pogodziwszy się z koniecznością wybulenia kilku stówek, udałam się dziś na badania –
o poranku, na głodzie i z uogólnioną niechęcią. ale cóż począć. trzeba.
nienawidzę pobierania krwi od czasu, gdy jako nastolatka na oddziale szpitalnym,
zemdlałam na korytarzu po pobraniu, rozwaliwszy sobie o podłogę cały łuk brwiowy –
runęłam bez życia, krew sikała jak na horrorze klasy C, a ja zgrywałam potem bohaterkę, na której nie robią wrażenia
żadne szwy, opatrunki, plastry chirurgiczne i skrócona, asymetryczna brew, która została mi na pamiątkę
tego spektakularnego wydarzenia.
dzisiaj także po raz pierwszy w życiu miałam robiony test obciążenia glukozą
i naprawdę nie miałam pojęcia, co mnie czeka. nie dość, że spędziłam w poczekalni 3 godziny,
to jeszcze podano mi do wypicia coś tak obrzydliwego, że jeszcze teraz trzęsie mnie na samą myśl.
75 gramów czystej glukozy rozpuszczonej w wodzie – to w pierwszym momencie potężny kop energetyczny,
który po chwili zamienia się w okrutną męczarnię: doznałam bowiem uogólnionego osłabienia, niedowładu członków
i wszechogarniającej śpiączki, z którą nie byłam w stanie walczyć, zsuwając się z twardego krzesełka w poczekalni.
cukier to zło. cukier to zło. cukier to zło. naprawdę zaczynam w to wierzyć.
zwłaszcza, że zdradzam wszelkie symptomy osoby uzależnionej od cukru.
jednak dopiero teraz poczułam, jakie spustoszenie w moim ustroju sieje mega dawka tego krystalicznego ścierwa.
Przyłączysz się? Ciałopozytywnie o życiu, tyciu i chudnięciu
Każda ciężarna przez to musi przejść, wiedziałaś? Aż się wzdrygam na samo wspomnienie…
Na glukozę jest jeden skuteczny sposób – przynieść z domu sok wyciśnięty z połówki cytryny i wlać do tego świństwa. Nie ma wpływu na wyniki, a znacznie poprawia smak. Polecam:)