marzec miesiącem wesołości

oraz wszelkich życiowych pozytywów, aktywów, zrywów i wpływów. tak postanowiłam i tak będzie. oby.

tymczasem – no cóż, słowo się rzekło, a pierwszy wypada w niedzielę, więc trochę korci mnie, żeby jednak to moje “nowe cudowne życie” zacząć od poniedziałku, gdyż… summa sumarum wiadomo, pierwsze śliwiki robaczywki, ten tego, panie dziejku…

musicie wiedzieć, że nie jest łatwo. nie jest łatwo się przedzierzgnąć i przepoczwarzyć,
będąc dotąd całe życie zwierzęciem raczej melancholijnym, raczej mizantropijnym i raczej na opak. nie wiem, czy ten pochopnie podjęty eksperyment nie przerośnie mnie już przy pierwszym podejściu.

Helena-movies-GIFS-helena-bonham-carter-21243409-500-273

 

no bo cóż takie potargane pomiotło w dresach – jak ja – miałoby ciekawego do powiedzenia o lajfstajlu, modzie i urodzie?
zdać raport z codziennego mycia zębów i rozczesywania kołtuna? zaprezentować szesnaście modeli spranych dresów i sześćdziesiąt sześć wariacji włókienniczych na temat bezkształtnej czarnej bluzki o rozmiarach paralotni? poinstruować publiczność, jak prawidłowo nakładać maść na pryszcze oraz jak jednym ruchem zafarbować cała pralkę białych tiszertów na różowo? a może jak leżeć bezradnie na macie i ciskać kurwami w stronę bogu ducha winnej ewy chodakowskiej…?

bo to jest tak, że zawsze, ale to zawsze! – ilekroć zaplanuję sobie, że wstanę grzecznie o 6.00 rano i z zapałem rzucę się na matę, żeby ćwiczyć z Chodakowską – dzieje się tak, że nie mogę zasnąć do jakiejś 4.00, a kiedy w końcu tracę przytomność i ledwo co odzyskuję ją przed 8.00, to wtedy czuję się i wyglądam jak milion dolarów.
kredytu. w providencie.

tumblr_mobubpyfra1rcy99do1_500

tymczasem o 8.00 rano czeka już na mnie mopsia trzoda i nasza zagroda do obrobienia. oraz dużo moich liter w kolejce do napisania.
dzisiaj uciekłam im wszystkim. rankiem pobiegłam do “bożego squatu” przy ochockiej cerkiewce, w którym rezyduje K. lisim sprytem wywinęłam się jednak od udziału w nabożeństwie – z obawy, że moje czarne spleśniałe serduszko nie zniesie tych bosko-ludzkich obrządków, które innym dają ukojenie, zaś mnie – jakiś przedziwny wewnętrzny dygot. wybrałam się za to na spacerek po senno-niedzielnej Ochocie…

co to jest:  wisi pod sufitem i grozi?

gburasek

no, zdiełano.

 

lustra

próbuję się w nich przeglądać, ale coś mi nie wychodzi.

 

badyl

piękny okaz badyla dekoracyjnego w witrynie fryzjera damsko-męskiego

 

 

iglak

na Ochocie taka żyzna gleba, że nawet plastik wyrośnie!

 

gufka

szlachetne rysy, niemal bez skazy.

 

pajac

być pajacem z nosem dorobionym z brudnej plasteliny. no, tak się czasem czuję.

 

na pocieszenie kupiłam sobie nowy numer czasopisma „Kaczor Donald”

dr_szlam

do którego dołączono mój ulubiony „szlam planktona” – tym razem w wersji DIY

 

 

a poza tym – jakoś mi tak organicznie słabo. może to “zima” trwa za długo, a może moja anemia (poziom mojej ferrytyny wynosi raptem 5, podczas gdy zdrowa norma to 13-150) daje się we znaki?

coffee

chyba mnie to moje wielomiesięczne odchudzanie odrobinkę wyćwarzyło. trochę nie mam siły, ewo-chodakosko. więc wybacz mi, że dzisiaj nie, ale za to jutro. o ile mnie ktoś dobudzi o 6:00.

awake

dobra, to jest ostatnia notka, w której jęczę. serio.
jutro zaczynam nowe ulepszone życie.

