Zazie wychodzi na prostą [cz. 000] – wstęp

patrzcie, jaki miły różowy blog z mnóstwem obrazków, gadżetów i słodkości. cała ja!
jestem urocza, zabawna i mam cudowną dziewczynę, kochane mopsiki i ładne laleczki.

oprócz tego mam ADHD, zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne i epizody depresji. jestem organicznie smutna.
czasem jest mi ciężko skupić się na pracy i codziennych obowiązkach. nie radzę sobie z rzeczywistością.

ważę 76 kilogramów. w ciągu ostatnich 2 lat, biorąc paroksetynę, przytyłam 20 kilogramów.
bardzo zbrzydłam. nie lubię oglądać siebie w lustrze. unikam bezpośrednich kontaktów z ludźmi.
zaniedbałam moich przyjaciół i znajomych. stronię od spotkań na gruncie zawodowym.
ostatnio unikam także wychodzenia z domu, na co pozwala mi mój wolny zawód.
jestem copywriterką. tworzę słowami nierealne światy, lukruję rzeczywistość i dostaję za to pieniądze,
które wydaję w sposób impulsywny i nieodpowiedzialny, popadając w długi.

wszystkie sprawy w moim życiu załatwiam PISZĄC.
tak też ostatnimi czasy komunikuję się ze światem.
jest mi łatwiej pisać niż otwierać usta.

od 10 lat piszę bloga. w ramach rozrywki, zabawy, blogoterapii.
myślę, że mój blog nigdy nie był kreacją. nikogo nie udawałam. i nadal nie będę udawać.
nie jestem anonimowa. pokazuję swoją twarz. swoje imię i nazwisko.
mogę się chować za słodkimi zdjęciami mopsów i bajkowymi historiami o laleczkach,
ale nie będę ściemniała, że jestem megainteresującą, superfajną, atrakcyjną
i odnoszącą sukcesy 30-latką z wielkiego miasta.

mam 34 lata i jestem, proszę państwa, na zakręcie.
gdyby nie miłość, wsparcie i cierpliwość moich najbliższych – już dawno byłabym na dnie.
chcę o tym pisać. na przekór wszystkiemu.

celebryci i pisarze rozprawiają się w swoich książkach z ciężkim dzieciństwem, z problemami psychicznymi,
z bulimią i anoreksją, uzależnieniem od seksu, rokendrola, alkoholu i narkotyków, z zakupoholizmem,
z przemocą domową i ostrymi patologiami.
dostają za to kasę, udzielają wywiadów, pozują do zdjęć. cieszą się powszechnym współczuciem,
zainteresowaniem i szacunkiem za odwagę ujawnienia traumatycznych przeżyć i doświadczeń.

kiedy podobne rzeczy opisuje przeciętna Zazie na swoim blogu – wzbudza powszechne zdziwienie, niepokój i zażenowanie:
po co opisujesz takie rzeczy? nie boisz się, że przeczyta to twój szef? ludzie z pracy? twoich sąsiedzi? pani z warzywniaka?
nie wstyd ci? własne brudy pierz w czterech ścianach domu. tak żeby nikt nie widział, nikt nie słyszał. to niesmaczne.
ty chyba jesteś chora, że chcesz, żeby ludzie to czytali! zobaczysz, że ktoś kiedyś wykorzysta to wszystko przeciwko tobie!

owszem, zdarza się, że ktoś posuwa się do najniższych i najpodlejszych zagrywek,
bombardując mnie mailami (jak podczas ostatniej blogowej wojenki), w których pisze,
że skoro mam depresję i biorę leki, to z pewnością jestem niepoczytalna i nie należy zbyt wiele ode mnie wymagać.
faktycznie, bardzo mocny argument w dyskusji. nie będę więc dyskutować z miernymi oponentami,
rozpaczliwie chwytającymi się mojej depresji jak przysłowiowej brzytwy.
tacy ludzie powinni się wstydzić. ja nie mam czego.

wszystkich “życzliwych”, którzy również zamierzają ”skorzystać” z mojej sytuacji,
by samemu poczuć się odrobinę lepiej i dać temu wyraz w tej czy innej formie –
zapraszam, proszę się częstować. mojej depresji starczy dla wszystkich ;)
tych z kolei, którzy mają podobne problemy i próbują sobie z nimi poradzić,
zachęcam do obecności tutaj.

tymczasem będę pisać, bo właśnie to wydaje mi się ostatnią deską ratunku,
kiedy nie działają na mnie leki, a wizja kolejnych miesięcy terapii napawa mnie obrzydzeniem.
będę pisać i zdrowieć.
taki mam plan.

