na przekór chujowemu nastawieniu do ludzkości i rzeczywistości –
poszłam na powitalną imprezę Ochockich Cór Marnotrawnych z Raszyńskiej
i upiłam się wiśniówką.
a przy okazji pogadałam sobie z drugą neurotyczką.
syty głodnego nie zrozumie, ale wariat wariata – zawsze!
a właściwie to ile kalorii ma kieliszek wiśniówki?
bo nie wiem, czy opłaca mi się pić i napierniczać jak dzika na tym orbitreku…
zwłaszcza, że wypiłam sporo tych kieliszków. takich w rozmiarze „do koniaku”.
rano zaś pobiegłam szybciutko do Posłańca na mocną kawę i syte śniadanko.
odebrałam też cud-konika, którego dzień wcześniej zostawił mi w prezencie lalkowy kolega –
Kony, dziękuję! ♥
a poza tym: rozwiązałam ostatnio dwa quizy facebookowe
i niestety nie jestem – jak reszta koleżanek – Arią, Khaleese czy Meredith Grey,
ale dwoma bucowatymi dzikusami.
świetnie.