status quo

śniło mi się, że odwiedzam rodziców i dostaję w prezencie kapcie. czarne atłasowe kapcie,
wyszywane w jakieś orientalne kwiaty. w podeszwie jednego z kapci, pod piętą, wszyty jest elektryczny guzik,
który pod naciskiem mojego ciężaru zaczyna brzęczeć i łaskotać. wyrywam go paznokciami.
ojciec się na mnie obraża. matka sprząta balkon.
śni mi sie też, że jestem w indiach. schodzę wąwozem wśród drzew, patrząc na pomarańczowy zachód słońca.
potem robi się zupełnie ciemno. idę po omacku poboczem drogi i nie widzę już nic. mijam jakieś zwierzęte, dzieci, sama nie wiem.
po kilku godzinach docieram do stacji oświetlonej pękającymi żarówkami. i zastanawiam się,
czy jechać rozklekotanym autobusem do bombaju czy może raczej do delhi. i kierowca (polak udający hindusa
oszukuje mnie na 20 rupii. a potem się budzę na mazowieckiej równinie w środku listopada i idę zaspana z psem,
nasiąkać równomiernie jesienną wilgocią. głowę mam pełną problemów, niedomagań i niedogodności życia.
ale chyba nie zamieniłabym ich na żadne inne.
komentarze ze starego bloga zazie-dans-le-metro.blog.pl
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x