 

 

 

 

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

44 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
joanakahlo

ups. ile tu tych komentow..nie przeczytam wszystkich, bo mi sie spac za bardzo chce. tzn w sensie ze juz pozno, a nie ze sa nudne. ale ja od 10 lat mam chyba depresje. tzn chyba na pewno. zaczelo sie, ale nie konczy. nawet polubilam te moje cudowne pastylkosmieszki. czasem tylko z przekory zapominam wziac i potem mi sie w glowie kreci. to i biore. ale ale. jestem w sumie to szczesliwa. lat 33. rozwiedziona-prawie-juz, z 3letniom curunia. a w ogole to zycie jest czyms cudownym.
uwielbiam humor abstrakcyjny.
a ty?

Agata Obrocka-Aleksandrowicz

Zazie, rób cokolwiek, pisz, skacz na skakance, pływaj, pisz głupoty albo mądrości. Byleś zdrowiała.
Może I przytyłaś, ale z pewnością nie zbrzydłaś. Podobasz mi się szalenie I nie napastuję Cie tylko dlatego, żem heteryczka, niestety.
Mnie antydepresanty dały 30 kilo ciała w prezencie. Ale od jakiegoś czasu żyję bez nich I się daje.
Bez mopsich/terierzych/muszych mordek życie jest nieznośne z lekami czy bez leków. Życie sobie trzeba urządzić tak, co by było najznośniejsze na trzeźwo ;-))).

Kot Cuchełek

i to jest, kurde, wredne. nie dość, że choroba, że ciężko, to jeszcze te kilogramy. panowie farmaceuci, weźcie się do roboty i wymyslcie terapię jakąś genową albo inszą, bez tuczącej chemii!!!

Aga Reszelska

Zazie tak trzymaj.

Aneta -milkowa

Swietny plan !

Joanna Sałyga

♥♥♥

Marta Pietrzak

Piękne zdjęcie. Gorąco Cię pozdrawiam:)))

Monika Sekita

Będziemy tu z Tobą zawsze.

Moli Mol

<3

Kaziu de Bubu

Pięknie opowiedziane!

Pisz.Zdrowiej.Wracaj.

Bianka Sajłinska

Dobry plan jest dobry:*.

Lidka

Oj, jak ja znam depresję, choć tylko raz tam naprawdę solidnie mnie dopadła, suka jedna. Nie mogłam jeść, bo miałam wrażenie, że uduszę się kawałkiem chleba, nie mogłam wyjść sama z domu, bo bałam się, że coś mi się stanie na ulicy, nie mogłam zostać sama w domu, bo mogłam nagle umrzeć… Za to mogłam spać i sufitować. I płakać. W przeciągu tygodnia schudłam jakieś 7 kilo. Po rozmowie z lekarzem, nie, nie psychiatrą, internistą, poszłam do specjalisty. Zapierałam się rękami i nogami. Dostałam tak spektakularny opier…, że do dziś pamiętam. Babka, po dokładnym wywiadzie, opieprzyła mnie, że terroryzuję rodzinę swoimi nieracjonalnymi zachowaniami, że mam małe dziecko i powinnam o nim przede wszystkim myśleć, że trochę udaję i trochę się pieszczę… Ale przepisała mi seroxat, po którym stanęłam na nogi. Cudowne, różowe tabletki :) Na początku było bardzo źle – lekarka uprzedzała, że na początku może mi się ten fatalny stan pogłębić, że mogę mieć myśli samobójcze, dokładnie tak było, a potem – jak ręką odjął, mogłam góry przenosić, byłam najpiękniejsza, najmądrzejsza, byłam po prostu jak nie ja, w stanie farmakologicznie wywołanej euforii. Ale suka poszła sobie i nie wróciła, choć od tej pory minęło 12 lat. Czasem bywa ciężko, szczególnie jesienią, ale to już nie to, dzięki Bogu.
A Ty, Zazie, nie chcę Ci tu słodzić, jesteś naprawdę wartościową, fajną osobą i nie daj sobie wmówić netowym hienom, że jest inaczej.

leelooo

zaglądam tu od czasu do czasu od 4-5 lat i wcale nie widzę, żadnych dodatkowych kilogramów:)
Trzymam kciuki za Ciebie i szacun za szczerość.
Ci, którzy powątpiewają po prostu są mniej odważni.
Pozdrawiam,
Aga

tykwa

cieszę się, że jesteś szczera i opowiadasz o swoich zmaganiach ze światem i sobą, życzę Ci, żebyś sie poskładała, tak żeby łatwiej było Ci żyć. Twoje problemy sa bliskie wielu ludziom i na pewno nie są wstydliwe.

