mopsy nie lubia konkurencji. nawet tej glinianej.