niedziela-niedziela-na ochocie karuzela. chcemy poleżec na trawie, ale nam nie wychodzi. za to kawa wchodzi.
to syd. wyższa kultura, zaiste. niedzielna i odświętna. pomachaj mi paluszkiem, serduszkiem.
to iga. je suche ciasteczko kruche. i kruszy. rozdrabnia je sobie ochoczo. obok przysiadam, pół jej zjadam.
to zazie. siedzi. myśli. kombinuje. dłubie.
rzeźbi w składni i leksyce. czyli pracuje zawodowo. chce szarlotkę na ciepło.
ciasto marfefkowe dźgnięte widelczykiem.
to Kumok. leży w trybie czilautowym. obok ukochany żwacz. czyli zołądek krowi. wysuszony. chcecie słuchac dalej?
a oto niespodzianka sezonu – Krzyś i Maruś mówią: „helou, jesteśmy pod pomnikiem lotnika! wyjdziesz na trzepak?”.
no dobra – przyjechali na madonne i jesusa.
Krzyś: – Boże, jaka siara… mówię ci… ledwo tam przyszedłem, a oni mnie już ciągną za scenę… wiesz, że ta lafirynda wyjśc nie chce…
i mówią mi: Krzysiaczku, w tobie ostatnia nadzieja, że teges-śmeges… No więc idę tam, nie?…
– No i mówię jej: helou madafaka Madana! no Madana… weź sie opanuj…, nie? …a ona pada przede mną na kolana i teges… nie?
że Krzysiaczku teges-śmeges… nie? …a ja jej mówię: ty Madana, ty weź… rajtuzy podciągasz i popierdalasz na scenę! … no…
Maruś: – No i zagrała ten koncert w końcu…
Krzysiu: – No ale proszę cię, Mareczek… co to był za koncert… weź przestań… jak na dansingu w Ciechocinku…
Maruś: – Zdecydowanie przesadzasz! Rzekłbym raczej – Szklarska Poręba…
Syd: – Achaś… fajnie… A wiecie, że Kumok już robi kupę na trawnik, teges-śmeges…?
Zazie: – Masu… masu… masu… masu…
Kumok już przebiera radosnie nóżkami i gotów jest rzucic sie ku niemu w powitalnych kontredansach…
czego rzecz jasna chcemy uniknąc.]
Kumok na szczęście sama w porę zmiarkowała, że ów pies jest naprawdę duży. dużo za duży.
i tym sposobem mamusia szczęsliwie zatrzymała swojego kluska na bezpiecznych kolankach…
… a sierpniowe słońce grzeje….
[…] oto przyjechała! wrocławska księżniczka z piekła rodem – enfant terrible kudowskich wodopojów – Jej Błyskotliwość Krzysiaczek […]