trochę liter po nic.

przynajmniej wiem, po co piszę bloga.
mówienie pewnych rzeczy “na głos” przynosi mi ulgę.
zrzucam to z siebie, spuszczam powietrze, wytracam nadmiar energii.
najtrudniej jest zacząć, potem już idzie samo. o tyle, o ile.
tej na przykład notki nie chce mi się pisać wcale oraz w ogóle –
ale ją piszę, żeby cokolwiek tu było, bo jakoś po występach ciężkiego kalibru
trudno mi tak ot-po prostu wrzucic zdjęcia pierdzących mopsików
(nie żeby były mniej istotne, o nie! wręcz przeciwnie)
albo fotorelację z jedzenia bezglutenowego makaronu
w nowootwartym lokalu gastronomicznym w naszej kamienicy.
a przy okazji: makaron ów jadłam z psychiatrami, których dla porządku zapytałam,
czy ADD/ADHD istnieje, czy może już “odwołano” tę jednostkę chorobową
(jak pospieszył mi donieść życzliwy w komentarzu pod poprzednią notką).
otóż według źródeł zbliżonych do poinformowanych – nie, nie odwołano.
ADD/ADHD nadal istnieje. i zbiera żniwo.
tyle tytułem dygresji.

wracając natomiast do niniejszej notki – to ma ona pełnić
rodzaj kolorowego “szlaczka” rozdzielającego w zeszycie pierwszoklasisty jedna lekcję od drugiej.
oto więc pospiesznie i byle jak przeprowadzam linię demarkacyjną
pomiędzy poczynioną ostatnio konfesją a następującymi po niej zwykłymi codziennymi przypadkami z życia.

szlaczek

na przykład takimi, że w weekend doznałam urwania nosa na skutek lawinowego kataru.
oraz że mój mnich prawosławny – posłusznik Łuka (czyli K.) – powrócił na chwilę z gruzińskiego monastyru
i objawił mi się sobotniego poranka w zalanym słońcem parku po drugiej stronie ulicy.
nakarmił mnie prosforą i napoił wytrawnym winem. wróciłam do domu spokojna i szczęśliwa.
a następnie urwało mi nos, o czym już mówiłam.

zazie_01

zdjęcie pt. „zdychania dzień drugi”.  spacer w porannym słońcu nie pomógł. rzekłabym, że wręcz przeciwnie.
oczywiscie wrzuciłam fotę na fejsbunia celem zgarnięcia kilku głasków i buziaczków szybkiego powrotu do zdrowia,
ale zaraz się zleciały zaprzyjaźnione wampirzyce i jęły mi wytykać, że umieranie na katar z eyelinerem na oku się nie liczy.
więc im tłumaczyłam, że posłusznik Łuka, spacer, park, cyc-cyc-włosy-włosy, oko-kreska. co nie zmienia faktu, że teraz oto zdycham.
ale przynajmniej obejrzałam drugi sezon Orange Is The New Black ;)

 

nie tylko ja walczyłam ze glutem do pasa – oto Miszur uwieczniona na obrazie

zazie_02

Małych Mistrzów Hiszpańsko-Niderlandzkich pt. „Portret Infantki z wiszącym smarkiem”

 

Kumok – o dziwo! oraz na szczęście! – nie poddała się wirusowi osmarkania i zglutowacenia:

 

zazie_03

ale za to bezskutecznie stręczyła nam do wspólnej zabawy przyniesionego z sypialni Pana Elfonsa,
aż w końcu odpuściła i zasnęła z nim w czułych objęciach…

 

a zdjęcia Syda nie zamieszczę, choć i tak – jak zwykle! – wyglądała najlepiej z nas wszystkich :))

 

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

4 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Olga Zazie

My akurat nie korzystamy z chomikuj.pl tylko oglądamy online na serialeonline.pl ;)

na chomikuj.pl :D

Joanna Bodańczuk

muszę zapytać: gdzie można znaleźć drugi sezon Orange…???? :-D

Scroll to top
4
0
Would love your thoughts, please comment.x