za każdym razem, kiedy siadam do napisania notki – samoistnie wylewają się ze mnie wprost na klawiaturę wszelkie wewnętrzne nieczystości: jakieś gorzkie żale, słodko-kwaśne niepokoje i mdławe wątpliwości, wszelkie dramatyczne westchnienia i teatralne pauzy, niespełnienia i nienasycenia, półuśmiechy i ćwierćbęknięcia oraz pełen grozy suspens i reszta osobliwego badziewia, które muszę jak najszybciej z siebie wypisać. wyrzucić. wyemanować. wyekstrahować. wy… wy… słowem: wyjebać.
mogłabym rzec, iż nic na to nie poradzę. blog to mój ogródek i mogę w nim sobie do woli kompensować. a raczej… kompostować. sami jednak przyznacie, że centralnie usytuowane w tymże Zazowym ogródeczku – imponujących rozmiarów – gumno, wypełnione po brzegi wielobarwnie bulgoczącym guanem, nie jest wymarzoną areną kontaktów międzyludzkich. nawet tych najbardziej neurotycznych. ani polem do jakichkolwiek potyczek z rzeczywistością. gdyż takie gumno z guanem wygląda po prostu słabo, jakoś tak żenująco i nieelegancko. mnie sama zaczęło to zniesmaczać, a co dopiero Was, drodzy Czytacze. jak mniemam – tylko przez grzeczność i wrodzoną dyskrecję powstrzymujecie się od puszczenia pawia w komentarzach lub równie dosadnego podsumowania w stylu: “przestać pierdolić! idź być smutna gdzie indziej!”.
w sumie jestem u siebie, więc mogę być smutna, it’s my party and I cry if I want to, ale szczerze mówiąc trochę mnie to już zmęczyło, znudziło i zdegustowało. skoro i tak nie napiszę tutaj tego, co mi siedzi głęboko w czarnym jak smoła serduszku, a nadal miałabym krążyć po blogu z tymi wszystkimi poronionymi (poranionymi i kalekimi) słowami, które wprost nie wyrażają niczego; krążyć po omacku, jak pijana śnięta mucha wokół muchomora, owijając bawełną coraz ciaśniejszy kokon tego-owego-nie-wy-po-wie-dzia-ne-go, to ja jednak dziękuję i rezygnuję, z góry skazana na porażkę.
“Nikt jeszcze nie napisał topografii nocy lipcowej. W geografii wewnętrznego kosmosu te karty są nie zapisane. Noc lipcowa! Z czym by ją porównać, jak opisać? (…) Czy porównam ją do czarnego firmamentu naszych przymkniętych powiek, pełnego wędrujących pyłów, białego maku gwiazd, rakiet i meteorów? A może porównać ją do długiego jak świat, nocnego pociągu, jadącego nieskończonym czarnym tunelem? Iść przez noc lipcową, to przedzierać się z trudem z wagonu do wagonu, pomiędzy sennymi pasażerami, wśród ciasnych korytarzy, dusznych przedziałów i krzyżujących się przeciągów. Noc lipcowa! Tajemny fluid mroku, żywa, czujna i ruchliwa materia ciemności, nieustannie kształtująca coś z chaosu i każdy kształt natychmiast zarzucająca!” [Bruno Schulz, Noc lipcowa]
nurzając się w tym moim niespełnieniu, nienasyceniu i nieopisaniu, coraz częściej czuję, że dosyć…
i że chciałabym być postacią pozytywną, aktywną i konstruktywną; dziewczyną apetyczną, pragmatyczną, nietoksyczną i praktyczną; osobą bez obsesji, bez depresji, bez nadmiernej refleksji i ekspresji; bez kurwicy, nerwicy i chcicy; bez zachmurzeń, wynurzeń i zaburzeń; słowem – chcę żyć bez emocjonalnych wyziewów, egzaltowanych smarków, autorefleksyjnych rzygów i egzystencjalnej sraczki. naprawdę.
podobno potrzeba miesiąca, aby wykorzenić stare brzydkie przyzwyczajenia i zastąpić je nowymi, lepszymi i piękniejszymi. dlatego marzec na blogu Zazie – w ramach eksperymentu poznawczo-behawioralnego – będzie miesiącem pozytywnych notek wyłącznie o odchudzaniu, gimnastyce, kosmetyce, modzie i urodzie. oraz radości życia. i pożycia. albo jakoś tak. naprawdę.
