albo dopadło mnie jesienne przesilenie, albo naprawdę przesadziłam z robotą.
od tygodnia dzień w dzień siedzę po nocach, śpię po 4 godziny na dobę, weekendów ostatnio nie miewam.
chyba się nieco zmęczyłam.
odpocznę dopiero koło czwartku. albo i nie odpocznę, tylko wezmę kolejne zlecenia.
znacie coś dobrego na wzmocnienie? przybór energii i sił witalnych?
może jakieś witaminy? zioła? okłady z kociej kupy?
acha i koniecznie jakieś krople na bolące i zmęczone oczy…
poszłabym potańczyć, ale boję się, że
się przewrócę i zasnę.
kawa już na mnie nie działa, więc słucham głośno tego:
oprócz tego coraz bardziej pozbywam się złudzeń, że naprawdę potrafię być zen.
owszem, jestem spokojna, często milcząca, bo wycofana, schowana i wsobna.
ale jest we mnie organiczny niepokój i szamotanina, wściekłość i wrzask, wojna i rozróba .
Run on for your life or you can dance, you can die
She’s praying in the sand like she’s the last samurai
It’s a stick up stick up and a pick up pick up
Telling lies and telling lies will put your face on fire
Run and tell your friends to never dream, never win
From here to Sudan, Metropolis to Iraq
It’s a minute to the dawn and yet the sun ain’t back
It’s still a war in all the stress and yes freaks will dance or die
witam w klubie ( jest we mnie organiczny niepokój i szamotanina, wściekłość i wrzask, wojna i rozróba )
mnie ostatnio pobudza to http://www.youtube.com/watch?v=sEwM6ERq0gc
może zmontujemy jakiś oddział zbrojny i ruszymy na barykady? ;)
jestem za! ;)
Z oczamy memi też tak mam – chętnie skorzystam z rad co z nimi zrobić, coby dały radę przed lapkiem długie godziny. Zazie, w weekendy odsypiasz chociaż trochę? Miałam ostatnie 2 tygodnie podobne – 3-4 h snu. Pod koniec zeszłego tygodnia byłam jak na haju – rozkojarzona, pamięć szwankowała, pieprzyłam bez sensu. Tydzień max w takim trybie, dłużej nie daję rady – organizm się buntuje, wydajnie przestaję pracować.
Salma, w weekendy zawsze nadrabiam zaległości z robotą. ale dosyć tego, bo już nie wytrzymuję fizycznie i psychicznie! jeszcze tylko parę dni i naprawdę się wyśpię….
Obrazek aż nazbyt sugestywny. Aż mnie moje rozbolały.
ej, ale czasem mam ochotę tak je wyjąć i przetrzeć szmateczką, wypolerować albo przepłukać w szklance wody :D
dzień dobry:) a ja tak trochę znikąd wpadłam tutaj, ale skoro widzę 2 pytania o 2 moje główne specjalności w jednym poście to odpowiadam:
na suche oko Hyabak. to i żadno inno. a jakby nawet ono nie pomagało, to jest taka maść do oczu Vita-pos, tylko po niej przez jakąś godzinę niewyraźnie się widzi – jest bardzo gęsta, tłusta i nieklarowna i skrupulatnie zasłania każdy kawałek świata – obiedwie bez recepty.
a na spokojność ja mam sposób – robić tylko te 20% które daje 80% efektów + joga
od października właśnie wkraczam na łono frilansu, więc będę miała okazję przetestować jak to się robi poza ograniczoną ramami czasowymi tyrką na hucie;)
Ania, chyba wypróbuję tę maść Vita-pos. Przekonują mnie takie „treściwe” preparaty, bo oprócz zmęczenia mam jeszcze zespół suchego oka, więc je sobie trochę „odżywię” ;)
ćwiczyłam jogę i to prawda – nie zawaham się stwierdzić, że joga dała mi więcej niz terapia u psychologa (ale to materiał na dłuższą opowieść).
