szklanka może być do połowy pełna lub pusta. albo rozjebana w drobny mak.

napiszę to najprościej jak się da, bez zbędnych ozdobników,
bo nie o fajną notkę tutaj chodzi, tylko o mnie.
jestem to winna tym wszystkim czytelnikom bloga, którzy do mnie piszą,
pytając, co się dzieje i dlaczego.

powiem wam szczerze – jestem zmęczona. jestem zmęczona fchuj.

jestem zmęczona sobą.
nie rzeczywistością, nie ludźmi, nie życiem.
to wszystko jest akurat super oraz ekstra, serio.
jestem zmęczona użeraniem się ze sobą, ciągłą szamotaniną,
praniem po ryju, zmuszaniem się, pilnowaniem i przywoływaniem do porządku.
nie, nie mam depresji. wręcz przeciwnie.
i – paradoksalnie – z depresji powstają całkiem niezłe teksty.
zdecydowanie gorzej, gdy z depresji, frustracji i niemocy
przechodzę w swoją standardową fazę chaosu, bałaganu, bezsenności i dezintegracji –
wtedy wszystko sypie się po całości, spadając mi na głowę.
wtedy nawet Syd traci do mnie cierpliwość,
a ja bez wsparcia Syd tracę punkt odniesienia i już kompletnie odcinam się od rzeczywistości.
wtedy także – między innymi – blokuję, zamykam, zawieszam bloga Zazie.
ostatnio niestety zdarza się to coraz częściej.

pomyślałam sobie, że skoro jestem na dobrej drodze do wyeliminowania z rzeczywistości
jednej z moich codziennych niedogodności – tej pod hasłem “otyłości” –
a niewątpliwie odrobinę przyczyniło się do tego pisanie o tej zmorze na blogu:
stawanie z nią twarzą w twarz – mierzenie się na groźne miny,
trochę biadolenie, trochę wyśmiewanie, w formie rozpaczliwego taplania się we własnym,
nieco przypalonym i lekko nieświeżym, sosie.

być może – nie wiem tego na pewno, ale może jednak odrobinę –
łatwiej byłoby mi uporać się z czymś, co z siłą tornada
od wielu lat niszczy moje życie zawodowe, twórcze i osobiste –
Zespół Deficytu Uwagi (ADD / Attention Deficit Disorder).

 

AdultADD

 

większość z Was powie:
– Znam to! Mam to samo! Jestem chaotyczny, roztrzepany, zapominalski
i mam miliom pomysłów na minutę!

pewnie tak.
na ADD cierpi ok.  5% dorosłej populacji świata.
zanim jednak powiesz: – Ha! Więc mam ADD!
odpowiedz sobie na pytania:

– jak bardzo ADD utrudnia Twoje codzienne funkcjonowanie?
– jak głęboko zaważyło TO na Twojej edukacji?
– jak mocno niszczy TO Twoje życie zawodowe?
ilu projektów nie zrealizowałeś? ile miejsc pracy przez TO straciłeś?
– ilu ważnych ludzi straciło przez TO do Ciebie cierpliwość i pokładane w Tobie nadzieje?
– czy popadłeś przez TO w ogromne długi? czy musiałeś zamknąć swoją firmę?
– czy wszyscy przekonali się już, że nie można na Tobie polegać?
– czy mimo najszczerszych chęci, mnóstwa własnych prób i wysiłków oraz wielu lat terapii
nadal nie możesz sobie z TYM poradzić?
– czy TO doprowadza Cię do rozpaczy, frustracji, depresji i myśli samobójczych?

 

 

 

voices20110620
jeśli z Twoich odpowiedzi na pytania
da się ułożyć długą litanię porażek, zmarnowanych szans, poniesionych klęsk,
spalonych mostów, zerwanych kontaktów zawodowych, zawiedzionych przyjaciół i rodziny,
rozstań z partnerem lub poważnych kryzysów w związku –
to tak, owszem. masz ADD.
zrób coś z tym.
idź się zdiagnozować.
lecz się.
póki nie wszystko stracone.

Attention Deficit Disorder to nie jest kwestia „czego mam za dużo i jak bardzo jestem PRO”,
bo w rzeczywistości jest wręcz przeciwnie: otóż – czego mam za mało i jak bardzo jestem w dupie.

z ADD wcale nie jest się fajniejszym, bardziej kreatywnym czy unikalnym.
z ADD jest się żałosnym i bezsilnym wobec samego siebie.

