do widzenia, do jutra, do pojutrza, do za tydzień….

nie może tak być. tak być po prostu nie może. nie będę się tłumaczyć, tylko powiem, jak jest. a jest bez sensu.
dostałam od Was mnóstwo dobrych i cennych rad na temat odchudzania, zdrowego odżywiania, zdrowia i reszty spraw, o które pytałam –
i co – nic. jak zwykle nic. wiedzę przyswoiłam, kilka refleksji poczyniłam, zafrasowałam się raz, drugi i piąty –
po czym wróciłam do swojego grubego stanu rzeczy.
nie wiem, naprawdę nie wiem, co jest ze mną nie tak i czemu nie potrafię ruszyć z miejsca z tym tematem…

od jakiegoś czasu kołacze mi w głowie słowo, które przerażało mnie od zawsze.
nie dość, że brzmi ohydnie, to jeszcze przywodzi na myśl równie niesmaczną wizję.
gnuśna, gnuśność, gnuśnieć.
Olga, jesteś gnuśna.
Olga, gnuśniejesz.
pleśniejesz. 

 

nie wiem, naprawdę nie wiem. to niby takie łatwe – wstać z miejsca i ruszyć…

szukam motywacji. szukam siły napędowej. nie od jutra. od teraz.

 

co Was motywuje?
jak się motywujecie?
jakie macie sposoby na siebie?

 

już wiem, że odchudzanie w wersji soft jest dla normalnych rozgarniętych kobiet.
idiotki muszą się odchudzać  maczetą.

jest wtorek 27 marca 2012
waga dziś rano pokazała:  70,4 kg
z rozpaczy w drodze do pracy zjadłam Kinder Bueno.

 

od dzisiaj zero ściemy.
tak, mi też jest przykro.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

17 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
nie jest zle

zazie najlepiej działa na poczatek system NŻKPD – nie żreć kurwa pod dwudziestej ^^, następnym krokiem jest ŻKM – żrec kurwa mniej ;) to zajmuje jakiś miesiąc – sprawdzilam :D tez bylam w rozpaczy i mi dobry czlowiek poradzil, diety i inne historie to pózniej, tak samo cwiczenia i inne bzdety, najwazniejsze to sie przekonac, ze kurcze no jem mniej i to widac, moze pocwicze troche i sie odchudze wg zasad kogos tam i bedzie jeszcze lepiej :D ale nie rzucac sie od razu na silke i masakrowac jedzeniem marchewki ;] powodzenia :D

By

Ja się nawet nie będę chyba odzywać, bo nie mam nic motywującego do powiedzenia. Sama się czuję przygnieciona swoją porażką i oporem materii (czytaj: brakiem konsekwencji i silnej woli)

Calvin

Zazie, małe kroczki, jak już dziewczyny zauważyły. Postaw sobie małe cele i zaplanuj niewielki wysiłek do ich zrealizowania. Czyli np. wyznacz sobie dwa dni w tygodniu, w których pół godziny (a nie od razu dwie) spędzisz na maxa aktywnie. I nie więcej. Tylko regularnie. I zrezygnuj z jednej rzeczy w diecie (np. jasne pieczywo) a drugą ogranicz – ja na przykład nie mogę zrezygnować ze słodyczy, po prostu nie potrafię – dlatego metodą wychowawczą skandynawskich rodziców sama sobie ograniczyłam spożycie słodkości do jednego dnia w tygodniu (sobota) – uwierz mi, to działa – może jedna czy dwie soboty będą mega słodkie, a potem to szybko się unormuje i zauważysz, że wystarczy ci to jedno kinder bueno raz w tygodniu. Ja podjadam (podżeram, pożeram) słodkie i tłuste z nerwów i jak mam doła. Ale tak się nauczyłam, że nawet jak ten dół przychodzi w poniedziałek, to czekam ze słodkim do soboty :). Dół mija wcześniej, bez tuczenia się.

archiwistka

Ja bym na Twoim miejscu po zejściu z wagi skorzystała z naturalnej słodyczy. I zamiast wcinać czekoladę, za każdy kilogram nadwagi dać buziaka Sydowi :D
A poza tym jedz 5 razy dziennie, w małych porcjach, pij zieloną i czerwoną herbatę, ogranicz cukier. Tylko ciemne pieczywo, makaron pełnoziarnisty, więcej warzyw niż owoców. I zamiast autobusu i windy chodzić!!

