zaraz po przekroczeniu rogatek Wrocławia, otrzepawszy się z mopsiej sierści i rozprostowawszy pogniecione ciała…
pobiegłyśmy do Starego Klasztoru na koncert CocoRosie – ale ale… Sierrę i Biancę poprzedzał rzewny Sorne
dopiero po godzinie i dużym ciut-ciut doczekałam się spełnienia:
moja ukochana piosenka w taaaaaakim wykonaniu ♥
i pomyśleć, że nie chciało mi się tu przychodzić
bo zazwyczaj jak czeka mnie coś fajnego, to w pierwszym odruchu… uciekam!
nie wiem, czemu tak jest.
na szczęście Syd mnie wyciąga
za kudły spod stołu.