natenczas.

nie było mnie, więc jestem, bardzo proszę. mam dosc. nic nie składa mi się w całosc. nawet szablon rozjeżdża mi się w te pędy i na cztery wiatry, co jest dla mnie niechybnym znakiem koniecznosci zaniechania. zaiste. pobieram szablon z internetu, czego z zasady nie robię. ale ponieważ ostatnimi czasy łamię je wszystkie, przeto i tę z wielką przyjemnością bezczeszczę. zasadniczo nie chce mi sie pisac, gdyz jestem tak megawkurwiona, że co tu duzo owijac w bawełnę. albo dac się turlac dalej albo trzasnac drzwiami. tylko czy ja przypadkiem nie trzaskałam owymi jakies dwa miesiące temu? owszem. tyle że znów weszłam nie tymi, co trzeba. nie tam, gdzie trzeba. jutro negocjuję mój frajerski kontrakt. trzymajcie kciuki, żebym wypadła efektownie. gdybym miała włosy, mogłabym nimi nerwowo potrząsac jak krystyna janda. ale ścięłam je w piątek dokumentnie. pomacham więc ręką. orewła. gdybym potrafiła się zgodzic na to, na co zgodzic się nie mogę, byłoby mi zdecydowanie łatwiej. zarabiałabym dużo pieniędzy, wmawiając wam, że dobrze jest byc razem.
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x