a z tym frilansem to uważaj, bo na swoim to się pracuje 24h/na dobę w świątek, piątek i niedziele ;P
powodzenia! ;))
miła taka przestroga, choćby anonimowa – uważam, uważam:) może i tak będzie i może będę wracać na hutę w te pędy? pendy? ale już nie mogłam pod debilami.
więc jak vita-pos to uwaga bo: to ma dużo witaminy A, a ona jest fototoksyczna, więc czeba uważać na słońce, a po drugie raczej nie służy do przewlekłego używania, bo może rozkleić rogówkę? siatkówkę? – od nadmiaru tej witaminy właśnie. Ale hyabak rulez i można go długo – wiem co mówię – ostatnio walczyłam z porażeniem nerwu twarzowego = zero łez + niedomykająca się powieka przez jakiś mniej więcej roooooookkkkkkk…
Twoja poetyka – jak na mnie skrojona. Nic nie uwiera, leży jak ulał.
Cenię Twój celny ogląd rzeczywistości i nieuleganie wiatrowi (co to chorągiewki czasem wprawia w ruch).
Bywam tu coraz częściej. Bo dobrze mi tu.
Miłego dnia!
Reniferowa, ciężka d*pa trzyma mnie mocno na ziemi i nie daje mną pomiatać wiatrowi ;)
zapraszam zatem częściej :))
Sen, zaz, sen.
sen to luksus ;)
Znam ten ból, oczu i istnienia. Na oczy krople, świetlik albo jakieś inne, nie musza być te najdroższe… W aptece (wysyłkowe są tańsze) można kupić preparaty z luteiną, jako wspomaganie. Do tego surówka z marchewki i zupa dyniowa ;) Ale po przekroczeniu pewnego poziomu nic nie pomaga tylko sen (choćby na stojąco czy przy wyprowadzaniu psa) i gapienie się w drzewa w parku.
sezon na zupę dyniową!!! to chyba już!!!
boże-bożenka, jak ja kocham zupę dyniową z imbirem! :)))
z imbirem nie miałam przyjemności jeszcze spróbować, zupkę z dyni jem jak niemowlak, już mi w krwi płynie
Na pobudzenie to yerba mate. dla poczatkujących polecam „smakowe”: yerba mate z trawą cytrynową, maraba, z żurawiną & pomarańczą. Nie powoduje rzucawki jak kawa, ale delikatnie pobudza proces myślowy (o ile nie nasypiesz sobie nie wiadomo ile :> ostrzegam). Oczywiście jak to ze wszystkim mozna się przywyczaić i po pewnym czasie już nie działa tak jak na poczatku, więc ja sobie popijam co jakiś czas (kilka na zmianę, żeby mi się nie znudziło).
jak byłam na studiach, to bardzo dużo piłam mate, ale z czasem ten mpcny napar zaczął mi strasznie podrażniać… pęcherz moczowy! serio :)) więc zaprzestałam.
chociaz tęskno mi czasem do tykwy pachnącej mate….
o to u mnie w niektórych konfiguracjach z posiłkami ma działanie przeczyszczające ;) Cruz de Malta Despalada ! raz pomieszałam z energy drinkiem… http://s1g.wgrane.pl/video/2011/05/18/63641.gif?st=65ClIEC8hN8gJ1df4-uwFw&e=1348527821 człowiek młody to głupi bywa… a mawiali nie mieszać… w sumie zorka ma racje, najlepiej to się wyspać :)
masz zle wyobrazenia o byciu zen dlatego nie potrafisz byc zen, wyobrazenia o byciu zen z pewnoscia nie sa zen, chcenie byc zen, napewno nie jest zen- to znaczy tak generalnie wszystko jest zen ale z Twojej perspektywy nie jest i to Cie frustruje:) bo z innej perspektywy oczywiscie Twoje frustracje sa zen, jak wszystko:) wiec problem jest w oddzieleniu- tu Ty a gdzies tam- nieosiagalne zen, pokonaj ten dualizm to staniesz sie zen;)
ginger, to prawda, masz rację.
ale ja chyba nie jestem w stanie osiągnąć zen, bo nie jestem w stanie „puścić wolno” swojej głowy…
nie ma harmonii. zawsze jest to wieczne szarpanie się ze sobą – z tym drugim, obcym i innym we mnie.
