yeah-bunniutka seria świeczuszek!

No i znów natrętna promocja mojego rękodzieła, z którego dochód przeznaczony jest na leczenie Kumoka Weźcie plizka poudostępniajcie Oto w moim świecowym pierdolniczku: yeah-bunniutka seria wielkanocnych świeczuszek!

Dobra, żarty na bok.

Pijesz poranną kawę? To może czas na chwilę szczerości? Najwyższy czas się przyznać, że potajemnie marzymy o tym, by – tak jak celebrytki z Instagrama – zostać wygrzewającą się w słońcu

Tulumiarą albo

Zaznibarzycą wijącą się przed obiektywem nad brzegiem lazurowego morza.

Sorry, ale tak się nie stanie. Dobrze o tym wiemy. Będziemy się cieszyć, jeśli nam w ogóle pozwolą jechać ze Starym i purchlakami na Wielkanoc do Babci Grażynki. This is the world we live in, no i co zrobisz, jak nic nie zrobisz? Wiem, że masz dosyć, tak samo jak ja…

A ponieważ mnie rzuca się na głowę o wiele bardziej niż Tobie, to zobacz, zrobiłam taką oto

Błękitną Lagunę w formie ni to drinka, ni to bezludnej wyspy. ..

A w zasadzie świecy. I teraz zobacz, podpalam ją i patrzę, jak morski wosk o zapachu tropikalnych owoców, zamienia się w połyskujące drobinkami złotej miki fale oceanu… [pacz filmik w komentarzu!]

I mogę tak sobie siedzieć na stołku w kuchni, słuchając buczenia zmywarki, wpatrując się w płonącą świecę i myśląc sobie z ulgą, że w tym roku również mogę olać odchudzanie, gdyż bikini body i plaża zostaną tradycyjnie odwołane na okoliczność Piątej Fali. I jak dobrze pójdzie, to latem wyląduję gdzieś w czarnej dupie na agroturystyce, udając kuzynkę gospodarzy, która przyjechała wraz z rodziną pomagać w żniwach…

Dobra, przepraszam, poniosło mnie. Zapewne dlatego, że mamy druga połowę marca, a za oknem leży śnieg. Ale świeca jest naprawdę spoko, kup ją! Nie pożałujesz!

A już niebawem w ofercie naszej spółdzielni rzemieślniczej znajdziecie Państwo wyborne landryny o zapachu owocowo-cukrowym w oryginalnych puszkach z najbardziej kultowej epoki w dziejach polskiego przemysłu!