17.05.1977 – 26.05.2006

dziś po raz pierwszy od czasu jego tragicznej śmierci w maju zeszłego roku
śniłam o p., z którym spędziłam 4 lata mojego nastoletniego wtedy jeszcze życia.
pierwsza miłość przez małe m. pierwsze wszystko. bolesne i może niepotrzebne.
ta miłość bolała mnie wtedy tak samo, jak teraz świadomość jego śmierci,
w którą nadal nie mogę uwierzyć, choć minęło już tyle miesięcy.
co jakis czas dopada mnie ta myśl, uderza z siłą, która paraliżuje i tamuje oddech –
on nie żyje, p. umarł, to się stało – powtarzam i nadal nie wierzę.
dzis po raz pierwszy od dnia swojej śmierci przyszedł do mnie we śnie.
miał łagodną, miękką i jasną twarz. był spokojny i cichy. słuchał mnie w skupieniu, jak nigdy wczesniej.
a ja – zmywając ścierką kuchenny blat – wybaczałam mu te wszystkie zdrady sprzed lat,
ten ból i upokorzenie, wszystko to, na co nie zasłużyłam, a już na pewno nie w tym wieku.
powiedziałam, że go kocham, ale już nigdy więcej nie będziemy razem.
powiedziałam, że jest dla mnie ważny i zawsze będę o nim pamiętać.

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x