Ewa

Podoba mi się tytuł posta :)

vontrompka

powodzenia, po prostu.

Mar

Mi też ostatnio dużo łatwiej pisać niż mówić. Wole takie myśli, które są zapośredniczone przez słowo pisane, bo to daje mi czas i dystans. Draźni mnie jak ktoś to co co napisałam, komentuje krótkim – pogadamy o tym na żywo, bo wiem dokładnie, że nie będe w stanie o tym pogadać na żywo i dlatego o tym piszę.

Zaz, ale chyba nie chciałabyś być jak ci celebryci, co to kupczą swym życiorysem?
Ktoś kto negatywnie ocenia Twoje wpisy, pewnie przychodzi tylko po to, aby pogwęgać. Twoje wpisy są rewelacyjne. Są i tyle.

Genialnie opisałaś to o depresji i o tym jak jest używana jako argument. Celnie to zauważyłas. Mnie to również drażni, nie z powodu niesprawiedliwości. Draźni mnie to, ponieważ ktoś kto używa depresji jako argumentu, aby czyjś głos, lub jego jakość zdewaluować – popełnia niechlujstwo myślowe – a mnie najbardziej na świecie drażni ignorancja, głupota, niechlujstwo właśnie.

Lov YOU <3

Alka

Tylko ci , ktorzy zostali obdarzeni talentami i nieprawdopodobna wrazliwoscia, maja w sobie ziarenko destrukcji. Ale to nie znaczy ze musi zakielkowac… Mopsy najlepsze piguly antydepresyjne. Pozdrawiam mopsia mama

Agnieszka

Jakbyś mnie opisała…..
Prawie.
Bo gdybyś była w istocie brzydka, gruba i do dupy, to nie miałabyś takiej wspaniałej dziewczyny.

bella

przecietna???? Ty??? Nigdy!!!

i za to Cię właśnie cenię najbardziej. tę szczerość, prawdę, tak prosto w twarz. bez makijażu. niech Ci będzie coraz lepiej. niech.

Luiza

Nie wiem czemu tak jest , ale wszystkie znane mi kobiety miały/maja w okolicy 35 roku zycia solidny życiowy zakręt.Mam 45 lat i wiem , że w okolicy 45 lat jest drugi zakręt, na prawdę ostry.. ma tą przewagę nad pierwszym,że widzisz siebie z perspektywy i odkrywasz ,że byłaś i jesteś po prostu super

Ann

Dodam jeszcze, że to, co przeżywamy/przeżyłyśmy z naszymi lękami tak naprawdę umacnia. Ja miałam tak ciężką postać nerwicy i to kilku rodzajowej, że sama się sobie dziwię, że z tego wyszłam. Dlatego wiem, że się da, choć jest to cholernie trudne. Nie chcę pisać o swoich objawach, ale żeby zobrazować dodam, że lądowałam na pogotowiu, straciłam pracę, nic nie jadłam i nie spałam. Nie mówiąc o tym, że wyjście poza drzwi domu graniczyło z cudem. Nie byłam w stanie przejść sama 3 metrów.

Zazie, i Tobie się uda. Jesteś mega świetną osobą, utalentowaną. To co tworzysz a widziałam na blogu jest godne uznania. Zobaczysz, że kiedyś tak jak ja zaśmiejesz się że swoich lęków.

gogo

Zazie, Polska to chyba chory kraj jesli ludzie tak ohydnie reaguja… :(
Odkrylam niedawno Twoj blog i bardzo mi sie podoba, a Ciebie podziwiam za szczerosc i za kreatywnosc rowniez.
Nie jestes sama :), w kazdym razie wiedz, ze nie jestes sama na tym blogu… Mysle, ze jestes fajna i ciekawa babka.
Pisalam troche nizej, ze mnie keidys pomoglo pomaganie innym. Tak, pomoglo, ale nie wiem, czy to dobry pomysl dla Ciebie…?
Wierze rowniez, ze dobra terapia takze moze pomoc, sama kiedys korzystalam/lismy :)
Ale sama musisz zdecydowac, czy chcesz. mozesz…
Zyje w kraju, gdzie jest duzo przypadkow depresji… i gdzie sporo sie o tym mowi, z szacunkiem. Choc dla niektorych to nadal jest tabu…
Ja mysle, ze tabsy sa czasem niezbedne, ale wydaje mi sie, ze na dluzsza mete dobrze byloby zrobic cos wiecej…
Oczywiscie sie troche wymadrzam ;), bo nigdy nie bralam anytdepresantow… mowie to, co mowia tu specjalisci…
Tak bardzo bym chciala bys miala sie lepiej :)
Usciski wirtualne, tym niemniej szczere :))
Pisz dalej

jeszcze bjanusz

a w ogóle widziałaś „Melancholię” Triera?
tam depresja to dogłębne, fizyczne przeczucie końca.