 

normaladhd

 

chcę o tym pisać.
bo nie mam pomysłu, jak jeszcze mogłabym sobie pomóc.
jestem zdiagnozowana, leczona, po terapiach, treningach i kolejnych seriach leków.
wypróbowałam już większość sztuczek poznawczo-behawioralnych,
zaś metylofenidat, choć całkiem nieźle ogarnia mnie objawowo,
po tygodniu stosowania zaczyna działać na mnie depresyjnie.
jeśli do cyklicznych epizodów depresji i ADD
dodamy zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne, które mam od 10 roku życia –
otrzymamy typową triadę wzajemnie skorelowanych zaburzeń.
brzmi to trochę chujowo. i trochę jest mi z tym głupio.
ale wiem, że nie ma się czego wstydzić. i ciągle to sobie powtarzam.
– nie ma się czego wstydzić, Olga.
zdarza się.

 

 

 

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

7 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Olga Lipska

Zazie, chciałabym Ci tylko powiedzieć, że cholernie podziwiam Ciebie, Twojego bloga i to co robisz. Trafiłam na niego przypadkiem jakiś czas temu. Zakochałam się w ciętym języku, żonglowaniu metaforami i treści, która jest odbiciem moich myśli. Odbiciem tak dokładnym, że czasem dziwię się, że jest ktoś jeszcze na świecie kto może czuć i myśleć tak samo jak ja, a jednocześnie mieć tyle zaparcia by jeszcze o tym pisać. (Po kilku blogowych próbach, wymiękłam i odpuściłam, bo toć ogień słomiany bucha ze mnie jak się patrzy.)

No i cóż powiedzieć mam jeszcze.
Lubię Cię :) Tak zwyczajnie po ludzku lubię.
Pozdrawiam. Olga

p.s. pisałaś swojego czasu, że anonimy i to i tamto. Nie wstydzę się siebie i swojego nazwiska:)
Masz wielkiego buziaka.

asd

„z ADD wcale nie jest się fajniejszym, bardziej kreatywnym czy unikalnym.

z ADD jest się żałosnym i bezsilnym wobec samego siebie.” itd itp.

nie wiem jak u ciebie ale większość ludzi ma taką właściwość mózgu jak pamięć wybiórczą. dlatego np większości ludziom łatwiej jest na kartce napisać większość swoich wad niż zalet, albo jak ktoś jest narcyzem to wypisuje same zalety, a nie potrafi się przyznać do swoich porażek…

z tego wszystkiego co wyczytałem mam wrażenie że za dużo pamiętasz i za mocno trzymasz się świadomości wszystkich swoich porażek wynikających z ADD lub innych zaburzeń umysłowych które ma prawie każdy (tylko że nie zostały zdiagnozowane – każdy jest chociaż troche skrzywiony, bez wyjątku)

z wiekiem kiedy lata lecą wrażenie że życie jest zmarnowane przez to i tamto w wyniku coraz większego ogarnięcie działania świata (w wyniku kolejnych etapów dojżewania mózgu) jeszcze łatwiej wpaść w depresje i strach właśnie przed zmarnowanym życiem (bo szkołe miałam złą, bo rodzice pojebani, bo przyjaciel mnie skrzywdził, bo gospodarka, bo ułomności umysłowa ludzi, bo głód w afryce, bo to dopiero początek ewolucji człowieka, bo męczenie niewinnych zwierząt i bo tamto i sramto).

Inna sprawa że pisanie o wszystkim i o niczym na blogu czy realnie czy tylko np we własnych myślach (już z przyzwyczajenia do sposoby przelewania i układania myśli żeby były gotowe do przelania na papier) może utrudnić działanie pamięci wybiórczej, a że wiele porażek, tym bardziej pamiętanych z pełną świadomością może przybić każdego zdrowego bez wyjątku.

