Zośka i Baśka – moje Babcie, moje Przodkinie, moje Kobiety Mocy, moje Wiedźmy, moje Dobre Duchy, moje Przewodniczki. Jestem z nimi w kontakcie.
[po lewej Zośka, po prawej Baśka]
Zośka jako młoda dziewczyna przeżyła egzekucję w czasie Powstania Warszawskiego – razem ze swoją kilkumiesieczną córeczką. Po serii z karabinu, draśnięta tylko w ramię, wskoczyła do dołu razem z zabitymi, z dzieckiem w beciku – modląc się, żeby nie zapłakało głośniej – przeleżała na ciałach i pod ciałami cały dzień i wieczór. Dopiero nocą się stamtąd wygrzebała i ukryła w piwnicach. To się dopiero nazywa GIRL POWER!!!!
Baśka była kilka lat młodsza od Zośki i mieszkała wtedy w Łomży. I zawsze mówiła mi, że „wojnę przeżyła w pięknym ogrodzie”. A ja jako dziecko wyobrażałam ją sobie jako małą dziewczynkę przyczajoną pomiędzy krzewami akacji, ciekawsko podglądającą sunące po ulicach czołgi i tnące niebo bombowce.