Zazie! Siostro!
Na oczka to tylko i zawsze krople ze świetlika ( nie wnikam z jakiej jego części, ważne że skuteczne.) Do kupienia w każdej aptece za pare zeta :) Jak ktoś przed kompem przesiaduje to zalecam codziennie. Oczko się nie przesusza i nie męczy . (post sponsorowany przez koncern farmaceutyczny Świetlik.sp.z.o.o.)
Zazie być zen, nie znaczy wcale mieć dobrego nastroju non stop. Czasem trzeba się schować i pomyśleć. I nie poganiaj samej siebie, bo powstanie błędne koło. Mi pomaga medytacja w czasie codziennych czynności. Np. gdy popijam herbatkę myślę sobie jak jej ciepło cudownie rozgrzewa moje flaczki, myślę o szklance… Śmieszne co? Ale dzieki temu oczyszczam swój umysł, robie delikatny restart. Powinno się medytować nie myśląc wcale, jednak dla początkujących najlepsze jest to co napisałam.
Nie prowadzę żadnego bloga, choć zmoich hisorii mógłby powstać niejeden :)
Pamiętaj Zazie inni mają gorzej. :) To brutalna, ale szczera prawda.
C.D.N.
bardzo lubię słowo „świetlik”, ale kropli nie, bo mi nie pomagają :(
próbowałam kiedys medytacji, kiedy prze parę lat intensywnie ćwiczyłam jogę,
ale prawie mi głowę wystrzeliło w kosmos… :D
to co piszesz o innych, to prawda.
ale ja nie lubię sobie powtarzać, że „inni mają GORZEJ”,
bo ja wcale nie mam źle :)
Zazie – kiedyś między jedną stonką a drugą dodawałam sobie sił suplementem z apteki BodyMax z żeń-szeniem.
Nie wiem na ile rzeczywiście mi pomagał a na ile chciałam żeby pomógł ale odczuwałam po nim przypływ sił witalnych. Na piekące oczka dobry jest Starazolin w kloplach no i heh, banalny sen :)
body-max ostro „ćwiczyłam” w liceum i w czasiie studiów, kiedy przez problemy z nerkami nie mogłam pic kawy. tez na mnie działał. może znowu wypróbuję :)
omega 3, ale jeszcze lepszy jest olej lniany, rewelacja:
http://www.olejlniany.net.pl/pozytywny-wplyw.php
miałam kiedyś olej lniany niejakiej Budwigowej.
znowu chyba muszę kupić :)
dzięki!
o! właśnie:)
świetna muzyczka, dzięki:> (odpocznij koniecznie Zaz, odpocznij bo jak się zajedziesz deprecha Ci wejdzie)
to prawda. wiem, że za długo nie da się tak pociągnąć… depresja kocha zmęczenie ;/
kurwa Zazie nie pisz co jest zen a co nie bo jak piszesz ze coś jest zen a coś nie jest zen to to nie jest zen – a może własnie jest.
jest to możliwe, że akurat jest, a nie nie jest.
nie mam polskich znakow w tej tuiteraz przestrzeni wiec nie bede ou i eu: Mar, zrobilas piekna wykladnie zen, ktora nieniejszym z ust mi wyjelas. kazdy i wszystko jest zen. i nie jest :)
na rozbudzenie i pobudzenie cytrusy! witamina C. plywanie. echinacea. imbir.
(mam taki shower gel cytrusowy. boski!)
spokojnej nocy.
kupiłam dzis shower gel truskawkowy.
a od imbiru jestem uzależniona. i to tak potęznie.