trzymaj się, zaz

przecież nie z takich rzeczy wychodziłaś cało. baa-czność! wykonać, odmaszerować. apdejt z 22.45: [po butelce różowego wina] mojemu ciału nie może się przytrafić nic złego.          

przecież mogłabym napisać, że

strasznie się boję, a chora wyobraźnia podpowiada mi najgorsze scenariusze, w które zaczynam wierzyć bez żadnych znaków zapytania. mogłabym. tymczasem po prostu idę na badania. i sama za siebie trzymam kciuki najmocniej jak potrafię.    

po spokojnym wieczorze dopadła mnie niespokojna noc.

poduszka była zbyt szorstka, a kołdra zbyt ciepła. spałam trochę w poprzek, nie zważając zupełnie, że tratuję kończynami śpiącą obok istotę ludzką. skutkiem tego, a może za karę, przyśniło mi się, że jest noc i dzwonią do mnie z pracy. nie dość, że odbieram telefon całkiem przytomna, to jeszcze wcale mnie to nie dziwi. rozmawiam...

edit

potańczyłam i pośpiewałam. feminoteka skończyła 5 lat, a wino było białe. inne kwestie przemilczę. zwłaszcza że odkąd zaczęłam mówić – już wiem: zostaną przy mnie tylko prawdziwi. innym serdecznie dziękuję. pa.    

traumografia

drugi dzień grudnia 1997 roku. tamten czas, tamto miejsce i wszystko inne pewnie musiało się wydarzyć. tylko ja zaplątałam się tam zupełnie przypadkiem. teraz, dziewięć lat później, zostałam tylko ja.   idę dziś potańczyć. albowiem „to mnie już nie dotyczy” – jeśli będę to zdanie powtarzać wystarczająco długo i namiętnie, ten kawałek przeszłości zniknie we mnie...

foto-mudra

gdybym nauczyła się przerabiać przemilczane słowa na prund elektryczny mogłabym na święta oświetlić całkiem spore miasteczko.          

geometria prostaczka.

jeśli szukam harmonii, to symetria wydaje się być nieodzownym elementem tej układanki. zwłaszcza symetria w kontaktach międzyludzkich. ja tobie. ty mnie. niekoniecznie po równo. ale chociaż wzajemnie. być może się mylę.        

Scroll to top