 

jakby co, to zostawiam Wam jeszcze dwie piosenki. a właściwie to jedną.
no to cześć!


chet faker, no diggity

 


blackstreet ft. dr dre, no diggity

 

 

 

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

15 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
huj

co to kurwa jest

joanna

zajebiste foty!

ArtystaMalarz

Powodzenia Zazie , trzymam kciuki ! ;D

Mollybloom

Te rozkoszne zdjęcia z Ochoty nigdy nie przebiją klimatów ze Śródmieścia. Kilka lat temu sfotografowałam witrynę zachwalającą usługi fryzjera z ulicy Poznańskiej. Mam to zdjęcie do dzisiaj – szkoda że nie mogę go dołączyć do tego komentarza, bo zaiste jest tego warte… Postaram się je opisać: otóż na tle pomalowanej na biało dykty wstawionej w zardzewiałe metalowe rusztowanie stoi błękitny klocek przykryty figlarną szydełkową serwetką w kwiatuszki. Na klocku na pierwszym planie leżą zardzewiałe dziewiętnastosieczne szczypce do układania włosów. Obok tego stare drewniane podłużne pudełko, a obok niego kłąb brązoworudych kłaków. Na drugim planie metalowa figurka baletniczki i kominiarczyka w czułych objęciach. Poły szat baletniczki unoszone przez gołąbki. Czysta poezja. Zdjęcie chętnie udostępnię, bo warto, aby poznała je ludzkość. Pozdrawiam Zazie. Na anemię polecam sok z pokrzywy (można kupić w warzywniaku przy Hali Kopińskiej) albo surówkę z selera z orzechami i rodzynkami. A Chodakowską wyrzucić, bo to wariatka i hochsztaplerka.

szarebure

Molly,
wrzuć proszę na choćby http://imgur.com/ bo o ile moja wyobraźnia ogarnęłaby porcelanową figurkę (miśnia stajl) to metalowej już nie. Chcę się sponiewierać :)

mollybloom

Wrzuciłabym, ale nie wiem jak. Jestem stara i zacofana technicznie.

Aja

Podobno kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą. Wygląda na to, ze naprawdę to działa. Ja od dzis twierdze Jestem szczupła, albo co tam jak kłamać to kłamać Jestem chuda!

Legumina

I jak? I jak ze szlamem? Udał się eksperyment?

Robert

A jednak anemia? Przecież podobno Twoja dieta miała być zdrowa? Poziom ferrytyny nie kwalifikuje Cię co prawda do położenia na oddział szpitalny, ale zdecydowanie odradzałbym intensywny wysiłek fizyczny! Potrzebna jest suplementacja żelazem i witaminami z grupy B. I normalne jedzenie. Czy jesteś pod opieką lekarza, Zazie? Dieta już zakończona mam nadzieję? Zastanawiam się, jak Ty jesteś w stanie jeszcze myśleć o jakichś ćwiczeniach przy takiej anemii.

Ka

Może ćwicz wieczorami? Katowanie się o 6 rano po nieprzespanej nocy nie ma sensu, ma być przyjemnie i iść ku dobremu, a nie upiornie i demotywująco. Ja ćwiczę zwykle późno, 22-24 (kładę się ok. 2). I po tygodniu widzę rezultaty, przede wszystkim w lekkiej redukcji oponki i jakimś takim „zbiciu” masy (!!!). Powodzenia!

magdak

ewo ch. nie jest bogu ducha, tylko zepsula mi kolano.
jak kiedys warszawe odwiedze, obowiazkowo wycieczka sladami zazie :D

Marta

Na tej Waszej Ochocie to zdaje się skarby walają się po ulicach i śmietnikach ;) Ciekawe – nigdy nie darzyłam tej dzielnicy jakąś specjalną miłością, ale wygląda na to, że da się ją lubić ;)

Scroll to top
15
0
Would love your thoughts, please comment.x