życiowo-lalkowy bałagan Zazie

zazdroszczę czasem poukładanym kobietom, które precyzyjnie odmierzają czas na pracę zawodową,
dom, dzieci, zwierzęta, rodzinę, partnerów, pasje i resztę życiowych spraw.
ja mam jeden wielki kociokwik, misz-masz i pobojowisko.
jasne że nie zamieniłabym się z żadną z perfekcyjnych pań domu, ale czasami naprawdę mnie męczy
to nieustanne lawirowanie między pracą a nie-pracą i nieumiejętność określenia, co pracą jest, a co już nie.
pisanie na freelansie, prowadzenie firmy w domu i niczym nie ograniczony dobowy czas aktywności sprawiają,
że znikają wszelkie granice pomiędzy moim “wewnątrz” a “zewnątrz”.
póki co nie potrafię tego odzielić. piszę, siedząc w moim domku dla lalek…

oto fragment kamienicy rodu von Burkhardtów – uchwycony obiektywem przez Stefanka ;)

 

 

jestem tak rozbałaganiona, że nie mam czasu nawet na fotografowanie tego wszystkiego, co wymyślę, zrobię, uszyję czy wyprodukuję…

 

 

wszystko jest niewykończone. miniaturowe książeczki czekają na sklejenie, naczynia i drobne sprzęty na ustawienie ich w szyku bojowym

 

 

tutaj mieszkanko moich większych lalek w skali 1:6 czyli Blythe, Pullip i Dal…

 

 

do Orki i Bianki przyszła w odwiedziny stefankowa Peppermintka :) prawda, że cudna? :)))

 

 

moja wiecznie niedokończona kuchnia… :(

 

 

pokój Bianki i Orki

 

 

pokój Janinki

 

 

kurz osiadł na podłodze. a ja nie mam czasu. piszę, pisze, piszę… nie wysypiam się i źle odżywiam.

 

 

to nie jest kwestia faktycznego braku czasu, ale złej organizacji pracy. tak myślę. wiem to.

 

 

łazienka moich lalek

 

 

nie no, ta Peppermintka jest boska. czy uważacie, że powinnam taką mieć? ja tak uważam.

 

 

półki nad łóżkiem Janinki czekające na zapełnienie…

 

 

Stefanek zarządza w salonie ;)

 

 

a tutaj mój telewizor Szmaragd do wyświetlania dobranocek

 

 

i cudowny grzyb halucynogenny na regale w naszym ochockim salonie

 

 

plastikowy ananas z targu staroci, harmonijkowy piesek i gumowy bobasek – nad moim stołem

 

 

 

ten oto zabawkowy ołtarzyk widzę zawsze podczas pracy :)

 

 

mój ulubiony neko i dziewczynki kokeshi

 

 

w rogu:  Irena, Helena i Żanetka, w centrum Bożena, dalej lalkowe głowonogi

 

 

 

no i tak sobie siedzę i piszę, a moje ukochane zabawki wzdychają z tęsknoty

 

 

 

chcę ją! ale nie mam monet :(

 

 

lalkowy podwieczorek u Zazie :)

 

 

Stefanek i Bogna w obiektywie Malkamy :)))

 

 

dwie bliźniacze pullipki Ddalgi – moja ze szramą na policzku autorstwa Kumoka

 

 

 

Blythe Stefanka – Pepermintka w stroju Byulki :))

 

 

cudowności Malkamy!

 

 

 

marzę o takiej lalce, ale jeszcze nie mam odwagi :)

 

 

 

no i tak. lalki są moją obsesją.
śnią mi się bez przerwy, jak nikt nic i nigdy wcześniej.
 

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

91 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments

[…] jak to zazwyczaj bywa – dziewczyny spojrzały „świeżym okiem” na mój lalkowo-zabawkowy bałagan, który spowszedniał mi na tyle, że nie zauważam jego „wizualnej atrakcyjności”, a tym samym nie robię mu zdjęć – bo to tak jakby robić zdjęcia regałowi albo komodzie. a poprzedni fotoreportaż z mojego domowego bałaganu znajdziecie TUTAJ […]

Trilian

poczytawszy konkluzja mię naszła,
mianowicie:

„WYPUCOWANY DOM, TO ZMARNOWANE ŻYCIE”

