strona główna > codziennik > mopsy > kumok > miszur > czuczu
w niedzielny poranek tradycyjnie mkniemy (no dobra, toczymy się) do Posłańca na śniadanie
dzień dobry, ja poproszę 6 litrów kawy, bo inaczej zasnę i wpadnę za sofę…
dzień jest zawieszony na sznurku, pod burzowym niebem, mam oczy na zapałki i bardzo nie chce mi się trwać w pionie
sympatyczny pojazd do popierdalania po chodniku. nigdy takiego nie miałam.
może i dobrze, bo pewnie rozwaliłabym sobie głowę. byłam dzieckiem, które potrafi rozwalić sobie głowę o wszystko.
i pod byle pretekstem.
a oto centrum produkcji kawy i stawiania ludzi na nogi :)
ale ja i tak chcę pod kocyk, na sofę, do podusi – i chętnie pobędę tu przez cały dzień, a wy sobie nie przeszkadzajcie,
będę na was patrzeć jednym okiem i cicho mruczeć z zadowolenia
Ochota na śniadanie dopisuje mieszkańcom okolicznych kamienic – co widać ;)
musimy już iść, bo wiecie – tradycyjnie trzeba wykonać jakiś weekendowy event typu wizyta u weta, bo mops cośtam-cośtam…
no dobra, tak naprawdę, to Miszur będzie miała jutro przeprowadzany zabieg sterylizacji,
a ja już dzisiaj najchętniej nawdychałabym się eteru i wyłączyła z obiegu. ze strachu. taka karma.
widzieliście kiedyś mopsy w wózeczku? nie? no to proszę:
leje deszcz, Kumok jest przeziębiona, a Miszur za nic nie może się przeziębić ze względu na zabieg –
więc proszę: pakujemy dzidziory do wózeczka dla psów i jazda do samochodu…
wózeczek kupiłam jakieś 2 lata temu, kiedy Kumok miała problemy z kręgosłupem i chwilowe niedowłady tylnych nóżek…
na szczęście po kuracji u naszego Doktora wszystko przeszło jak ręką odjął, a wózeczek został
i służy nam w takich oto awaryjnych sytuacjach.
wymyśliłam także, że będę nim przewozić drącego się na wszystko i wszystkich Miszura – w ustronne miejsca parkowe
dzięki temu nie zeżre po drodze bulteriera, jamnika, rowerzysty i kosza na śmieci.
tak, Miszur jest histerycznym krzykaczem ulicznym, ale to materiał na zupełnie inną opowieść.
Raz w Niechorzu wdziałam mopsy w wózku, ale takim drewnianym, w kolorze zielonym jak wóz koński, tylko minatura, w środku był kocyk. Ten jest bardzo praktyczny, ale tamten był bajerancki i mopsy były trzy, elegancko sobie siedziały, a człowiek je ciągnał pośród ciżby turystów…
http://www.johnnywander.com/comics/361