a ja od 1978.
no ale trudno, stary. raz się żyje! trzeba porzucić swoją brzydką czarną skórę
niczym jaszczurka w pełnym słońcu – i odrodzić się na nowo
po tej jasnej i cudownej stronie życia.
dlatego zamierzam pierdolić ile wlezie na blogusiu – o zdrowej żywności, miłej oku cielesności i praktykowaniu uskrzydlającej wdzięczności; o szamponach na cudownie lśniące włosy, o rajstopach wyszczuplających uda, zmysłowych zapachach oraz kremach na pryszcze, zgryzoty i wszelkie niedoskonałości.
będzie o organizowaniu czasu, zwalczaniu prokrastynacji i adhd’owych aberracji; będzie o przełamywaniu lęków i komunikowaniu pewnych rzeczy wprost. będzie też o mopsach, laleczkach i w miasto wycieczkach. będzie miło i kolorowo. aż w końcu odzwyczaję się od jęczenia, niespełnienia i rozkminiania. nie żartuję.
po prostu spróbuję. przez miesiąc. marzec.
w końcu: co mi szkodzi?
skoro można rzucić papierosy, narkotyki, hazard, płatny seks, porno i obgryzanie paznokci –
to nie da się rzucić depresyjnego myślenia, obsesyjnego analizowania i kopulsywnych marzeń na jawie?!
otóż da się.
skoro dało się schudnąć 20 kilogramów!
watch me!
tymczasem idę sobie zrobić wieczór dla urody – małe spa w wannie…
ale ekstra.
Ja chcę notkę o kremie na zgryzoty.
Ale miesiąc się szykuje :) Trzymam kciuki za kojące spa dla duszy! Good luck, girl :)
Czekam z niecierpliwością na notkę o zdrowym i wartościowym pierwszym śniadaniu;)
uwielbiam czytać Twojego bloga jesteś najbardziej prawdziwą, uroczą oryginalną osobą…
po dniu w korporacji, gdzie wszyscy są tak” boscy” idealni, kreatywni, pełni energii i wspaniałych pomysłów a jednocześnie tak żałośnie sztuczni Twój blog to miód na moje serce:)
No to trzymam kciukaski-chujaski za miesiąc pierdolenia ile wlezie na blogusiu ;))))))
Nosz kurwa… Po takim dictum to się boję, że przegniesz w drugą stronę…
Trzymam kciuki za miesięczne prowadzenie modowo-urodowego blogusia, ale moim zdaniem załamiesz się w połowie i przemycisz jakieś emocjonalne rozterki (: W tym tkwi twój urok jednak (: (:
Zazie przyłączam się do prośby o napisanie przez Ciebie KSIĄŻKI !!! O czym tylko chcesz !!! Ja pochłonę wszystko co napiszesz, więc pisz koniecznie jak najwięcej !!!
Pisz o czym tylko chcesz Zazie, ja przeczytam wszystko! Napisz jakąś książkę, proszę. :)
O w dupę jeża…. powiało grozą.
Podobno dobre są rajstopy sholl,chyba spróbuje niby nie puchną nogi:::)))))))
Pozdrawiam serdecznie, no to papaśku, brokacik i serduszko:)) Aśka.
O Bomba!!! Się będzie działo… :D
Jeśli o mnie chodzi, możesz pierdolić ile dusza zapragnie :-)
Ale ekstrachować w sensie że dodatkowo schować, wyekstrawyjebać czy chuj z ortografią?;)
co u Kasztana?
Ale Zazie, no co Ty. Tak na różowo i plastikowo przez miesiąc ? To ja wrócę jak Ci przejdzie :)
Ale Za ze, no co Ty. Tak na różowo i plastikowo przez miesiąc ? To ja wrócę jak Ci przejdzie :)
No wreszcie zostaniesz prawdziwom blogerkom! Nie mogę się doczekać!
;)
:D
W końcu:-)
W moim imieniu- gdyby mi to guano i gumno przeszkadzało to nie wpisywałabym http://www.zaz…. w oknie przeglądarki :)
Trzymam kciuki za wyzwanie marcowe! Ale blogerkom modowom ;] nie zostaniesz, prawda? (choć Twoje haule zakupowe były czadowe)