…coś jest na rzeczy :)

pochłaniam w międzyczasie Twój blog
oj
oj
oj
uzależnieniem zaczyna trącić

ujrzawszy I SAW YOU zacierałam radośnie łapki

sciskam wirtualnie
nienachalnie,
bloga, Syda, lalek i mopsów gratulując –
Ania

julia

„zazdroszczę czasem poukładanym kobietom, które precyzyjnie odmierzają czas na pracę zawodową,
dom, dzieci, zwierzęta, rodzinę, partnerów, pasje i resztę życiowych spraw.” – takich kobiet nie ma. i nie było. takie kobiety ktoś wymyślił, żeby nas dręczyć.
:)

Salma

Zazie, a tego bloga znasz? Masz tu jak na dłoni ten „dom, dzieci, zwierzęta, rodzinę, partnerów, pasje i resztę życiowych spraw.”. Zobacz jak w takim młynie ciężko o stabilizację…
http://matkasanepid.blox.pl/html

Lidka

Zjawiskowe te lalki, ale Malkamy to moja faworytka. Niesamowita.

Ania

To ja się wybiję. ;) Lubię mieć porządek. Bałagan działa na mnie destrukcyjnie, podobnie jak zbyt przytłaczająca liczba przedmiotów (ale to tylko u mnie w domu – u innych w ogóle mnie to nie drażni). Generalnie jednak jestem nieco niezorganizowana, przekładam terminy, nie umiem żyć z harmonogramem itp. Tylko w domu muszę mieć coś pod ręką, jeśli w jednej szufladzie coś leży, to irytuje mnie przeniesienie tego gdzieś indziej. ;)

Ania

To może część kolekcji włożyć do eleganckich pudełek lub wiklinowych koszy? Nie będzie się na nie kurzyło i zyskasz ład bez wyrzucania i segregowania. :) Ja przywożę różne rzeczy z wyjazdów, przez 10 lat trochę się tego nazbierało, mały wycinek jest na półce, reszta w pudełku ze skarbami ;) Problem stanowią książki, których powoli nie mam gdzie trzymać i ostatnio musiałam się pogodzić z oddaniem niektórych. :/

ale ty masz porządek! wszystko poukładane, tylko ścieśnione. przy okazji – plastykowe misie z kręcącymi sie oczkami – teraz sobie przypominam, miałam takiego kiedyś :)))

Giulia

OMG I love your dollhouse and your dolls!!!! <3 <3

kruszynka

O-ja-cie. Miałam takie mebelki jak te w pokoju pod różową łazienką. Po prostu oko mi padło na zdjęcie i łzą wzruszenia zaszło :)

wrobel

kurcze jak to jest bałagan to u mnie jest wysypisko :(
ubrania stoją w kącie przy łazience co jest brudniejsza od tych na dworcach :P
stoją, bo są utytłane cementem :)
pięknie je urządziłaś, łazienka the best :)

zakurzona

a w kwestii technicznej… zarejestrowałam się na takim tam, żeby mój avatar pojawiał się na blogach działających na silniku wordpressa i się pojawia na innych, a na Twoim nie. Masz pomysł dlaczego? Próbuję raz jeszcze wpisując adres mailowy i zobaczę. mozna uznac to za kom testowy.

zakurzona

ok. działa :)

ikada

Zazie – domki cudne, moje marzenie – tylko jak się w takich domkach kurz usuwa? Bo ja chowam wszystkie ekspozycje (a za chwilę nieuleczalnie ustawiam nowe) właśnie z powodu kurzu. Wszystkie małe rzeczy mi się niszczą, nie idzie ich wyczyścić.
Pozdrawiam!

MW

Byłam w zeszłym roku z dzieciakami na wystawie w muzeum: XIX-wieczne domki dla lalek. Nie do opisania – całe kamienice w miniaturze. Twoje zbiory też oglądamy z Młodą z zachwytem. Same się nieraz bawimy (oklepane regały z IKEi w porywach zamieniają się w kilkukondygnacyjny apartament), ale gdzie tam nam do Ciebie.

ginger

maja, gucio, kermit, sindbad, plaski mis:)))- wlasnie odbylam expresowy powrot do przeszlosci, jakies 30 lat temu; jedna z moich ulubionych zabaw w dziecinstwie bylo- wysypanie calej kolekcji gumowych stworow( takich jak Twoja maja i gucio) na lozko; mialam ich tak pewnie kolo setki; ktos zabieral jedno albo dwa kiedy ja mialam zamkniete oczy, oczy otwieralam i skanowalam swoja kolekcje, po paru sekundach juz wiedzialam kogo nie ma; moglam tak wiele razy, w ogole mnie to nie nudzilo

Gackowa

Chciałabym tak moje urządzić, ale się już żaden lalkowy dom nie zmieści.
A poza tym taki życiowy misz masz oznacza że żyjesz. Tez tak mam, też się miotam. Bez miotania to kaplica.

