no i zaczęło się!
początek przeprowadzki – czyli: pandemonium w pełnym rozkwicie ;)
ps. niemal połowa naszej domowej biblioteki jest na sprzedaż – info wkrótce!
póki co – nie wiemy w co najpierw włożyć ręce. i gdzie to potem wszystko włożyć?!
tu oto cały Latający Mops spakowany do pudeł – czeka na swoją piekną pracownię ;)
tutaj księgozbiór pierwszej potrzeby – okrojony do pozycji absolutnie niezbędnych.
reszta idzie w świat!
puste pudła czekające na wypełnienie ich treścią naszego tarchomińskiego życia ;)
oraz pudła, do których wczoraj raczyłam spakować absolutnie WSZYSTKIE talerze,
licząc chyba na to, że przez dwa najbliższe tygodnie będziemy jeść na gazetach ;P
Syd szuka sprawdzonych patentów na szybką i bezbolesną przeprowadzkę…
znacie jakieś? ;)
oraz – kto chciałby od sierpnia/września zamieszkać
w naszym karminowo-oliwkowo-czerwono-niebieskim mieszkanku?
po rytualnym juz objeździe okolicznych supermarketów i zebraniu kolejnego kontyngentu pudeł
– wychodzimy z mopsami na spacer i trafiamy wprost na ofertę nie do odrzucenia:
cały Tarchomin skolonizowany – nikt już nie dzwoni, nikt nie odbiera…
tymczasem tarchomińscy autochtoni wystawili epicki pomnik przyjaźni polsko-węgierskiej:
oto przed państwem László O’sváth (1892-1970) z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Węgier,
który pomagał polskim uchodźcom w czasie II wojny światowej.
Miszur zapragnął wyrazić swą wdzięczność i przypieczętować buziaczkiem
przyjaźń węgiersko-tarchomińską…
Kumiś także postanowiła zaszczycić szlachetnego Madziara słodkim mopsim buziaczkiem :*
a teraz – hopsasa! – spacerujemy i potykamy sie o własne krzywe nóżki ;)
cierpliwie znosząc ofukiwania starszej siostry ;)
gruboniki tarchomińskie!
16-07-2011
————————————————–
————————————————–