Nauka zapominania o wielu niewygodnych rzeczach, doprowadzających do powolnej autodestrukcji i ich ignorowania (oczywiście nie kompletnie, ale na tyle żeby świadomość nie była nimi owładnięta) sporo mi zajęło czasu, myślę że tak co najmniej 5 lat

ja np mam chyba dosyć często problemy z
Prokrastynacją :)

ps: prawdopodobnie będąc świadoma swoich zaburzeń jesteś już ekspertem w dziedzinie psychiatrii i tematów pokrewnych i wszystko co tutaj napisałem jest zbędnym pierdoleniem o którym wiesz od dawna :) – Duże prawdopodobieństwo.

no to tyle – bo co by tutaj więcej… :)

m

Cześć. Ja mam trochę inaczej, bo choruję na borderline i bipolar. Od kilku lat wyczytuję w Internecie jakie to fajne i mam ochotę jebnąć każdego, kto tak pomyśli. Albo lepiej: oddać mu jeden z dni, kiedy ląduję w psychiatryku albo leżę w łóżku (oczywiście nie ma mowy o spaniu) i nic nie robię, bo po prostu nie mogę.
Moje życie jest zrujnowane na każdym polu, ciągle terapie, wizyty, tony leków. Dalsi znajomi oczywiście nawet się nie domyślają, że coś jest nie tak.

Zazie, po prostu się trzymaj.

anika

Cieszę się, że znów można do Ciebie zajrzeć :) Na ADD/ADHD przyznam, że się nie znam. Choć ucząc chwilę w szkole miałam okazję spotkać zdiagnozowanego chłopca w 5 klasie z ADHD, leczonego farmakologicznie. Dokładnie wiedziałam kiedy nie dostał swoich leków, bo nie umiał usiedzieć w miejscu. I nie wolno tego mylić z brakiem wychowania, co się często zdarza. Tu nie chodziło o to że on nie wiedział JAK się zachowywać. On po prostu NIE POTRAFIŁ. Nie potrafił się skupić, siedzieć w miejscu, być cicho. Wyobrażam sobie zatem, że Tobie w szkole też musiało być ciężko. Dużo się mówi o ADHD u dzieci, młodzieży, a jeśli już łączy się to z dorosłymi to raczej w formie żartu, czy artystycznego powiewu. Tylko że wy macie naprawdę ujowo. Bo nie przyjdzie za was mama/tata/babcia i nie wytłumaczy szefowi że sorry szefu ale córka teraz nie bierze leków bo ją otumaniają ale za parę tygodni znów zacznie i wtedy będzie się wywiązywać z obowiązków. A tymczasem nie zwalniaj jej, co? BO kredyt się sam nie spłaca… Jeśli pisanie pomogło Ci przy zrzucaniu nadmiaru siebie, to pisz też o zaburzeniach. Zamknij bloga przed światem, zostaw ograniczony dostęp (ja, ja, wybierz mnie ;) ), albo zostaw jak jest – bo faktycznie – nie masz się czego wstydzić. Gdybyś miała cukrzycę i byś o niej tu pisała to wszyscy by Cię po głowie pogładzili i powspółczuli. Z ADD zrób to samo. Choroba jak inne. Tylko że dzieje się bardziej w głowie niż inne. I mówię to ja, która trafiła ostatnio na neurologię z podejrzeniem SM, a wyszłam bez SM a za to ze zdiagnozowaną depresją. Za tydzień wizyta u psychiatry i powrót do życia sprzed 7 lat gdy się zaprzyjaźniłam z Wenlafaksyną :( Trzeba walczyć z tymi wszystkimi gównami które toczą nasze głowy. Bosz. Elaborat mi wyszł.

Anonimowo

Hmmm. Leki na adhd nie otumaniaja. Wrecz przeciwnie. Maja dzialanie pobudzajace. Przynajmniej jesli chodzi o methylphenidate.

Kremówka

popatrz, a mnie na neurobiologii uczyli, że na człowieka z ADD paradoksalnie działają uspokajająco :P
poza tym czytajże posty, człowieku – Zaz po metylofenidacie działa dobrze, ale na krótki dystans, bo schodzi w depresję.

Anonimowo

Alez ja czytam ze zrozumieniem. Wiem jak dziala metylo na Zaz. Ale nadal nie zgadzam sie ze te leki otumaniaja. Wrecz przeciwnie. Pobudzaja one „spiace” obszary w mozgu. Efekt jest taki ze osoba z adhd sie „uspokaja” ale wcale nie jest otumaniona.

Scroll to top
7
0
Would love your thoughts, please comment.x