DZIENNIK ODCHUDZANIA – dzień 02 – sobota, 5.10.2013: DIETING IS A WAR…

shutup

ósma rano 250 gramów i dwie łyżeczki, jogurt 2% i 200ml, wstrząśnięty – niezmieszany….

na diecie jak na wojnie – zagapisz się, zamyślisz, rozmarzysz i… już nie żyjesz!
tak, znowu zaspałam. tym razem absolutnie i nieodwołalnie przegapiłam porę śniadania,
otworzywszy lewe oko tuż przed 10.00. no jak by nie było – jest sobota – cieszy się niecnota.
podrapałam się w brunatny kołtun, co to go na głowie mam zazwyczaj o poranku
i pospiesznie zadecydowałam, że nie będę nadrabiać tegoż deficytu kalorycznego.
tymczasem o 11.00 miałam zapodać sobie kolejną porcję, nie wiem czego, bo zapomniałam
jadłospisu na dzisiaj. yyyy… oraz chyba muszę zrobić zakupy. więcej – muszę najpierw
stworzyć listę zakupów, przeanalizowawszy uprzednio dania z listy dietetycznej na nadchodzący tydzień.

dontgetit
yhm, nie ukrywam, że działanie według ściśle ustalonego planu przeraża mnie na równi z kąpielą w święconej wodzie.
no ale raz się żyje! a całe życie się chudnie. czyli do dzieła…

… po zakupach zjadłam obiad. dwa razy. bo postanowiłam nadrobić brak drugiego śniadania.
przekąskę zjem na kolację, a kolację na… yyy.

potem jeszcze pomyliłam się w liczeniu kalorii oraz gramow białka ustawowo przypadających
na każdy metr sześcienny tłuszczu na moich udach. nie no, tak nie może być, bo oszaleję!
od jutra wszystko robię według planu, z kartką w ręku, co do godziny.
przecież mam zostać boginią odchudzania!

 

fat_to_skinny

 

tymczasem….

♦ WAGA:    stoi w sypialni pod regałem…

♦ AKTYWNOŚĆ FIZYCZNA:   Polka galopka w Lidlu.

♦ NASTRÓJ:   Lekkie zdegustowanie sobą.

♦ MOTYWACJA:   Syd nazwała mnie dziś swoim trzecim mopsikiem. Grzecznie poprosiłam, aby next time postarała się skłamać,
że np. „Twoje stopy wyglądają szczuplej” albo coć w ten deseń. potrzebuję pozytywnej motywacji.

chcę być chuda i nosić takie ubranko:

nenukko

 

♦ PIOSENKA DNIA:    Moderat, Rusty nails.

 

♦ OBSERWACJE:   do wszystkiego podchodzę pół żartem – pół serio. śmichy chichy i puszczanie oczka.
tymczasem na serio chcę schudnąć. muszę zmniejszyć dystans między sobą a problemem. i zacząć traktować tę dietę poważnie.

 

♦ PSYCHOLOGICZNY PROGRAM ODCHUDZANIA wg dr J.Beck – dzień 2
zadanie:   Wybranie rozsądnej diety.

No proszę, bardzo na temat. Tak, wybrałam rozsądną dietę – 1200 kcal dziennie,
5 posiłków o regularnych porach (co 3 godziny), jadłospis tworzony w oparciu o indeks glikemiczny.
Do tego siłownia 3 razy w tygodniu, chińska bańka w domu i sesje jogi. Sounds like a plan.
zobaczymy, na ile realny… :>

 

 

 

Przyłączysz się? Ciałopozytywnie o życiu, tyciu i chudnięciu

     

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

13 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ewelina Korzec

Nie, no dzięki za miłe słowa :), ale ja i tak swoje wiem :D.

Agnieszka Gawron

Ewelina, z czego się będziesz odchudzać? Jak pamiętam, to szczupła byłaś :)

Michał Cygnarowski

co Pani mówi :) wszystko jest git ^^

Ewelina Korzec

A mnie się zdaje, że takie ubranko lepiej wygląda na tych, co mają rozmiar powyżej L ;). Czymam kciuki, sama też powinnam się zabrać za swe ciało,ale brak motywacji mnie powala…

joanna.kr

Zaziku, czy Ty jestes na Vitalli? Bo moja Vitalia wygladala podobnie, nawet bardzo. Nie wiem tylko, czy nie lepiej ustawic wieksza ilosc kalorii.
U mnie bylo tak: 15kg do zrzucenia, zrzucone przepisowo, wg terminu itp. Pod koniec diety jednak bylam dosc wyczerpana, bo przy aktywnym uprawianiu sportu te 1000+ kalorii to bylo naprawde za malo – teraz to widze. Przy Vitalli sugeruja wyjscie z diety stopniowo; mi sie to nie udalo, bo nagle zaczelam chrowac, przypaletalo sie kilka na raz infekcji, i teraz wydaje mi sie ze to z kilkumiesiecznego niedozywienia. Zaznaczam jednak, ze sporo tez biegalam, minimum co drugi dzien/40 min + cwiczenia silowe.
Ogolnie bardzo te Vitalie wszystkim naokolo polecam, z jedna uwaga wlasnie, ustawieniem zrzutu kg na mniejszy, niz sugerowany (moze nawet 0.5 na tydz)

