w pościeli

 

dzisiaj będzie łóżkowo.
orientacje, konfiguracje i pozycje, w jakich to robicie –
w tej akurat chwili są dla mnie najmniej istotne.
liczy się tylko – ile? jak długo?
ale nie w marzeniach, planach i pobożnych życzeniach –
tylko realnie, faktycznie, namacalnie i na co dzień.
no więc –

jak długo śpicie?
ile godzin?
o której chodzicie spać?
o której wstajecie?

 

jeśli jest na sali osoba, która posiadła upragnioną przeze mnie sztukę
wczesnego kładzenia się spać i zasypiania jak niemowlę,
a następnie wstawania o 6.00 ze śpiewem na ustach –
niechaj się zgłosi i zdradzi tajemnicę.

ozłocę!

póki co – zdycham.
dosłownie.
jestem idiotką, która przez ostatnie 20 lat
nie nauczyła się jeszcze, że 5 godzin snu to sobie można… wsadzić.

jestem wysokoenergetyczna.
mogę zapierniczać jak durracelowy króliczek naprawdę długo.
ale równie długo muszę spać.
w przeciwnym wypadku… computer says NO.
 

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

41 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
:)
Ulis

Znałam kiedyś człowieka, który twierdził, że sen jest kwestią przyzwyczajenia i który do tego stopnia nad sobą pracował, że spał 3-5 godzin tygodniowo! Tak przynajmniej twierdził. Wyglądał przy tym na w miarę trzeźwego…
Ja potrzebuję 8 godzin snu. Po ośmiu godzinach budzę się sama, niezależnie od tego, czy pójdę spać o 3 czy o 22. Dwa dni w tygodniu muszę wstawać o 5, więc kładę się o 21 i zazwyczaj włączam sobie jakiś film, żeby wyciszyć głowę i szybciej się znużyć. Po tygodniu wczesnego wstawania organizm się przyzwyczaja i o 22 jest się już tak zmęczonym, że nie ma jak funkcjonować. I nie szkoda mi życia, które przez to tracę, bo wstaję rano rześka jak wiosenne słońce i mogę cały dzień chwytać pełną piersią. Jak tylko śpię krócej, zaczynam mieć kiepski nastrój, czepiać się wszystkich i wszystkiego… Wolę więc być radosna krócej niż byle jaka dłużej :)

sanvean

uwielbiam spać. mogę spać w dzień, w nocy, rano , wieczorem, ale jak przekroczę na dobę ok 11h, to głowa mnie boli i się źle czuję.. muszę zachować umiar 7-9 h jest ok.

sanvean

często nadrabiam popołudniową drzemką ;)

taleyah

ciut nie na temat(bo sposobu na krótki sen i 20 godzinną aktywność nie posiadam niestety)-> http://kwejk.pl/obrazek/979321/riders,on,the,storm,:d.html

bzium

Zaz, moja mama od prawie 30 lat wstaje o 6 i do tej pory upiera się, że się nie przyzwyczaiła. I chyba coś w tym jest, bo w weekendy śpi w opór. Dla mnie idealna konfiguracja czasowa to spanie od 3 do 12. Mogę siedzieć do rana, ale później też dużo śpię. I o ile jeszcze jakiś czas temu potrafiłam w miarę normalnie funkcjonować po 3 h snu, to teraz już tak nie umiem:/

sanvean

normalnie po 3 h snu?? ;)))) hahah 3h i „normalnie” się wykluczają ;)

Dominika

I ja się zgodzę – uczyłam się do 4 rano i byłam potem wesolutka i rześka. Albo balowałam do rana i potem na uczelnię. Ale, ale odkąd przekroczyłam 30, to już się tak nie da ;). Serio, zarwana noc=stracony dzień albo i dwa. W dodatku często nie mogę zasnąć ze zmęczenia. Wtedy słucham audiobooka.

sanvean

no nie wiem, czy podziwiam, czy współczuję .. nigdy tak nie umiałam, albo może nie próbowałam, ale i nie zamierzam :)

joa

Dr Religa powtarzał : „nie walczmy z zegarem biologicznym!” Są „sowy”,są „skowronki”,tak. Kiedyś musiałam do pracy na szóstą.Wychodziłam w kapciach,bez spódnicy / ale jazz :) / ,z cudzą torbą :o ! I wtedy szłam spać ” z kurami”.

Pietrucha

Potrafię spać nawet 16h bez przerwy. Opanowałam zatrzymanie moczu na ten czasookres do perfekcji. Jeśli wymyślą jakąś konkurencję w tej dziedzinie to mam szansę na sukces. Najbardziej lubię spać w środkach komunikacji – preferuję PKP, które uwielbiam do szaleństwa. Potrafię zasnąć wszędzie i o każdej porze. Nie przeszkadzają mi imprezy sąsiadów (oj dali czadu na koniec sesji), krzyki dzieci, światło (przeżyłam białe noce) ani włączony komp. Generalnie zastanawiam się czy nie jestem chora. Jak wyjadę nad morze to już kompletna katastrofa, bo jak jest za gorąco to śpię na plaży i w nocy.
NIGDY, przenigdy w życiu nie obudziłam się wypoczęta o 5 lub 6 rano. Mogę siedzieć i filmy katować do 3 w nocy, ale tylko nie wstać nad ranem. Przysłowie, że kto rano wstaje temu Pan Bóg daje nie przemawia do mnie kompletnie.
Niestety nie pomogę Ci w twej niedoli, choć kusząca jest ta propozycja złota.

