ponieważ w głębi mojego czarnego serduszka
nadal kocham anthony’ego kiedisa miłością gorącą, namiętną i obsesyjną,
uważam za najseksowniejszego gościa na świecie oraz “jak dorosnę, to się z nim ożenię”
– pielęgnuję czule tę moją słabość i raz na jakiś czas robię sobie dzień z red hot chili peppers.
oto właśnie dzień ów nastał.
no chyba sami rozumiecie,
że anthony jest najcudowniejszy na świecie.
[rhcp – my friends]
pierwszy raz zobaczyłam srebrnych chłopców z RHCP w „Give it away”
– w brytyjskiej MTV z satelity Astra w roku 1991 –
[rhcp – give it away]
i pomyślałam sobie wtedy, mając lat 13, że są absolutnie pojebani, zjawiskowi
oraz obezwładniająco seksowni. chwilę później, w 1994, kiedy na festiwalu w Woodstock
wyskoczyli na scenę przebrani za żarówki – umarłam, dosłownie umarłam przed telewizorem.
z zachwytu. dziękuję ci, satelito Astra. dziękuję ci, talerzu satelitarny przymocowany do balkonu.
dziękuję ci, wideoodtwarzaczu marki Gold Star za możliwość nagrywania koncertów z MTV UK.
[rhcp – give it away – live at woodstock 1994]
rzadko, naprawdę rzadko tracę głowę dla faceta. ale owszem, to się zdarza.
oto moje czyste szaleństwo i wielka namiętność.
oraz rozpaczliwy krzyk matki: „Ola, ścisz to!!!”
mamo, chciałam, ale nie mogłam. naprawdę nie mogłam.
[rhcp – around the world]
od czasów Californication (1999) – mojego osobistego albumu wszech czasów –
poczułam, że – tak wiem, to głupie i naiwne – ale poczułam, że jednak można mieć w sobie chaos
i to wcale nie jest aż takie złe.
because I’m happy to be sad
I want it all I want it bad
oh, it’s what I know
torture me and torture me
it’s forcin’ me so torture me, please
torture me with sorcery
it’s forcin’ me so torture me, please
[rhcp – torture me]
muzyka red hotów towarzyszyła mi zawsze wtedy, gdy srogo narozrabiałam
lub dopiero miałam zamiar. cóż poradzić. taka energia. taka karma.
go ask the dust for any answers
come back strong with fifty belly dancers
[rhcp – can’t stop]
katowałam te piosenki całymi dniami. roznosiło mnie w drobny mak. z hukiem.
od ściany do ściany, od okna do drzwi. był sierpień. żarłam zielone jabłka granny smith,
machałam długimi mokrymi piórami i raz po raz eksplodowała mi głowa.
dopiero niedawno dowiedziałam się, że Anthony także ma ADHD. i mówię wam, że to słychać.
[rhcp – fortune faded]
i tak jak szczerze nienawidzę rockowych ballad – no po prostu organicznie ich nie trawię –
tak melodyjne śpiewanki chłopców z RHCP od zawsze rozkładały mnie na łopatki,
do czego przez długi czas nie chciałam się przyznać:
[rhcp – road trippin’]
[rhcp – porcelain]
i jeden z moich ukochanych teledysków:
[rhcp – scar tissue]
i ten, który śmieszy mnie do łez:
[rhcp – dani california]
musze byc jednak szczera: po płycie ostatniej płycie – “i’m with you” – mina mi nieco zrzedła,
gdyż poczułam, że bożyszcze mej młodości dziadzieje,
uderzając w coraz bardziej rytmiczne, melodyjne i przewidywalne tony.
no ale cóż. nie oczekujmy, że wysłużone ostrze nigdy się nie stępi.
ze strychu rodziców przywiozłam ostatnio autobiograficzną “bliznę” kiedisa z zamiarem puszczenia jej w świat.
ale kiedy tak ważę ją w dłoniach, kartkuję, czytam zaznaczone fragmenty,
wzruszając się i zawstydzając własną naiwnością i nastoletnią emfazą –
już wiem, że nie mogę. po ranie zawsze zostaje blizna. tyle że na półce z książkami.
trudno.
a na koniec dwie piosenki z b-sides
które – bądźmy szczerzy – są muzycznym dnem
i gdyby zaśpiewał je ktokolwiek inny, dostałabym ataku mdłości:
[rhcp – cabron]
druga z nich jest mi szczególnie bliska – słuchałam jej obsesyjnie pewnej wiosny,
gdy tkwiłam bezradnie w dogasającym związku
i tak strasznie mocno chciałam się zakochać, stracić głowę i śpiewać komuś banalnie czułe słówka:
you’re my angel baby
you’re my darling
you’re my star
lo lo lo lolita
let her see me deep in love
you’re the reason why…..
you’re the reason I…..
ale nie miałam w kim się zakochać. w całej Warszawie nie było nikogo. nikogo dla mnie.
tymczasem rozstałam się, zrezygnowałam z planów miłosnych, porzuciłam romantyczność i zajęłam się pracą.
a po kilku miesiącach zapukało do mnie. na międzymiastowej.
[rhcp – funny face]
tak, Syd, ta piosenka jest o Tobie :*
Aaaaaaaaa, Anthony jest absolutnie najpiękniejszy…No dobra, nie z wąsami, bo wygląda jak hiszpański wieśniak, ale jak był młodszy – mniam, mniam, mniam…A Mike Patton piękny nie jest, ale ma zajebisty głos…Nigdy nie szalałam za Eddiem, wolałam Kiedisa i podobnie jak Tobie zostało mi to od liceum ;)
a słyszałyście nowe piosenki Pearl Jam? mnie mina zrzedła. Co to do cholery?? Od kiedy Edek śpiewa pop??
ojej, zaz, nie przywal mi, nie lubię tego papa. bo wiesz, on jest strasznym skurwielem.
mmm… yhmm… a znasz go osobiście? ;)
a tak na serio – to powinnam ująć to inaczej: otóż uwielbiam swoje wyobrażenie na temat tej postaci. czysta iluzja, ale jaka pociągająca! ;)
e tam. Ciebie też nie znam osobiście, a jakbym Cię znała ;)
a tak na serio – nie lubię go, gdyż daaawno temu dał popalić Mike(owi) Patton(owi) a dokładniej jego grupie Mr. Bungle. a ja, wiesz, wielbię Pattona, tak jak Ty Tonego ;) przejawia się to w napadowych jam sessions z Faith No More :)))
no to ja niniejszym powinnam mieć wewnętrzny konflikt, bo Mike Patton jest u mnie zaraz na drugim miejscu po Anthonym ;)))) ale nie mam żadnego konfliktu i kocham ich obu ;)))
haha! tylko pamiętaj schować Toniego do szafy, jak Mike zapuka do drzwi i odwrotnie), co by się chłopaki nie pobili :)))
♥
Homo czy hetero
Dobro czy zło
Czerń czy biel
Omo czy Vizir
Jak to dobrze, że świat jest taki prosty:>
święte słowa! ;)
Zazie to Ty jesteś homo czy hetero???
a kto pyta? – to po pierwsze ;)
a po drugie – jestem absolutnie każdej orientacji, jaka tylko przyjdzie mi do głowy.
rzekłam.
:))))
rzekłaś:P
kocham RHCP absolutnie i wybaczę im każde słodkie pierdu pierdu:)