ci w depresji po prostu widzą więcej

Salma

A ja właśnie za to Cię lubię, za to kocham Twojego bloga – jesteś jaka jesteś, nie udajesz, nie kreujesz, nie wymyślasz, nie liżesz tyłków widowni, nie owijasz w bawełnę, walisz prawdą między oczy. Tak trzymaj Zazie. Tylko ta depka mogłaby Cu już trochę odpuścić… :(.

Joanna

Genialnie piszesz o tym. Podziwiam! Pisz, pisz!

Jest nas więcej, fakt. Tylko nie każdy ma odwagę by powiedzieć to wprost. Bo wciąż wszędzie pełno uprzedzeń i stereotypów.

Ja Cię za tę odwagę podziwiam i liczę, że kiedyś też do tego dojrzeję. Na razie pogrążam się w niedzielnoponiedziałkowym dole cotygodniowym;-)

Mar

Zaz, jestem

d

Szacunek wielki: Mądra, Dobra i Kochana Dziewczyno!
Tak trwaj, taka bądź.

Chmurka

Zazie, podglądam Cię od dawna, poruszyłaś mnie dzisiejszą notką…
Ja bez nadwagi, z prowincji, dwoje dzieci, kot, dwa psy, mąż walczący z depresją i inne, o których pisać mi się nie chce.Podglądać będę dalej z ukrycia, bo udzielać rad nie mam zamiaru ;)

D.

Zazie, jest nas mnóstwo, tylko niewiele się do tego przyznaje…
Ja publicznie się przyznać nie mogę – z imienia i nazwiska i z nicka też nie.
Kibicuję Ci serdecznie i ciepło.
Lecę się od kilkunastu lat (ciężka postać nerwicy, depresja).
Jestem prawie wyleczona, ale walka była ostra – latami nie miałam nadziei.
Dziś walczę jedynie z epizodami, póki co skutecznie.
Zdrowiej:*

futrzak

ja 30 kg bez tabletek. idzie z tym żyć.
Piszesz fajnie, mądrze i lubię Cie czytać.

Ania

Od lat jest ten sam żałosny argument – bo jesteś chora = co najmniej niepoczytalna. Gdy poznałam mojego przyszłego męża, to wyłożyłam mu kawę na ławę. Łącznie z tym, dlaczego czasem nie chcę wyjść z domu i bunkruję się w moim świecie. A że to i owo przedostało się do części rodziny, to niektórzy bezpardonowo potrafili (oczywiście ZA PLECAMI) paplać na mój temat. Nie wiedząc o mnie nic. To było prawie 10 lat temu, czasami zastanawiam się ile się od tej pory zmieniło. Obawiam się, że mentalność ludzka niestety nie.
Nie wierzę obecnie w żadne cuda-wianki i dobre rady. Tylko Ty wiesz, co jest dla Ciebie dobre. Pracuję z ludźmi, bo to paradoksalnie lubię i trzyma mnie w pionie. Bycie freelancerem kilka lat pozwoliło na pracę w domu, która jednak rozleniwiała. Kapcie, kawa, zero dobowego rytmu. Dzisiaj niestety lub stety nie ma zmiłuj. Obdarto mnie z bezpiecznego kokonika, w myśl zasady, że jeśli ja tego nie zrobię, nie zrobi tego nikt.
Tak czy siak brzydzę się ludźmi, którzy traktują depresję, nerwicę oraz zaburzenia z tego spektrum jako argument do walki z kimś. To małostkowe i wstrętne. Żeby nie powiedzieć podłe. Dla mnie Twój blog nie jest specjalnie ekshibicjonistyczny, chociaż wydaje się, że już samo nazwanie rzeczy po imieniu to ekshibicjonizm. Bo łatwiej się przyznać do typowo cielesnej choroby, że tak powiem. Na szczęście nie jesteś z tym sama Zazie, rękę sobie obetnę, że ludzi z podobnymi problemami czyta Cię sporo. Tylko nie każdy napisze o tym wprost. Niestety, trzeba mieć twarde 4 litery i przeć do przodu, czego Ci szczerze życzę. A sensu w tym wszystkim… hm… ja już nie szukam :) pozdrawiam

pat

Stalas mi sie ta notka blizsza, i taka „namacalnie” ludzka. Twoimi slowami moglabym sie opisac ale.. strach. Niezaleznie powtarzam: kurcze, jaka ty piekna jestes!

