bezszelestnie i nieodwracalnie

najedzona, wyspacerowana, dotleniona, z uśmiechem godnym sobotniego wieczora…

przypadkiem dowiaduję się, że kolejna – piękna, młoda i utalentowana – umiera.
tak po prostu. z godziny na godzinę przestaje istnieć.
w jej własnym domu zabija ją czad.


śpij spokojnie… śnij przepięknie i kolorowo, tak jak rysowałaś…


wstrzymuję oddech.

moja paranoja na okoliczność tlenku węgla trwa już wiele lat.
od czasu studiów i śmierci koleżanki z roku, która po prostu poszła się kąpać.
i tak po prostu odeszła. bezszelestnie. nikt nic nie widział. nikt nic nie słyszał.
czad jest bezwonny i czai się wszędzie, gdzie grzeje piec, pali się kominek.
wiem, że zazwyczaj reaguję zbyt gwałtownie – ale
mimo śmichów i chichów, pobłażliwych spojrzeń znajomych i poklepywania po plecach –
że: spokojnie, tak szybko się nie umiera…
ja zawsze i wszędzie będę panikować, histeryzować i ostrzegać.

przy okazji – mam do oddania czujnik tlenku węgla. w prezencie. na długie życie.
na szczęście w grudniu zdemontowano nam piecyk gazowy.
ale pewnie ktoś z was nadal ma taki w domu…

może komuś przyda się czujnik?

 

proszę, uważajcie na siebie…








Subscribe
Powiadom o
guest

6 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Blue

Rozumiem Cię dobrze. Tylko wiesz, Ty nie masz paranoi, Ty po prostu masz wyobraźnię. Ja wychowana jestem na junkersie i gazu się nie boję, ale po ojcu inżynierze wiem co nieco na temat wentylacji u przeciętnego Kowalskiego i wiem, że w wielu przypadkach jest czego się obawiać. Większość kominków w Polsce jest spartaczonych, większość mieszkań w Polsce jest źle wentylowanych (niesprawne przewody kominowe, wszechobecne wierzenie, że przeciąg i zimno, więc wszystko trzeba zamknąć, uszczelnić, zabić dechami, a jak śmierdzi, to zamontować nielegalny – bo one są nielegalne – wiatraczek i wtłoczyć spaliny i całą resztę do sąsiada). Z piecykami jest różnie, na początku mogą być szczelne, ale później często na przegląd pieniędzy szkoda. Poza tym nie wszyscy padamy jak kaczki. Czasem trujemy sie powoli, latami, nie wiedząc, że jesteśmy podtruwani, głowa boli i osłabienie, w mózgu wata, ale obwiniamy ciśnienie, lenistwo, tłusty obiad albo za dużo tlenu na spacerze. Nie wiemy, że jesteśmy podtruwani, dopóki lekarz nie skieruje na badanie krwi na zawartość czegoś tam.

Mnie też uważają czasem za paranoika, bo domagam się otworzenia okna, gdy sie gotuje na gazie czy pali w kominku albo ostrzegam, że spaliny z niego rozchodzą się po mieszkaniu. Nie mam czujnika ze sklepu, ale mam w głowie kanarka, który jak ten z kopalni od razu fika kółkami do góry, gdy coś w powietrzu jest nie tak. Inni zwykle nic nie zauważają, a to, że potem źle się czują, nie daje im do myślenia. Pukają się więc w czoło albo krzyczą „Zimno! Zamknij to okno!” i przewracają oczami, gdy odmawiam spania przy rzeczonym kominku.

Więc nie biczuj się, bo to nie paranoja, gdy obawy są uzasadnione.

anku

Mam dokładnie te same odczucia.. tak samo się tego boję.
Tym bardziej, że piecyk w domu i słuchy o takich wypadkach coraz częstsze.;/

sanvean

Zestresowałam się po chwili. Spadam w otchłań netową czegoś na ten temat się wywiedzieć .. ;)

sanvean

Przyda się, przyda. Jakbyś chciała podesłać :). Ja mam kominek. Nigdy mi nawet przez myśl nie przyszło, że mogłoby się nam coś stać.

Scroll to top
6
0
Would love your thoughts, please comment.x