KaHa Be.

Wielkie WOW! za ko cha lam sie! :]
Chyba marzenie kazdej dziewczynki. Ja lubie takie rzeczy, ale mieszkajac za granica nie jak tego przechowywac.

Ja chce taka Lale! ;]
Nie wazne czy brunetka czy mietowka.

To wznosze toast – za lepsze dni Zazie przy czerwonym winie.
A nieporzadek musi byc aby nastal porzadek. Taka rownowaga we wszechswiecie :]

Buzia

Salma

A Twoje lalki są po prostu zayebiste, godzinami mogę się na nie gapić :). Razem z córą :). Jutro jak się obudzi na pewno pokażę jej foty z tego wpisu, będzie wniebowzięta :).

Salma

Zazie kochana, u mnie mieszanka. Mam męża, mam dom, dzieci (ba! syna i córkę!), koty, kwiatki na parapetach i pasje – góry, a jednocześnie totalną rozwałkę, bo oboje z chłopem pracujemy w domu. Życie prywatne przeplata się z pracą, już chyba nie ma między nimi granicy. Nauczyliśmy się wszyscy z tym żyć, dzieci cichną jak telefon dzwoni, bo wiedzą, że to być może klient, nikt nie narzeka jak gdzieś podczas górskiej wędrówki trzeba przysiąść na kamieniu by biznesową rozmowę przeprowadzić – ot taka specyfika pracy na własny rachunek. Ale wiesz co, nigdy nie zamieniłabym tego życia na inne, nie wyobrażam sobie pracy od-do, proszenia o urlopy, pracy na gong. Lubię siedzieć po nocach, lubię pracować w piżamie, lubię jak kot grzeje mi nogi podczas roboty, lubię sobie zjeść obiad wtedy gdy mam ochotę, lubię z dnia na dzień wyjechać w cholerę. Zabrać laptopa pod pachę (coby klienci ze skóry mnie nie obdarli) i ruszyć gdzieś wysoko, do jakiegoś schroniska. Udusiłabym się w schematach. Wolę swój kociokwik.

futrzak

szczęściara. ja niby sama sobie Panią a jednak, dzień bez pobytu w pracy, dzień stracony.
Ale kociokwik jest. na razie się go trzymam. Prawie sąsiadko, sądząc z przekierowania.

Salma

Myśmy kiedyś u Joanki chyba na ten temat gadały – Ty z okolic Strzeszynka, czy cuś…? :) Poznań czy już nie? :)

futrzak

dokładnie, gadałyśmy ale gdzieś w pamięci umknęła mi odpowiedź.

Salma

Bo ja chyba nie pisałam dokładnie gdzie mieszkam ;). Wiocha R., za K., w kierunki miasta Sz. ;).

Salma

Ej, no, to dla pyr rebus ;).

futrzak

hehe rebus, ja mieszkam : wiocha P. w „zagłębiu kolejowym, tam gdzie kumulacja przejazdów kolejowych” między Szcz. a K. ,blisko ziomalko!

Salma

Kurna, nie wiem!

futrzak

prawie K. ale bliżej Poznania, kojarzysz dwa przejazdy kolejowe, blisko siebie, wieczny korek? potem jest Strzeszynek. No to ja tam gdzieś:)))

Salma

Ha! Wiem! :))))

ana

No ja niestety tak mam, że pracę wykonuję i w domu i poza domem i tego nie da się zmienić. Ale wymysliłam, że jak mnie już Lotto wypłaci te milyjony, które kiedys wygram, albo ukradnę gdzies ten pierwszy milijon, to sobie wytrzasne taką chałupe, że tam będzie i dom i biuro i spa i basen tak, żebym się mogła tam zgubić. Bo jak się ma M1 (w sensie u mnie) to sie mozna w dupsko ugryźć a nie być perfekcyjna panią domu. A tak w ogóle to nie jest jakas urban legend o tych perfekcyjnych?;) Yeti tez nikt nie widział… a niby gdzies tam jest ;p

zakurzona

Gdybym miała gdzie, zrobiłabym taki domek Młodej.
I sama się nim bawiła :D
Zaś ta dorosła część mnie patrzy i zastanawia się jak Ty na tym wszystkim kurz wycierasz? Przecież chyba bym się popłakała, gdybym miała każde z osobna wyczyścić.

