jeżeli mówisz, że nie chcesz – to właśnie chcesz!

myślę sobie teraz, że to wszystko jest jednak prostsze niż sądziłam do tej pory.
depresja depresją, euforia euforią, ale przecież nie jestem bezwolną marionetką
sterowaną odgórnie przez jaśnie- i niemiłościwie panujący mózg. chyba. może…

większość rzeczy w moim życiu powinno zależeć nie mojej choroby,
lecz być kwestią moich świadomych decyzji oraz konsekwencji
w egzekwowaniu od siebie raz podjętych zobowiązań.
chyba. oraz może…

na kanwie tych jakże odkrywczych przemyśleń postanowiłam,
że po prostu – najzwyczajniej na świecie – zacznę się do wszystkiego
zmuszać i robić sobie na przekór.
aż się w końcu przyzwyczaję.
i uznam za swoje własne, naturalne, nieodzowne.

 

SYD: – No! Brawo! To tak jak u Stachurskiego!
ja: – ….?!!
SYD: – Jeżeli mówisz, że nie chcesz, to właśnie chcesz!

 

i włącza mi to:

ja: – jezu… skąd Ty znasz takie piosenki?
SYD: – no bo ja się interesuję muzyką!

 

Jeżeli mówisz że nie chcesz – to właśnie chcesz!
To właśnie tego chcesz i będziesz mieć.

 

odpadłam, kurwa. rozłożyło mnie na łopatki.
ale o czym to ja… acha. no więc zmuszam się.

w tym celu przestałam słuchać swoich wymówek, obaw i uników,
przestałam zwracać uwagę na swoją chęć lub jej brak,
nie obchodzi mnie mój własny lęk i przerażenie rzeczywistością,
mam w dupie swoje fochy, egzystencjalne sraczki i mentalne upadki.

ograniczyłam myślenie oraz inne szkodliwe nawyki,
którym zwykłam oddawać się z nudów, nadmiaru emocji bądź braku innej stymulacji.
uczę się siebie na nowo. od początku.
zaprzeczam sobie na każdym kroku i znienacka zachodzę od tyłu,
biorąc życie trochę za rogi, a trochę od dupy strony. byle tylko na przekór sobie.
tak więc: – mówię “tak” za każdym razem, gdy chce powiedzieć “nie”,
odbieram telefony, nawet te z nieznanych numerów, odpisuję na smsy i maile;
staram się przestrzegać diety, biorę wszystkie przepisane lekarstwa,
regularnie śpię (albo udaję, że śpię – na zopiklonie) oraz
codziennie nakurwiam z kijkami w pobliskim parku.
chcę być zdrowa, rumiana i muskularna. oraz mieć na imię arnold.
albo przynajmniej jean-claude.

 

aż chce się żyć.

 

 

 

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

10 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Rachela

Zazie!!!!!!!!!!!!!!!! nie pisz „acha” bo mnie skręca!!!!!!!! AHA pisz, proszę…
http://sjp.pwn.pl/slowniki/aha.html

Agata

filmik the best :-D andrzejki się zbliżają, to można się poduczyć u mistrza :]

Milenka

Zazie kochana nie chcę Ciebie martwic ani być złośliwa ani nic z tych rzeczy, ale nie wiem czy wiesz, że Jean-Claude Van Damme także ma zdiagnozowaną chorobę afektywną dwubiegunową, więc to raczej kiepski wzór do naśladowania dla Ciebie :(

http://bipolar.about.com/cs/celebs/a/jeanclaude.htm

Joan

No nie wiem… nie jestem przekonana…

Pindzia

ja chce mieć żan-kloda na drugie: Karina Jean-Claude Camille François Van Varenberg Teresa – trochę zejdzie z nauczeniem się ale siem nauczem, i popracuję nad tonażem swym, i znajdę sens, cel, światełko w tunelu ale najpierw ten tunel, będę modra, zadowolona, miła, kulturalna, elokwentna, towarzyska, zacznie mi się chcieć, będę miała stado psów (ze dwa), zetnę włosy i przefarbuję na bordo, uodpornię się na terrorystyczne zabiegi 10kg psa i chce zatańczyć z żanem:
http://www.youtube.com/watch?v=7aPwOC7cZCo
:D :D

Coconut

Stachurski leci teraz na okrągło :)

Ale daj znać, czy to się sprawdza. Ja bardzo nie lubię się zmuszać do czegokolwiek.

Drugi teledysk też ciekawy :)

silme

zdrowa,rumiana i muskularna. też chcę być. i mieć pośladki, którymi zgniatać można włoskie orzechy. taka będe zdrowa jak dziewczyny z NRD. póki co ciężko wyjść po zakupy.

Goldie

Trzymam kciuki za siłę przyzwyczajenia

viki

poprawiłaś mi humor tym ekhhhem teledyskiem :DDDD
i trzymam kciuki :)

Mar

A może nie zaprzeczasz sobie, tylko jakiejś części siebie, z którą nie jest Ci tak koniecznie po drodze? Wybierasz to, a nie wybierasz tego. Wybierasz a nie działasz impulsywnie. To wcale nie jest zaprzeczanie sobie tylko afirmowanie siebie i odmowa podążania za tym, co Ci nie służy, chm???? pięknie opisałaś postawę dystansu i przyglądania się temu co się dzieje, żeby potem zdecydować co robisz i w jaką stronę. przecież nikt nie powiedział, że mamy lecieć tam gdzie nas niesie. mamy wybór, podążać, lub nie. choć nie zawsze łatwo ten moment wyboru dojrzeć. ściskam, Mar

Scroll to top
10
0
Would love your thoughts, please comment.x