strona główna > codziennik > mopsy > kumok > miszur > czuczu
– Dzień dobly państfu, na imię mam Kumecek, na nazwisko nie powiem, bo zapomniałam…
Witam państwa na tlawie w ten jakże skocny wiosenny dzień… Ja siem zawodowo zajmuje skakaniem oras piłkom mordo-noznom oras frizbi!
– A to jes moja siostra psysywana, bo nie rodzona, gdysz brzytka – Misurek. Misurek jest chsem bojoncym
i zawodowo zajmuje siem mamincóreczkowaniem… Nie tszeba jej ftym pszeszkadzać, gdysz piszczy….
– A to jest moja banda Kumecka! Ja bandom rzondzem i rozkazujem! A teras biegamy!
– Misur nie biega, bo pirnuje mamy… Poza tym jest gjuba jiba… Ona jes bjedna…
Ma jeden zwój mózgowy i go sobie nawija na wałeczek… Jak nie zapomni. Kocham jom, niech tam!
– A to jest moja nowa koleżanka, Maliniak! Maliniak psyset z procom i kciał rzondzić, are dostała plaskacza…
– A to ja i mama Maliniaka. Ale siara… Jesce jak mi buziacka da, to chyba stracem honor!
– Mamo Maliniaka!!! Osalałaś?!!! Ja jestem psywódcom bandy!!! Jak glyzę!!!!
– Gówno tam glyziesz! W dupe siem glyź!!! Hadziaaa! hadziaaaa!
– Gonimy Misura!!!!
– Misurin Gryzipiórin, oto natset tfuj koniec!
– Spiernicać, psia jucha! Spiernicać!!!! My z mamom bendziemy scekać!!!! AAAA dziam dziam dziam dziam!!!!
tymczasem na murawie trwa prawdziwa walka:
Bułeczka, pożyczywszy uzębienie od wampira z okołohollywoodzkich produkcji klasy Ce usiłuje
pożreć nowa koleżankę RiRi – boston terierkę o umaszczeniu iście szatańskim
– Bułko, psykro mi… Ubytek w górnej piątce, w siódemce leczenie kanałowe, a ósemka do ekstrakcji…
– Som problemy z zymbami, bo widać, że higieny tu brak… – zawyrokowała RiRi, wąchając zapaskudzony mopsimi szkitkami kocyk.
– Pfleplafam! Pfleplafam! Cy ja mukbym na kontlol zembowyj? Pflllosem! – zasapał się łaciaty pierożek…
– Nie!!! – zawyrokowała Maliniak – Gdysz Ty, dlogi glubasie, nie wyglondasz na posiadacza zembuf!!!!
– No wypflaffam ffobie! Zemby pofsiadam, ackolwiek jesce małe, gdysz sam jestem dziecięciem! – zabulgotał mały glonojad…
– A Ty?! Czarna pocfaro, robacywy diable piekielny! Co mi tu nakurwias tymi racicami smolistymi?!! – piłuje Maliniak
– Ja siem kciałem tylko z kuleżankom zapoznać! Przechodziłem zupełnym przypadkiem… – początkujący absztyfikant wygina się w kontredansach
– Mniaaaam! Zupełnym przypadeczkiem…
tymczasem:
– Korzystajomc z okazji, kciałabym Ci jakby uzmysłowic, kto tu rzomdzi…
– Chyba śnisz, żmijo łaciata!!!! Plamawico podwórkowa!
– Dawaj jom, dawaaaj!!!!
– To siem nie liczy, oberwałam rykoszeteeeeeem!!!!!
– Taaak, Maliniak grzeczna… Maliniak Pippi Langstrumpf… Fizia mamusi…
– I frrrrrrrrrrruuuuuuu!!!!
– Ooopsie daisy, Maliniak chyba pofrunęła….
– Maliniak, czymaj siem!!! Zuapie ciem!!! oooo… cekaj, cekaj… flizbi leci!!!
– Dziaaaam!!!!!
