no więc – gdzie jestem, kiedy mnie tu nie ma? ano w Walii. nasiąkam sobie dżdżem, mżawką i wiatrem.
podziwiam sześciotygodniową najśliczniejszą Dzidzię świata, pstrykam zdjęcia, łażę po błocie i kamieniach,
pochłaniam wagony fish&chips z sosem vinegar oraz cheese&chips z sosem gravy. a jak wrócę zacznę się odchudzać.
reszta po powrocie, bo nie mam czasu ;)
samych przyjemnosci:)
baw się dobrze I smacznego :D
przeczytałam : 'jestem w walii, nasiąkam sobie dżemem' :D
ja tak samo! ja tak samo! :)
i ja :) cos w tym jest!
jak kania dżdżu
tak czekam cię tu
have fun :)
I bardzo bardzo fajnie!!!
Walia, to tuz tuz, obok mnie :]
Pieknej pogody!
Jam z Walii, gdzie jesteś?
;-)
Pozazdrościć!! Blywyn Newwyd dda – to jedyne co pamiętam z kursu walijskiego sprzed lat. A, i Lladyn. Zawsze chciałam usłyszeć to „l” bezdzwięczne
sie szlajasz? ładnie. miłego odpoczynku