aselniczka

Co do ruchu – 30% ruchu, 70% dieta. Tak się podobno chudnie.
Ćwiczę od lat wielu i przyznaję, że niewielki ma to wpływ na chudnięcie (prędzej na tycie, gdy np. złapię kontuzję i mam przerwę). Ale też nie ćwiczę dla chudnięcia, tylko dla tego, że to uwielbiam :))
Dlatego warto sobie znaleźć coś, co się lubi. U mnie to jest capoeira, ale to może być cokolwiek, joga, reggeaton, zumba, karate, siłka, basen. Podobno bodycombat jest dobry na spalanie. Ja sama na siłowni wytrzymałam (z trudem) trzy miesiące, tylko dlatego, że nie mogłam robić przez pewien czas capoeiry i zapauzowałam swój karnet, gdy już kontuzja się na tyle unormowała, że mogę znowu ćwiczyć.
W każdym razie, jak się ćwiczy, co się lubi, to łatwiej w tym wytrwać, a systematyczność i wytrwałość jest dość istotna. No i dla mnie motywacja: idę poćwiczyć, żeby schudnąć, to żadna motywacja :))
Bosz, ależ my Ciocie Dobre Rady :P

Oho

motywacja przez cele – dobry pomysł!

tykwa

to jest zmiana i zmiana w moim odczuciu to jest kwestia decyzji, rozpatrzenia pozytywnych elementów i realnych celów. Czyli za miesiąc dzięki temu, że zdecydowałam nie jeść bezmyślnie słodkości i przejść po pracy 5 przystanków autobusowych na piechotę będę miała mniejszy brzuch. A nie że zjem tylko seler bo jestem gruba. Skoro jesteś zdolna codziennie wstać i pójść do pracy bo się na to zdecydowałaś i podpisałaś umowę to podobnie możesz zjeść kinder bueno w weekend pod warunkiem, że nie jadłaś słodyczy w tygodniu i dużo się ruszałaś. tylko musisz podpisać ze sobą te umowę. :)

klopsowe uda

ja mam dużą dupę i rosnącą fałdę na brzuchu…
zapisałom się na pilates, jogę i gimnastykę.
kupiłom karnet na 3 razy w tygodniu…
ma mnie motywować…
co prawda, wpierdalam czeekoladę truskawkową po zajęciach, ale jest progres, bo nie pochłaniam całej tabliczki, ale tylko 2/3. ;-)
wydaje mi się, że zbyt wiele od siebie wymagasz, chcesz przejść z jednej skrajności w drugą, z obżerania się i opierdalania do fit moodu i kaloryfera… tak łatwo nie jest!
stawiając sobie wygórowane oczekiwania, nie dojdziesz do celu, bo szybko się zniechęcisz…
pamiętaj o teorii małych kroczków…
odchudzanie musi w Tobie dojrzeć!
zmuś się zapisaniem na zajęcia, poczujesz się lepiej i będziesz uważać, by nie zniszczyć ciała Twojego paskudztwami. ale powoli, nie jak w przypadku anonimowych alkoholików, że odstawiasz wszystko od razu, ale sukcesywnie… ;-)

michelle

Olga, nie musisz wcale tak bardzo ograniczać jedzenia. Bo potem”pękasz” i najadasz się na zapas. Rusz ten swój tyłek z nad biurka, weź mopsy na spacer ze dwa razy dziennie-w łykend idź na godzinę na siłownie, na bieżnie albo rowerek. Może nie od razu, ale waga zacznie spadać. Staraj się też często jeść-5 razy dziennie. Wiem, że najłatwiej jest dawać mądre rady i wszyscy teraz Cię zasypiemy nimi. Rzeczywistość już nie jest taka kolorowa-wiem bo sama chcę „schuść” jak to mówi moja chrześnica i póki co nie mam efektów, tylko wyrzuty sumienia po zjedzeniu ciastek z czekoladą:( Trzymaj się-ja wierzę, że się uda. Komu jak komu, ale takiej Wariatce przez duże „W” ja Ty na pewno!!!!

