żarty żartami, ale w końcu trzeba się trochę polansować z nartami (4)
Ale nie ma nic za darmo. skipass kosztuje, a w jedynym bankomacie w Vason skończyły sie właśnie pieniądze. musimy więc zjechać krętymi drogami do niżej położonego Sopramonte. Autochtoni, wskazując nam drogę, twierdzą, że to jakieś 15 minut jazdy. czyli de facto 30, bo kombajnem kombi z rzygającą załogą na pokładzie nie da się śmigać z włoską niewymuszoną nonszalancją i zawrotną prędkością fiata seicento ocierającego się zderzakami o skały. Trudy podrózy rekompensuje nam posiłek z wkładką mięsną w tradycyjnej jadłodajni dla włoskich robotników, za to niezbyt chętnie nawiedzanej przez turystów w opalizujących goglach z warstwa irydową.
nasze gogle są po taniości, kurteczki sprzed siedmiu sezonów, a kijki od pozyczonych nart Syda noszą szlachetną nazwę Giewont i pamiętają czasy Wandy Rutkiewicz… – [tak, bardzo się staramy, by zasłużyć na miano prawdziwych hipsterów diecezji warszawsko-wrocławsko-walijskiej]
w menu robotniczej jadłodajni są dwa (sic!) dania: tagliatelle z parmezanem i sztukamięs. nikt nie grymasi, wszyscy zjadają i wylizują talerze do czysta
po tradycyjnym włoskim posiłku wychodzimy na patio zaczerpnąć rześkiego zimowego powietrza… piękną wiosnę mamy tej zimy, szlakentrafen! Ale-ale… reszta ekipy dzwoni ze stoku i uparcie trzyma się wersji, że tam śnieg jest. wracamy więc na samą górę, aby to sprawdzić…
faktycznie – leży jakiś smętny opad atmosferyczny. cóż. czubkiem buta ryję w zaspie i mamroczę pod nosem niedobre wyrazy… narty są ok, śnieg fajnie zgrzyta, chrzęści i skrzypi, gdy się po nim mknie i sunie, z impetem wzniecając na zakrętach zawieje i zamiecie. tymczasem ja…
mam proszę państwa zbyt ciężką dupę, która – umiłowawszy nade wszystko prawo grawitacji – wepchnięta cudem na wyżyny niczym głaz syzyfowy leci z impetem na ziemię, wbijając mi kręgosłup lędźwiowy w sam środek głowy. słaba byłam zawsze z chemii i fyzyki, nie znam prawa zachowania pędu i II zasady dynamiki, ale czasem wznieść bym się chciała ponad swe słabości, bez ryzyka obitej dupy i połamanych kości…
wszyscy już szusują, a ja siedzę – mam za złe, depresję oraz gorzkie żale. nikt mnie nie kocha i nie chce, nikt nie lubi wcale. będę tu siedzieć aż zamarznę i zniknę, wtedy wszyscy poczują, jakie to jest przykre…
o proszę, Kristof – tanecznym zbliżając się krokiem – przynosi Bombardino i zachwala je wzrokiem.
a ponieważ Zazie dwa razy powtarzać nie trzeba – pije jedno, drugie… Kristof cały czas dolewa…
po kilku szklaneczkach świat już ma kolorki – po błękitnym niebie suną chmurek wzorki, choineczki czwórkami już tańczą kankana, polej Kristof jeszcze, wszak nie jestem pjana…
jest miło i ciepło, świeci księżyc i gwiazdka po niebie płynie… na wuja więc narty tak radosnej dziewczynie? woli se posiedzieć, kopytkiem pomachać – zamiast na szczyt góry ciężkie narty tachać… ojdana dana, doloż moja, hopsasa… oto jedzie Danny z Sydem spopod lasa…
dobra, dosyć tej częstochowy. jesteśmy podobno w górach, a na mrozie szybciej człowiek trzeźwieje. narciarze machają do mnie kijkami, więc odmachuję im z aparata: ahoj, rebiata!
Syd próbuje wykonać telemarka, a następnie stanąc na kijkach, ale popełnia chyba błąd w obliczeniach krzywej nachylenia stoku
a oto i sunie Kristof! odsuńcie sie rebiata, żeby się chłopak zmieścił, bo póki co sunie slalomem i nie zanosi się, by zaprzestał…
Kristof, zaprzestań! wyhamuj! gdyz obowiązuje tu pewna kultura stoku, zboku!
jako szlachetny i wyrafinowany snowboardzista Kristof do perfekcji opanował niezawodne hamowanie dupą
ale wstawać umie tylko przy płocie (efekt treningu na Zieleńcu i oślich łączkach okolicznych pastwisk). w roli płotu – niezawodny Superbadi Danny Boy
stój Kristof i nie chybocz sie, gdyz robią nam zdjęcie na fejsbuczka!
