w pisaniu bloga jestem tak samo chimeryczna jak w życiu. albo nawet bardziej.
jasne, że nikt nie musi tego znosić, ale skoro mimo wszystko mnie czyta –
to śmiem przypuszczać, że nieco się już przyzwyczaił do mojej uogólnionej abnegacji.
ale ponieważ wiele osób nadal zgłasza – słuszne zresztą – pretensje, iż więcej niż często
zdarza mi się nie odpisywać na blogowe komentarze, czuję się w obowiązku
przeprosić, złożyć samokrytykę i obiecać poprawę, której naprawdę pragnę.
tytułem usprawiedliwienia: zazwyczaj czytam komentarze na telefonie,
nie będąc zalogowaną jako admin do panelu wordpressowego – to po pierwsze.
po drugie – nie lubię i nie umiem pisać na dotykowym ekranie ajfona,
bo nie trafiam palcami w odpowiednie klawisze i wychodzą mi przez to jakieś rubaszne neologizmy.
a potem – wiadomo – biegnę dalej, robię bałagan, odkładam na później, piszę nową notkę…
i tak o.
niemniej jednak wszystkie wasze komentarze, czytam i – o dziwo! – pamiętam je.
i chyba nie muszę nikomu mówić, że bez czytelników i komentujących
ten blog nie miałby sensu, a wszystko mogłabym sobie pisać do szuflady.
także ten… no… przepraszam.
nie miejcie mi AŻ TAK za złe.
poprawię się, obiecuję.
serio, I promise.
no dobra już, dobra!
Nie przejmuj sie, zamiast odpisywac na komenty idz pocwiczyc albo zrob w kuchni surowke, z tego bedzie chociaz jakis pozytek, a i my sie ucieszymy czytajac nastepna relacje :)
jeszcze raz nie odpowiesz na komcia, to Ci wyślę takiego anonima z pogróżką, że aż koszmara w nocy dostaniesz :)))