lekko i nieznacznie powiało wczoraj wiosną. wraz z niepokojem. gdyż wiosna jest jasna i prześwitująca,
niczego się przed nią nie ukryje. a ja wciąż wolę się schować w ciemnych zakamarkach zimy.
ryć sobie tajne korytarze pod powierzchnią szarych poranków i stukotać skrycie pod przykryciem
popołudniowych ciemności. więc z ulgą powitałam dzisiejsze za-śnieże-nie. choć w moim stanie
wiosna byłaby wskazana. skazana. na na na na.
połykam małą białą tabletkę na grzeczność. czekam,
napierdalając bucikiem w stołową nogę. błądzę oczami, stukam palcami,
nasłuchuję. nie nadchodzi.
no cóż, dziękuję. pozostaję z wyrazami szacunku
w chaosie.
Marzy mi sie notka o tym, jak poznalyscie sie z Sydem, Quentinem i Czmuda.
Ja bym powiedział tak:
Potrzebujesz jednego małego mopsa (albo jeszcze lepiej dwa) tylko musi być koniecznie miętki i nie żylasty.
Jak się da i nie wie wierzga za bardzo to czeba przykładać tu i ówdzie stroną brzuszną. Jak wierzga to bardziej pleco-ogoniastą (uważać na atak kakałkiem). A w ogóle to czeba koniecznie dać sobie obniuchać twarz takiemu mopsu w celu diagnozy i terapeutycznego kichnięcia z napylaniem substancji leczniczej. Okłady fafelowo-języczne wskazane.
Homer tak robi. A to łun:
http://www.youtube.com/watch?v=a4rs93wJu6Q
też wiosna mnie przeraża
No i jak z tą tabletką na grzeczność? I z chaosem dziś?
Tylko idiota ma porządek, geniusz panuje nad chaosem.
traf.cel.trafnie napisane!