Śpiewam Cię
smutek Twój
strach rozcieńczyć chcę
w akcie rozpaczy poprosiłam wczoraj Syd, by dokonała na mnie magicznej manipulacji
i wcisnęła w mojej głowie jakiś zaczarowany guzik, dzięki któremu mój mózg wpasuje się w ramy.
niby absurd, ale Syd wierzy w moje magie, bo wierzy we mnie. niezmiennie. wbrew wszystkiemu.
guzik znajdował się pod brodą. wcisnęła, a ja pod zamkniętymi powiekami
zobaczyłam: pochmurne niebo, srebrny samolot, połyskujące dachy kamienic
i plac na rozdrożu, który z sekundy na sekundę zalewa fala wiosennego słońca.
chcę sobie wierzyć, że od dzisiaj mam nowy lepszy mózg. zdrowy. jasny. poukładany.
trochę jeszcze boję się z niego w pełni korzystać. nowych funkcji używam oszczędnie.
wiecie, nówka sztuka, nie chcę popsuć. takie ładne fale beta, bez iglic, bez chaosu.
jem marchew, piję wodę. wzięłam grzecznie tabletki na grzeczność, tak jak obiecałam.
obserwuję siebie ukradkiem, podejrzliwie.
kto tam? kto jest w środku?
Sciski :*
uszy do góry! choć te pierwsze dni wiosny zastają nas czasem niegotowych na radość. btw jestem dziewczyną osóbki odchudzającej się i widzę, jak to rujnuje nastrój…trzymam kciuki!
a ja dziś też z pieśnią na ustach! i to idąc do pracy, śpiewałam sobie „fly me to the moon” a małżon trzy razy głośniej dodał „lalalalalalala”. Prawdziwa wiosna nareszcie, bez grubych kurtek, ciężkich butów i czapów spadających na oczy.
Beniek czuje sie doskonale , :D po południu na kontrole :)
Dzień Dobry!
Pierwszy raz komentuję, chociaz podglądam od pewnego czasu.
Jak dobrze,ze jest ktoś kto tak w Ciebie wierzy.
i tak trzymać :) ja wybiegałam wykrzyczałam frustracje biegając po polach mokotowskich.
pstryk i światło! :*