nie-czuła jest noc

wkładając wczoraj do pralki popołudniowe pranie, pomyślałam sobie mimochodem, że jeden z piękniejszych tytułów literackich ever
to dla mnie „czuła jest noc” fitzgeralda. niezależnie od samej powieści. po prostu pięknie brzmi. potem ugotowałam quasi-tajską zupę
i przed przyjściem syd zdążyłam zjeść pięć porcji. galopujący pms czyni ze mnie potwora. nie lubię wszystich i wszystkiego.
oprócz zupy, psa i syda. idzie wiosna, zmieniają się fronty, wyże i niże ocierają się o siebie. nie możemy spać. noc nie jest czuła.
gruby pies łazie w te i wewte, nie może sobie znaleźć miejsca, nie śpi, sapie, chrapie, mlaska, drepcze w kółko tłustymi raciczkami.
syda nęka ból głowy oraz sąsiad,którego kopie przez sen. mi się śni jedna z sióstr olsen, która z wyrzutem przystawia mi do nosa
chudą piąstkę z miejscem po zaręczynowym pierścionku. o siódmej rano dzwoni budzik i gracio do drzwi, przejazdem między
wrocławiem a białym smokiem. wita go syd w trybie autopilota, a godzinę później żegnam ja, ze śpiącym w moich ramionach grubym psem.
dzisiejszy pudelek donosi, że mary-kate olsenzerwała zaręczyny. a co mnie to obchodzi.


Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x