dubiduu

Wydaje mi się, że jak upatrujemy pocieszenia w jedzeniu, słodkościach i innych „straszliwych przegryzkach” to robi się błędne koło. Najpierw żal do siebie, że się coś wciągnęło i szukanie pocieszenia w kolejnej „czekoladce”.
Żarcie nie daje pocieszenia :) To mówię ja, która kocham jeść. Od ponad 10 lat moja waga stoi tam, gdzie chcę żeby stała. Nie jem praktycznie słodyczy- wmówiłam sobie kiedyś, że nienawidzę słodyczy a jeśli już, to ze słodyczy najbardziej lubię śledzie. Podziałało :)

niechuda

Schudłam z 80kg do 65kg wszystko jedząc, a zmieniając tylko nawyki żywieniowe, na pewno już to wiesz, ale powtórzę: chudnąć trzeba powoli, daj sobie dwa lata na ogarnięcie wagi i nawyków żywieniowych. U mnie to było dwa lata, od dwóch lat wagę trzymam na poziomie +/-65kg. Jak to wygląda u mnie? Jem na małych talerzykach, tylko ciemne pieczywo, najlepiej z błonnikiem (czasem kupuje błonnik xenea, bo tylko on jest najsmaczniejszy ze wszystkich błonników, no chyba że w tabletkach…biorę go po każdym posiłku), na śniadanie jem max dwie kanapki, potem jem drugie śniadanie jogurt, albo ser czy serek, potem trzecie śniadanie (bez znaczenia czy kanapkę czy jogurt czy owoc); następnie obiad z jednego dania – na małym talerzyku; później deser kubek budyniu albo banana, albo inny owoc (czasem jem czekolde:); później kolacja nie więcej niż dwie kanapki. Nie jem napompowanych bułek. Po za tym jem wszystko. Ograniczam cukier. Nie słodzę kawy i herbaty. Nie piję gazowanych napojów (zatrzymują wodę w organizmie). Żeby pozbyć się wody z organizmu (2kg mniej) piję żuravit. Czasem w towarzystwie pozwalam sobie na ciasto, albo słodycze, wtedy koniecznie wracam do błonnika… Aha organizm ma naturalne zapotrzebowanie na tłuszcz, więc obiad, czy kanapki zawierają tłuszcz, nie oszczędzam, w momencie, gdy ogranicza się tłuszcz, organizm zaczyna gromadzić, więc…wuala baleron z tłuszczykiem to jest to :D… życzę powodzenia i nie poddawania się… chudnięcie jest możliwe, ale nie od razu, powtarzam, daj sobie czas… a tak wogle….puszyste misie som pienkne…

niechuda

aha…kolacja maxymalnie do 18.00 po osiemnastej tylko tony wody… w żadnym wypadku nie należy jeść po 18…

Oho

Aseł, bo Ci więcej nie dam pizzy i pierogów, jak będziesz narzekać ;)!!

Mnie też motywuje terapia. I prozac pomaga. O czynnikach zewnetrznych typu 'ekstremalny stres z zaburzeniami lekowymi, które powoduja, że nie mam ochoty jeść’ nie wspomne, bo nie polecam tej metody.

Ew. moge Ci zapodać cos takiego http://www.youtube.com/watch?v=IhJQp-q1Y1s

aselniczka

Przeesz nie narzekam!
Dzisiaj se rozmroże chyba :P

aselniczka

Tak po prawdzie za pierwszym razem pomogła mi (przy okazji) terapia, a teraz pomagają antydepresanty. Czuję się na tyle dobrze, że nie przejmuję się jakoś wybitnie kompleksami i ich nie zajadam. Dużo łatwiej jest mi oprzeć się słodyczom, bo po prostu NIE MUSZĘ ich wpierniczać.
Wciąż nie jest super-ekstra, bo wciąż czasem najzwyczajniej w świecie NIE CHCE mi się gotować i wegetuję na mrożonej pizzy i wysępionych pierogach ruskich z zamrażarki, ale przynajmniej ładuję też w siebie w ciągu dnia sałatkę zamiast banana.
Wagi nie mam, więc nie wiem, czy chudnę, ale chyba mi się portki CIUT poluzowały. Na razie nie chcę sprawdzać.
70kg to moje marzenie..
Nie mam jednak złotej rady, bo u mnie jest tak, że mi musi coś zakliknąć. Dopóki nie zakliknie, to choćby skały srały…
Z paleniem jest to samo :]
Ale fakt, że się przygotowuję do tego, czyli ograniczam stopniowo, zamieniam owocowe na naturalne, słodkie na owoce etc.

el rysunkowy

Motywuje mnie konieczność płacenia rachunków i to, kiedy tracę.

Scroll to top
17
0
Would love your thoughts, please comment.x