rozella

Zazie siedzenie w domu na dłuższą metę nie jest dobre. Wyjdż, pogadaj chwilę choćby z panią z warzywniczego, z właścicielami psów na spacerze, to jest potrzebne każdemu człowiekowi, czyli kontakt z drugim człowiekiem. W listopadzie wiesz co jest, więc chcialabym Cię poznać na żywo, zamienić kilka słów i oglądnąć Twoje skarby. pozdrawiam :)

marta j.

ja osoba z podobnymi problemami, zachęcona pozostaję.
zresztą jestem już od jakiegoś czasu.
Twoje mopsy są ostatnio jedną z niewielu rzeczy jakie wysołują u mnie uśmiech ( żeby nie było patetycznie dodam że wszystkie psy kocham nad życie, więc Kumok i Miszur sprawiają że się rozpływam).
zdrowiej, pisz i oby zdrowienie poszło Ci lepiej niż mi.

Ann

Zazie, ja akurat jestem z podobnymi problemami, aczkolwiek zaleczonymi. Staram się trzymać w ryzach demony i gdy wyłażą walczyć z nimi. Ostatnio wyszły po kilku latach i zdławiłam je małą dawką Anafranilu. Ten lek na szczęście na mnie działa. Jeśli Tobie pomoże pisanie, to pisz ile się da:). Dobre samopoczucie to cenna rzecz, doceniam każdy dzień bez syfu w głowie.

Plazma

20 kg to nic, kiedyś na afobamie doszło mi 30. W pół roku. I zanim schudłam po leczeniu, zaszłam w ciążę i jeszcze 15 przytyłam, hyhy. Także, mogło być gorzej, jeśli Cię to pocieszy.
Pisz szczerze, lubię czytać, jak piszesz. A szczerość w czasach lansu bansu jest taka rzedka i cenna!
Blogowe wojenki były i będą zawsze, olać to, olać i zapomnieć! Myśleć o Zazie i jej sprawach.

ginger

oj zazie, z tym zrozumieniem dla celebrytow to troche pojechalas; wez chocby Kasie Figure czy Marysie Peszek, poczytaj co ludzie o nich teraz wypisuja w necie- akurat zrozumienia, wspolczucia czy szacunku raczej nie znajdziesz;) tyle, ze rzeczywiscie- biora kase na wywiady i sesje zdjeciowe, wydaja plyty czy ksiazki wiec szum medialny temu sluzy

ponawiam swoje pytanie bo i mnie to dotyczy- dlaczego terapia napawa Cie obrzydzeniem?

podmiotliryczny

jakbyś przestała tak koncentrować się na analizie swojej osobowości a otwarła się tylko na otoczenie to być może zrobiło by Ci się lepiej.
z podkreśleniem BYĆ MOŻE, bo nie piszę tego by Ci dogryźć, lecz korzystając z własnego doświadczenia. im więcej myślałam o sobie i o tym „jaka jestem” na zasadzie wyliczanki z twojego postu, tym więcej problemów wynajdywałam.
gdy postanowiłam, ze ogranicze działalność swojego ego, wiele problemów straciło na znaczeniu ;) i być może teraz nie potrafię się do końca zdefiniować i opisać, ale jestem szczęśliwa!

zakurzona

wychodź, wychodź. i pisz. doskonale rozumiem tę potrzebę.
a wiele z tego, co opisałaś jest o mnie. (poza parszywymi mailami, to akurat nie o mnie ;))

tilula

jalowiu zazie,

kim ja jestem jeżeli o sobie mówisz przeciętna….

Nan

http://wiersze.doktorzy.pl/nadwrazliwi.htm
wirtualnie tulę i ślę szacun. jesteś mądrą, wrażliwą i naprawdę wartościową osobą, uwielbiam to jak piszesz i nie przestawaj :) a te wszystkie hieny możesz spokojnie olać ciepłym moczeeeem

Scroll to top
44
0
Would love your thoughts, please comment.x