no dobra, różowy orzeł wylądował i pewnie stopi się w majowym słońcu na słodko-mdłą magmę,
tymczasem ja, mili państwo, dopiero mam zamiar się przelecieć. a raczej odbić od dna,
na którym się znalazłam przez swoje liczne zaniechania ostatnich miesięcy.
wychodzę z depresji bogatsza o jakże cenne przemyślenia natury egzystencjalnej
i doszczętnie spłukana finansowo.
zaaferowana własnym niedowładem psychicznym, zdawałam się nie zauważać, że –
ujmując rzecz eufemistycznie – zaczął mi się palić zawodowy grunt pod nogami,
który nie gaszony przez kilka miesięcy przerodził się w regularny pożar dupy.
copywriter z płonącą dupą wygląda może i efektownie – niczym mknąca po niebie kometa halleya –
ale sami przyznacie, że znacznie ubywa mu tak zwanej zajebistości.
zaś copywriter, który nie jest wypełniony po brzegi bulgoczącym samozadowloleniem,
ekstatycznie pomysłowy i euforycznie zajarany własnymi konceptami kreatywnymi,
a do tego przestał wierzyć w swoje wewnętrzne super oraz ekstra,
staje się zwykłą ciężką maszyną do pisania.
więc sami rozumiecie. wycofałam się dyskretnie i pozamiatałam po sobie.
nie odebrałam kilku ważnych telefonów, nie podjęłam się kilku dużych projektów,
olałam wszystko, co było do olania, zaprzepaściłam milion szans
i straciłam wszystko, co było do stracenia.
na dziś dzień mogę zaświadczyć, że z opresji depresji wyszłam cało.
i co teraz?
chciałabym wrócić, ale nie mam gdzie. chciałabym iść, ale dokąd?
może wytyczyć nową ścieżkę kariery zawodowej?
jeśli znacie jakieś krzepiące “succes story” o tym, jak ktoś się podniósł z dna
zawodowego, finansowego i moralnego, to chętnie je przeczytam. serio.
dziękuję.
100 tys. to pryszcz:
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/znowu-nagrody-jacek-rostowski-rozda-swoim-95-milionow_321126.html
Kasia, napisałam maila! :*
z dystansem, acz uważnie rozejrzyj się dokoła. Czasem nowa optyka działa cuda
Zaz.ja mam pomysl!
Roz