tera nakk wich koka – czyli: bhangra was wyzwoli

2010-12-14


mam kilka swoich ulubień, których na pierwszy rzut oka powinnam się wstydzić,
zaś już na drugi raczej niekoniecznie. PR mam raczej marny, a PageRank taki sobie.
więc co ja będę ściemniać, że kocham Klavierstucki Stockhausena, kiedy większą miłością darzę bhangrę.
ale tak na serio-serio. nie że poginam ochoczo na lekko przeterminowane imprezki w stylu bollywoodzkim,
bo nigdy na żadnej nie byłam. robię to w domu. po cichutku. a czasem głośniej.
posłuchajcie tylko tej rzewnej nuty:

oto Diljit Singh Dosanhj – krasny młodzian z Pendżabu. 


Diljit

o czym śpiewa?
nie wiem, za cholerę wam nie powiem. pewnie o nieszczęśliwej miłości, bo na oko lirycznie.
piosenka nosi tytuł „kithe jaake beh gaee aein”, co w wolnym tłumaczeniu oznaczać może na przykład
„dlaczego odrzuciłaś moją miłość i zostałaś żoną kuzyna mojego ciotecznego brata?”
albo coś zupełnie innego. nie będę się upierać.
ważne, że utwór ten naprawdę mnie chwyta i kląska sobie leciutko
na wrażliwych strunach mojej duszy. ale doceniam także Diljita w wydaniu nieco bardziej ludycznym –
tutaj w mojej ulubionej piosence „tere nakk wich koka”:



i znów nie będę się spierać, o czym tak naprawdę traktuje ten utwór.
choć dla mnie to coś w stylu “dziewczyno z klubu disco, chcę mieć ciebie blisko,
bo tak mi się podobasz”
albo inną pendżabską wersję tomasza niecika i czterech osiemnastek.
w ogóle polecam wam cała płytę Diljita ‘Dil’. naprawdę. serio.



komentarze ze starego bloga zazie-dans-le-metro.blog.pl

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Scroll to top
0
Would love your thoughts, please comment.x