szkło. szklane drzwiczki i już po kłopocie.

monisieczka

mamuśku moja jedyna, jak ja marzyłam o takim domku!!!! chociaż jedno pięterko…. z lalek mam tylko murzynkę tak około 60 letnią. zawsze wszystkie moje lalki były nagie, moja babcia szyła śliczne ciuszki, fartuszki a ja je rozbierałam. Taki lalkowy zboczek ze mnie był )) Wolałam samochody ale o domku marzyłam. Podziwiam Cię , naprawdę.

futrzak

mogę się wyrazić? jakbym pokazała to mojej księżniczce, znaczy te fotki, to by się obs..ła.
ja też patrze na nie z fascynacją.
czasami ciężko się rozdzielić.
Pozdrawiam

jaśminowasia

fantastyczna notka, jakoś lepiej mi się zrobiło :)

capra ibex

Jest coś w tych lalkach, nie wiem dokładnie co, ale coś jest. I to coś fajnego. Zielone płaskie misie, pamiętam, ale sama takiego nie miałam. Ze swojego dzieciństwa pamiętam natomiast dwa kotki w koszyku, które jak się wciskało to wydawały dźwięk trąbki. No i mam takiego samego mopsika, co stoi na półce nad łóżkiem Janinka. Póki co, tylko takiego :)

Zazie…co jest takie…takie, że oglądam już trzeci raz i nieważne, że mi internet muli i się męczę w trakcie ładowania zdjęć przeokrutnie. pewnie obejrzę i raz czwarty. super! PS przypadkiem wpadłam dzisiaj w sieci na psu artykuł i od razu pomyślałam o (mo)psim problemie z poprzedniego posta. tak podrzucam, ot tak: http://szczesliwypies.blog.onet.pl/Pies-nie-moze-krzyczec-na-inny,2,ID499474124,n

Anka

cudne!!!

KB

Jestem tu u Ciebie od kilku dni, bo przywiało mnie wiadomo jakie zamieszanie i ciągle mnie zaskakujesz. Pozytywnie! :) No i właśnie znowu się okazuje, że nie należy oceniać książki po cudzej „recenzji”. Bo musisz wiedzieć, że przyszłam tutaj oburzona, zła i zniesmaczona, bo ktoś mi Ciebie tak przedstawił w mailu po tej aferze u Li. No szkoda gadać, w każdym razie zmieniłam zdanie o Tobie, a to najważniejsze! :)

Adam?

żeby zdanie zmienić trzeba je mieć , tamto to było cudze zdanie . warto takie cudze zdanie obejrzeć ze wszystkich stron zanim się uzna za swoje .
lalki to raczej nie moje klimaty :-) ale zdając sobie sprawę ile czasu pochłania stworzenie takiego teatrzyku podziwiam

Milaroue

Zazie, jesteś najbardziej nietuzinkową i czarującą osobą jaką „znam” via net. W moim realnym codziennym otoczeniu niestety nie ma nikogo takiego, a ja czasem tęsknię za kimś zupełnie z innej planety niż my wszyscy… Nie zmieniaj się! :-)

Honorata vel Stefan

Kocham Twoje lalki, Twoje domki i pokoiki! Kocham Twoje pasje i pozytywne obsesje :D
To było przepiękne popołudnie :)

I jak widzę już oficjalnie jestem Stefanem ;)

Nan

co do bałaganu- podobno ciekawe kobiety zawsze mają chaos w domu ;) ja już od trzech dni jeżdżę na szmacie i nic. jeżdżę także z odkurzaczem i mopem za moim precelkowym psem, a on się sierści, sierści, sierści… cud, że jeszcze nie wyłysiał. pozdrawiam i całuję całą ferajnę :*

capra ibex

Warto w takim wypadku spróbować oleju z łososia jako suplementu diety dla psiaka.