– Malyniak, polataj se tlocheu, gdysz ja tu musze kilka splaf zauatfić…
– Puscaj mnie toooo!!! Puscaaaaj!!!!!
– Yhdziam! yhdziam!!!
WTEM!!! z drugiego końca polany nadciąga… no oczom nie wierzę… Chewbacca we własnej osobie!!!
i ciągnie za sobą jakaś biedną uwiązaną kobietę…
nie wiemy, jak to-to ma na imię, ale uwiązana kobieta z daleka ostrzegawczo poinofrmowała,
że to COŚ ma 9 miesięcy i jest nienormalne, więc…. Z DROOOOGIIIII !!!!!!!!!!
– Buziaczkiiiiii!!!! Bardzo smaczny Maliniak, proszem paniom, pięknie wypasiony! Paluszki lizać! Buziaczki! :***
– Ja pier…dziu!!! – ożywił się panicznie Miszur, a Kumciu nagle doznał uogólnionej miłości do organów rodzicielskich…
– I ciebie Misur też… Buzi! :* Tylko mnie teraz nie zostawiajcie, błaaagaaaam… – wył Kumeczek…
tymczasem Chewbacca uznał, że bawi się wybornie i że on się stąd nie rusza
– Nieeeeeeeee!!!!!!!! Nieeeeeeeeee!!!! Puszczaj!!!! Nie jesteś mojom prawdziwom mamuuusiooom!!!!
– Taaa pani mnie pooryywaaaaa!!!! Ratunkuuuuuuuu!!! – darł się Chewbacca, potrząsając biedną umęczoną kobietą.
– Daj mnie to! daj mnie to!!! Ja muszem odreagować!!!
– Rzucaaaaaaj!!!!! O, i Malyniak leci… całkiem żwawo…
– Ocami wyobraźni zjadam niniejsym Chewbaccę i ratujem śfiat od zagłady!!!
– Zwycienstfo!!!! Oklaski!!!
– I doglyfka!!! Hadziaaaaa!!!! Za ksyfdy moralne i gastronomiczne!
– I jesce w duponsca ciem udziabie!!!
– Sponiewieram!!!!
– I zaniosem dziefczynom pokazać!
– Kumoku, wycuwam stres! Zrelaksuj siem! Niebezpiczęstfo minęło!!!
– A co ty mozesz wiedzieć o niebezpiczęstfie, gadzino łaciata! – prychnęła Kumeczek
– Yyyyy…. co ja mam teras powiedzieć, psze paniom…?
– Powiem krótko: Hadziaaaaa, Kumeczek!
– Ihaaaaaaa!!!!! – zaświergotała Kumeczek i rozpoczęła pierwszą wiosenną Wielka Pardubicką.
Bezuni sie trocheee podrosło:)(bo to Beza prawda?)
A mi się rymnęło nieświadomie :-P
My też w Lublinie o takie sabaty postulujemy! To nic, że my niespołeczni. Popracujemy… :-)
biedny Miszur :(
to wielkie czarne i włochate zeżarlo mi serce, przepiękny jest!
Hmmmmm. Miszur się chyba naoglądał zachowań naszej Bulby :( brzmi słabo….
Benio chetnie zaopiekuje sie Miszurem na tych polach :D
cudownie! w weekend koniecznie powtórka! może czubaka następnym razem przyciągnie księżniczke Leie, co?
Czmu, okazuje się, że musimy przemyśleć kwestię spacerów na polach – i jakoś zadbać psychicznie o Miszura…. :( behawiorystka mówi, że Miszur ma tam mega stresa… i to jest prawda, bo ona nie schodzi nam z kolan i rąk… :( ja już zaczęłam kombinować, czy by bawić się z Miszurem gdzieś na osobności, a do towarzystwa przynosić ją blisko siebie – nie wiem, w chuście dla niemowlaków?? żeby czuła się bezpiecznie…
chyba nie zdawałysmy sobie sprawy ze skali problemu…