Kiedyś mieszkałam z moją przyjaciółką, która ma jeszcze lepsze wyniki w spaniu niż ja. Po sesji była zmęczona i położyła się o 16 w czwartek, a wstała o 17 w piątek, bo UWAGA! obudziłam ją! Martwiłam się, ze zasłabła, w najgorszym razie umarła. Poszłam sprawdzić czy żyje, a że dziwnie wyglądała to ją szarpałam a Baśka na to – Co mnie budzisz babo, człowiek pospać nie może.
Jak nie śpisz 24h na dobę to jesteś zdrowa.
Pozdrawiam

tykwa

7-8 godzin tyle zwykle sypiam, śpiew na ustach kiedy bliżej 9, jak przekroczę 9 jestem długo nieprzytomna.

archiwistka

Idę spać ok 22-23, wstaję codziennie 6.15, żeby zdążyć na 8.15 do pracy. I czasem naprawdę mam siłę i pieśń na ustach. W weekend śpię do oporu, niestety małżon się budzi wcześniej i hałasuje. Do soboty budziła nas Salusia…. Ale choroba jelit i co i rusz inna diagnoza weterynarzy odebrała ją nam o 9.30 w sobotę. Świat się zawalił. I pewnie znów w nocy obudzą mnie wyrzuty sumienia, że nawaliłam, zawiodłam, małą włochatą istotkę. Która przez ponad dwa lata dała nam tyle radości, czułości i pachnących siankiem bobków zostawianych na łóżku.

taleyah

:((
Zaz ma rację. Poza tym Salusia teraz po prostu kica z szybkością błyskawicy i po prostu nie macie szans jej zauważyć.

Blue

P.S. A ile konkretnie tego złota będzie? ;)

matylda_ab

Ja od 10 lat jestem zmuszona do wstawania o 6 rano. Wiadomo oprócz sobót i niedziel, bo wtedy śpię do oporu, choć zauważyłam, że z biegiem lat coraz krócej. A wstawanie o 6 rano to dla mnie katorga i zmora. Męka i katusze. Nienawidzę tego, ale niestety muszę… A spać chodzę, zauważyłam podobną anomalię, coraz wcześniej, 21 jestem już w łóżku, no 22 max. Tak więc muszę te regulaminowe 8 godzin spać. Bo inaczej jestem na następny dzień jak dętka, jak pijana mucha, śnięta ryba… Aha, co ciekawe. Odkąd pamiętam budzę się rano w jednej jedynej pozycji, która mi została z czasów niemowlęctwa, a mianowicie budzę się zawsze na plecach, z rękami założonymi za głową. Cholernie ścierpniętymi w zawiasach barkowych ;) No, ale poważnie. Jakimś cudem nad ranem przekręcam się na plecy i wywalam łapy za głowę, jak małe dziecię. He he he. :)) Ciekawe, czy ktoś ma tak jak ja? ;)

pumba_the_pug

Mój mąż tak śpi, w nocy nie raz dostałam już łokciem w głowę lub po otwarciu oczu miałam łokieć 2 mm od oka.. W ogóle mam ciężko, z jednej strony mops uwalający się na mojej poduszce, a z drugiej ostre łokcie :P

matylda_ab

No to pozdrów męża od śpiącej podobnie :))))
Jak fajnie usłyszeć, że nie ja jedna tak śpię :)))

pumba_the_pug

Hihi, mój mąż podobno tak się urodził. Najpierw wyszły łokcie i pielęgniarka pobladła, bo myślała, że nie ma rączek…

pumba_the_pug

W sumie to coś w tym jest ;) Całkiem nieźle mu idzie :P

sanvean

ja też !! dlatego jest 1.00 siedzę przy kompie, a jutro będę ledwo dychać, jak mnie rano dzieć obudzi o 7…

Blue

Dziewięć godzin albo mózg mówi NIE.
Najlepszy sen: 22-7. Rzeczywiście wstaję wtedy z pieśnią na ustach. Póki co mam godzinę-dwie opóźnienia, ale pracuję nad tym :)
A gadanie o max 5-7 godzinach snu („naukowcy amerykańscy ostatnio…”) to zwykłe, pardon, pierdoły, wymyślane, żeby usprawiedliwić rozlazłość umysłową, która nie pozwala nam położyć się wcześniej. Żaden mózg, który przyjmuje codziennie takie ilości danych, jakimi jesteśmy bombardowani w mieście, pracy i Necie, nie jest w stanie tego przetrawić ani zregenerować się w tak krótkim czasie. Pięć godzin to sobie mogą spać drwale w szałasie bez prądu. Albo mnisi, którzy w ciągu dnia przerabiają góra dziesięć psalmów plus przemyt do celi pączka z adwokatem.

schron

ja już w tej kwestii, Droga Zazie, nie wiem nic. Od dawien dawna pracuję na zmiany (także nocne), więc czasem jestem wampirem, czasem musze wstać o 6.30, a jeszcze innym razem mogę się wylegiwać do 11am. no nie wiem, nie wiem, serio.

i jeszcze w dodatku ostatnio mój R wynalazł to:
http://www.bbc.co.uk/news/magazine-16964783

podobno owe wszechobecnie zalecane 8 godzin snu to stosunkowo nowoczesny wymysł…

ayamizuno

Od 9 miesięcy śpię co drugą noc po 6 do 8 godzin. Jeszcze daję radę. Marzę o jednym dniu w pościeli, ale na razie nic z tego.

ayamizuno

W pozostałe noce jestem w pracy. W dzień nie odsypiam, bo mam małego synka, którym się opiekuję :) Odeśpię jak Antoni pójdzie do przedszkola, czyli za jakieś 1,5 roku :)

Scroll to top
41
0
Would love your thoughts, please comment.x