Nan

ooo, zastosujemy, spróbujemy, dziękujemy za podpowiedzi. tylko tak się zastanawiam jak taki tranik podać mojemu skunksowi, chyba najlepiej w kapsułkach na szyneczce, bo w formie płynnej raczej odmówi.

capra ibex

Małe sprostowanie. Olej z łososia, to nie jest tran. Tran jest olejem z wątroby dorsza, a to jest bardzo duża różnica :) Olej z łososia, tak jak wspomniała Zazie jest źródłem kwasów Omega 3, natomiast tran stosuje się głównie, jako źródło witaminy D. Olej najlepiej kupić w dobrym sklepie zoologicznym w postaci płynnej, ponieważ oleje z apteki zawierają dodatkowe składniki i w nadmiarze mogą być szkodliwe dla zwierząt. Ponadto oleje w kapsułkach są znacznie droższe, no i jak wycisnąć z kapsułek np. łyżeczkę oleju dziennie? Można, ale to trochę bez sensu.
Co do podawania, to niektóre zwierzaki bardzo lubią ten olej i chętnie go spożywają wraz z posiłkiem, a nawet same zlizują jak poda się im na łyżeczce. Są też takie, które przypuszczam, że ze względu na jego intensywny zapach, tego oleju nie znoszą :) Wówczas, najlepiej nabrać do strzykawki zalecaną ilość, i podać bezpośrednio do pyszczka. Olej może być stałym dodatkiem do diety (a nawet powinien). Najlepiej zapytać wujka google i wszystko się przejaśni :)

Nan

okok, dzięki, ale generalnie produkty pochodzące od ryb zawierają omega3. nieważne, myślałam o preparacie z apteki, bo słabo orientuję się w rynku zoologicznym, ale skoro istnieją odpowiedniki dla zwierząt to pewnie się zaopatrzę. Mój pies ma wysublimowane podniebienie, ale myślę, że łososiem nie pogardzi :)

schronienie

chciałabym taką peppermintkę. nosiłabym ją w torebce. znam z widzenia takiego pana (z autobusu), co zawsze ma miśka za pazuchą.

schronienie

patrzyłam też na inne i peppermintka zdecydowaną faworytą mą jest również. tylko chyba ja bym jej zrobiła tego kastomajza na twarz, co by z cery tłustej zeszła na matt, bo się strasznie świeci. ale Ty już będziesz wiedzieć co i jak, bo pomogłaś czekoladowej :)

mówię TAK! choć tanie te cudeńka nie są!

Northern.Sky

kamienica rodu von Burkhardtów – prawdziwe cudeńko. poproszę więcej zdjeć, ze wszystkim małymi detalami.

ps. w Edynburgu jest Muzeum Dzieciństwa, lalki też mają, podobały by Ci się;)

zorka

Bruno Schulz mi pomachał.

Asia

Te płaskie misie na półce z laleczkami kokeshi – miał chyba je każdy. Serducho zadrgało, kiedy je zobaczyłam. Miałyśmy z siostrą takie, ja brązowego, a siostra ceglastego. Nie pamiętam, żebyśmy się nimi bawiły (nie pamiętam jak wyglądały te zabawy), pamiętam je na naszej półce z zabawkami z dzieciństwa….
Piesek harmonijkowy też mi wygląda znajomo…. I jeszcze przypomniała mi się kurka, która znosiła żółte jajeczka po naciśnięciu. :)

ginger

mialam Miki na batucie a poniewaz moja matka to typowy patologiczny chomik, ktory nim cos wyrzuci pietnascie razy cos obejrzy zeby jednak zdecydowac, ze zostaje to nie wykluczone a wlasciwie pewne, ze w jej piwnicy sa wszystkie moje zabawki- wiec gdyby kiedys postanowila posprzatac to rezerwuje ja dla Ciebie:)

rozella

Skrajny pedantyzm jest obajwem choroby psychicznej. Tak to sobie tłumaczę, inaczej musiałabym sfiksować w moim nieogarniętym życiu i domu. Nie przejmuj się takimi drobiazgami. Żyj tu i teraz , chwila , a nie trać czasu na durne bieganie ze ścierą. Jest dobrze i pięknie u Ciebie :)

mała

Ja należę do tych poukładanych , ale tyko na zewnątrz , niestety.
Piękny ten świat lalek, a one same mega urocze

Taleyah

Rewelka! Wszystko razem i każde z osobna!
Czy mogę jedno zdjęcie sobie zapisać na dysku i w ramach tapety wykorzystywać(dla celów niekomercyjnych)?

Taleyah

jakiego bałaganu? ;] cudnego świata!

Taleyah

kurz to po prostu ciut mniej błyszczący brokat:]

Scroll to top
91
0
Would love your thoughts, please comment.x