mallica

Zazie nie wiem kto dobieral Ci diete ale 1200 kcal przy aktywnosi fizycznej to malo! organizm przestawia sie na nisko metabolizm i faktycznie na diecie schudniesz ale efekt jojo przy powrocie do normalnego jedzienia (czyli okolo 2000 kcal dziennie) masz murowany. Wiem co mowie. Przeszlam wszystkie mozliwe diety od pieprzonej kopenhaskiej przez atkinsa kwasniewskiego itd. Schudlam dopiero nie bedac na diecie (ale majac za soba poltora roku terapii zaburzen jedzenia – mialam bulimie ale taka ksiazkowa z obzarstwem i zwracaniem). W kazdym razie od 3 lat nie jestem na diecie i wage utrzymuje ale TYLKO dlatego ze na diecie nie jestem. Wczesniej waga wachala sie od 58 do 87…. dieta – obzarstwo-sieta-jojo-dieta…etc. Nie wiem co mowi Twoj lekarz dietetyk jednak wiekszosc psychologow zaburzen zywienia oraz intruktorow fitnesu (tak ci sa calkiem rozsadni jesli chodzi o diety!) mowia ze nie powinno sie schodzic ponizej 1600 na dzien. Przy 1200 efekty sa szybsze ale chyba chodzi o dlugotrwaly efekt? Bardzo dobrym rozwiazaniem jest WeightWatchers (2 moje kumpele zrzuculy ponad 25 kg kazda w przeciagu 8 miesiecy i wage utrzymuja. Caly trik WW polega na tym ze mozesz jesc co chcesz ale wszystko „za cos” – jak zezresz paczka to potem na kolacje jesz same warzywa ;) Dobra dieta to taka ktora pozawla za „zakazne” produkty typu czekolada czy wpasnie paczek/ciasto od czasu do czasu. Inaczej caly czas myslisz „dobrraaa zacisne zeby ale jak tylko skoncze ta diete to jak sie dorwe do tej pity/humusu/ciateczek…” I efekt jojo masz jak w banku. Niestety cudow nie ma i jednym sposobem jest chudniac POWOLI. Przepraszam ze sie rozpisalam ale teamt jest mi bliski a Ciebie uwielbiam czytac i bardzo Ci kibicuje. Pamietam siebie kiedy wazylam ponad 80tke (a mam 160cm wzrostu) i wiem jak sie czujesz… Dasz rade na pewno ale zabierz sie za to razsadnie i tak zeby raczej zminic nawyki zyweiniowe. Nie traktuj tego jako diety ale raczej – „tak od dzisiaj bede jadla forever” a to przy 1200kcal jest niewykonalne.

mallica

aaa dobra – uspokoilas mnie :)

Ania

A wg mnie Zazie,niechce się odchudzić,i niepotrzebnie sobie mydli oczy. Tak, bede brutalna. Siedzisz dziewczyno, w STREFIE KOMFORTU i nosa nie chcesz stamtąd wyściubidź. Pasuje Ci to,że masz nadwage,każdy Cię klepie,że dasz rade, pisze Ci oczywiste rzeczy,że musisz zrobić zakupy i być konsekwentna.No, paranoja wg mnie. To tak,jakby komuś kto cche przebiedz maraton, ludzie codzienie przypominali,że musi biegać,i wogóle trzymać forme. Mnie to zalatuje infantylizmem.Mój mąż jak zauważył,że w sklepie nie ma jego rozmiarów ubrań,poprpstu przestał żreć, to raz, dwa, sam sobie ustalał posiłki,nikt go nie dopingował, nikt mu z rąk wyrywać jedzenia nie musiał.BO CHCIAŁ. I schudł, 22 kg, i trzyma wage do diś, bo on zmienił poprostu smaki i przyzwyczajenia. Niemniej kibicuje Ci, choć myśle,że odchudzac to się nie odchudzasz,a zawracasz sobie głowe.

viki

Dobrze, że humor Cię nie opuszcza, w każdym razie mnie jest wesoło, gdy to czytam;P
Dasz radę!

Kremówka

Zazie, weź się za siebie . Nie można odchudzać się bez planu. Zaplanuj jadłospis, zrób zakupy na cały tydzień, żeby już nie wchodzić do świątyni żarcia, podziel jedzenie na porcje.

Dieta 1200 jest bardzo ok, moja mama ładnie na niej schudła. Mówi, że po kilku dniach człowiek się przyzwyczaja i głód przechodzi, bo indeksy glikemiczne są dobrze dobrane. Dasz radę! Nie poddawaj się!

Aśka

:-D – genaralnie bardzo padłam:)
Bardzo bardzo pięknie – brzmi w klimacie trochę brigdet J ;-), ale oczywiście lepiej.
A dwa- ja proszę, nie nenukko – nie rób tego sobie, znaczy się rób bez wzgledu na wymiary. To jest bez róznicy moim zdaniem skromnym….:-D
Trzymam kciuki a Syd się nie przejmuj, ona na pewno się trochę boi, ze zaczniesz niedługo jej ciuchy podbierać, więc z tego stresu tak.

Scroll to top
13
0
Would love your thoughts, please comment.x