“korzystając z okazji, chciałbym powiedzieć, że lans tu jest nieziemski i żałujcie, że was tu nie ma, a ty malinoska to wyłącz fejsbuczka i lepiej pisz raport, prezentację i rozliczenie w excelu, bo jak przyjadę, to sprawdzę, seesesese…”
jest tak fajnie, że orany! nie dotarliśmy na lodowiec, bo jest cały wyślizgany,
ale tu tez jest nieźle i bawimy jak pany! hejże ho!
dobra, ja nie mam czasu! ja muszę jechać, bo snowpark na mnie czeka! tylko tę górkę sobie przytrzymam, bo mi spod deski ucieka…
Syd już z rufą do wiatru startuje ze zbocza i nie da się ukryć, iż rufa ta jest co najmniej urocza
tych zdjęć jej jeszcze trochę, do czorta jednego! ale przecież nie będę rymować jak głupia do każdego…
tym bardziej, że widzę, jak Syd z zawrotna prędkością mknie po czerwonej trasie, wygrażając Kristofowi pięścią…
hamowanie pługiem i pogróżki adresowane do Kristofa, który świńskim truchtem spiernicza z miejsca zdarzenia
Syd próbuje ochłonąć i nadal nie może uwierzyć, że zjechała czarną i czerwona trasą…
ponaddźwiękowa prędkość, którą rozwijała na zakrętach nieco ją ogłuszyła…
– bo Kristof mówił 'etam, jaka tam czarna ta trasa… trochę choinek, no i fakt, że stromo, ale to tylko z dołu wygląda jak pionowa ściana…”
– jadę, jadę… i nagle ziiiiiuuuuum…. wyskakuję na muldzie ponad choinki, patrzę na Kristofa, a ten stoi na głowie w zaspie…
– bo to się, głupia, nazywa hamowanie głową w sytuacji, gdy dupa mknie za szybko…
– jak mnie jeszcze raz tam zaciagniesz, to ci jednym ciosem pozamieniam miejscami dupę z głową!
– czarna trasa, mówicie… to coś w sam raz dla Superbadiego, który dziś własnie ma na nogach narty po raz pierwszy od 20 lat…
– a tam wyżej serwują bombardino? – rzeczowo zapytała Zazie
– oczywiście, tam sa jeszcze wieksze szklaneczki niz tutaj…
no to żegnamy podnóże góry. wyżej jest fajniej i leją do pełna.
tymczasem po zamknięciu stoku dla narciarzy – święto rodzin saneczkujących
nadchodzi wieczór… niechybny znak nadchodzącej imprezy.
nie mam sie w co ubrać!!!
komentarze ze starego bloga zazie-dans-le-metro.blog.pl
Witryna Zazie częstuje ciasteczkami! Zaakceptuj je i ciesz się wszystkimi opcjami tej witryny. Jeśli natomiast je odrzucisz, niektóre funkcje mogą nie działać poprawnie.
Funkcjonalne
Zawsze aktywne
Przechowywanie lub dostęp do danych technicznych jest ściśle konieczny do uzasadnionego celu umożliwienia korzystania z konkretnej usługi wyraźnie żądanej przez subskrybenta lub użytkownika, lub wyłącznie w celu przeprowadzenia transmisji komunikatu przez sieć łączności elektronicznej.
Preferencje
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest niezbędny do uzasadnionego celu przechowywania preferencji, o które nie prosi subskrybent lub użytkownik.
Statystyka
Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do celów statystycznych.Przechowywanie techniczne lub dostęp, który jest używany wyłącznie do anonimowych celów statystycznych. Bez wezwania do sądu, dobrowolnego podporządkowania się dostawcy usług internetowych lub dodatkowych zapisów od strony trzeciej, informacje przechowywane lub pobierane wyłącznie w tym celu zwykle nie mogą być wykorzystywane do identyfikacji użytkownika.
Marketing
Przechowywanie lub dostęp techniczny jest wymagany do tworzenia profili użytkowników w celu wysyłania reklam lub śledzenia użytkownika na stronie internetowej lub na kilku stronach internetowych w podobnych celach marketingowych.
[…] | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | […]