oczywiście nadal zamierzam być super-ekstra-zadowolona-z-życia, ale pomyślałam sobie,
że może przy okazji warto byłoby wyjść z depresji, co nie?
20 mg escitalopramu dziennie nie pomaga.
może gorące mleko? kąpiel w pianie? film o miłości? tulenie mopsów? maseczka na twarz?
seks? czekolada? dużo czerwonego wina? mycie okien? telefon do przyjaciela?
co wam pomaga na depresję, chandrę i zmęczenie?
obiecuję, że spróbuję wszystkiego ;)
wypłata – i dlatego marrrny mój najbliższy los
ku##a
bieganie (nie tylko, ale to najdostępniejsza forma ruchu na powietrzu) i czytanie o nerwicach, depresjach i rozbieranie swoich problemów na czynniki pierwsze :)
miłość, duuuuuuuuuuuuuuużo miłości,
1. dzwonię do babci (wiem nie każdy ma taką zajebista babcię jak moja, ale polecam mogę wypożyczyć, ona Ci uchyli chandrę od razu)
2. dzwonie do cioci, która mi powie na dzień dobry cześć stara pokrako znów po forsę dzwonisz czy utknęłaś w Bangladeszu? Od razu mi lepiej.
3. No i dalej już tylko miłość.
Tylko ja mam charakter mopsa (tak twierdzi mój facet), wystarczą mi trzy rzeczy: żarcie (czyt. pełen żołądek), ciepło i przytulanie ze smeraniem w pakiecie (później może być seks). Jestem prosta w obsłudze.
tak, mi miłość tez zawsze pomagała.
Dużo miłości.
marzia giaggoli. such fun!
IKEA!!!
i klopsiki!!!
10mg Depralinu na dobę. Nic innego nie pomaga :-(
A w ogóle to dzień dobry, bo odzywam się pierwszy raz choć czytam od jakiegoś czasu. I lubię.
naprawdę pomaga wysiłek fizyczny. warunek konieczny: systematyczny. nie musi być zarzynający, nawet nie powinien.
trudno się przemóc, pierwsze tygodnie są ciężkie. ale każdy raz, kiedy się da radę (obojętnie: rower, siłownia, joga, basen…) przynosi radość. i z każdym następnym jest łatwiej. i lepiej.
Mi pomagają dni kiedy nie wiem w co ręce wsadzić i spędzam czas latając gdzieś poza domem, spotykam ludzi, lecę dalej, pani w sklepie, pan w urzędzie,lecę dalej kupić karnisz itp. aż do wieczora, kiedy padam na pysk i nie mam czasu pomyśleć o tym, co w moim życiu jest nie tak.
a najgorsze są takie dni jak dziś- siedzę sama w domu, zabijam ciszę muzyką, próbuję popchnąć dalej inżynierkę, a w głowie mam sajgon i marzę o tym, żeby być gdzie indziej, być kimś innym, robić co innego, mieć inne życie i inne wspomnienia.
Reasumując- kiedy nie siedzę w domu to jakoś funkcjonuję, bo muszę- choćby udawać przed ludźmi, że jest normalnie, zapominam o sobie i dzięki temu jakoś pełznę do przodu. Może trzeba nam zmiany trybu życia.
kiedys, dawno temu, pomoglo mi… pomaganie innym :)
Wenlafaksyna, np. w Symfaxinie, dawkę zaleci Ci lekarz. Mi naprawdę pomaga, plus na sen Trittico.
A nic innego nie dawało rady.
3maj się. Po tym zestawie realizacja rady idzie łatwiej.
Sport (wspomaga wydzielanie endorfin), dobra porcja makaronu (działa tak samo i miej w dupie, ile ważysz), czekolada z tych samych powodów, głaskanie zwierząt, komedia romantyczna, kąpiel w dobrych solach z lawendą, dużo snu.
Tak szczerze to mnie nic nie chce pomóc. Ani kop w dupę ani przytulas.
Ani wino, ani seks, ani drapanie po pleckach. Pisanie też nie.
Pogadanka terapeutyczna również nie.
Za to z czystym sumieniem zapadam się w książkowe światy. Albo filmowe. I pochłaniam czekoladowe substytuty. I tak aż do urzygu.
Z depresją dobrze radzą sobie kwasy tłuszczowe omega3: http://www.psychiatria.med.pl/darmowy_pdf.phtml?indeks=30&indeks_art=228
pozdr:)
U mnie sprzątanie pomaga, ciepła kąpiel z lekką lekturą. Alkohol odpada, bo po połączeniu z paroksetyną robi mi w głowie akupunkturę. Jakby mi w środku tysiące naczynek nakłuwano i krwawiły. Seks pomaga. Przytulanie zwierząt. A na ogólne odzyskanie równowagi to jednak indywidualna terapia najbardziej pomogła.
A i jeszcze oglądam Teorię Wielkiego Podrywu. Ostatnio wszystko od początku :D
Wyjazdy zdecydowanie są moją deską ratunku i lekiem na całe zło. Niestety, w praktyce, nie jest to proste do zastosowania (czas+finanse). Jeździmy więc w ostateczności w miarę blisko (nawet kilka wiosek dalej), tam gdzie nas jeszcze nie było, spacerujemy i obgadujemy te nowe miejsca. ;) Największy krok naprzód wykonaliśmy rok temu, ostatecznie wynosząc się z miasta wojewódzkiego, które moim zdaniem swoim tłokiem i hałasem działało na mnie źle.
dobre jedzenie, dobre zmęczenie, dobra praca, dobrzy ludzie
dobre leki
dobre tańcowanie
psów i kotów miętoszenie i tulanie
homeopatia czyli podobne lecz podobnym – czytanie o innych depresyjnych, do zejścia w dół dołów
w ogóle zejście w dół dołów, jak u wróbla, a potem klapsa
wyspanie się (jak się da)
magnez
witamina D może? ale nie wiem, spróbuje tej jesienio-zimy
w dupie manie, jak tylko się da
w wannie leżenie, w pieszczocie pian albo i tylko w ciepłej wodzie
na rowerze jeżdżenie i głośne a fałszywe śpiewanie
nowe kolorowe rajstopki za 9,50
kwiatów kupienie, najlepiej od babć, co to z działki sprzedają
płakanie do wypłakania
zdjęć robienie
sprobuj Wenlafaksyne.
Piwo, sport, dzieci, jazda autem – to pomaga (mi) na krótką metę. Jedyne, co naprawdę pomaga mi wyjść z depresji, to praca. Dopiero, kiedy jestem do przodu z robotą, jest mi lepiej. Problem w tym, że kiedy mam epizody depresyjne, nie mogę pracować. Podziwiam, że Ty możesz, a przecież wiem, że rowów nie kopiesz; taka praca wymaga bądź co bądź twórczego myślenia.
Wiem, że nie pomogłam:(
A mi pomaga:
– sushi w ulubionej suszarni
– wyjście z domu, ostatnio teatr gdzie śmiałam się w głos prawie 2h! Może być też kino, ale na mnie znacznie mniej działa; ale też spacer w piękne miejsce, wyjazd na weekend (to już wersja lux);
– no i sport, alem leniwa i najpierw wypróbuję wszystko inne :/
Jak wpadam w doła to moje myśli, te negatywne się mnożą jak króliki, albo i jeszcze szybciej, lawinowo narastają i wtedy robię to: http://www.youtube.com/watch?v=HZ1-Nj3vcXY
albo słucham muzyki albo szukam kontaktu z ludzmi, z którymi rozmowa mnie nie dobije jeszcze bardziej (czyli z takimi, ktorzy nie sa przekonani ze swiat jest zły a ludzie chca cie tylko oszukac).
albo ide na spacer, patrze sobie na ludzi, na miasto nocą, na drzewa.
najlepiej pomaga mi kontakt z naturą, psy, koty, grzebanie w ziemi, tarzanie się po sniegu i takie tam.
im częściej to sie zdarza ( a jest to sinusoida) to po prostu myślę: o , to znowu to samo!
Łażenie po górach (ale po szlakach gdzie ludzi mało), pyszna kolacja poza domem, czerwone wino i duużo seksu – to moje niezawodne sposoby na smutki.
Mnie zakupy pomagają na chandrę………..i nie jakieś futra czy inne szmaty za tysiaki albo lepiej……….lubię sobie pójść do grzebalni” wszystko po 5 zł” i wygrzebać cudne miseczki w groszki czy inna niepotrzebną skorupę:)))
generalnie grzebanie w ziemi w szmatach w szafie ( wywalanie niepotrzebnych ciuchów) ………….. może jak kurą kuźwa w poprzednim wcieleniu byłam???
Mam podobnie :P
Patti, uświadomiłaś mi, że ja też uwielbiam tak grzebać:) Na chandrę pomaga, na depresję niestety nie.
>co wam pomaga na depresję, chandrę i zmęczenie?
sertralina, moja niezawodna przyjaciolka, niezawodna
obie wiemy, że nie ma triku… a na pewno uniwersalnego dla wszystkich…ja codziennie mozolnie prowadzę dla siebie terapię zajęciowa..staram się cieszyć i zauważać wszytko z czego mogę być zadowolona..czasem po prostu staram się być dobra dla zwierząt i dla J…. mając to co mam w głowie ( lub to czego nie mam lub mam popsute) nigdy nie będę szczęśliwa/normalna wolna od pani D….i to wiem… ale ostatnio podobno :http://www.youtube.com/watch?v=rBRUBrWR2ZE&feature=share
i
http://www.ted.com/talks/amy_cuddy_your_body_language_shapes_who_you_are.html?source=facebook#.UGrrSbJOLnj.facebook
więc udaję…
wysiłek fizyczny:) można rozumieć również jako sex:) a jak nie to do kopania pyr/ziemniaków/kartofli:)
Ja uwielbiam pizgnąć drzwiami, załadować słuchawki w uszy i … spocić się jak prosię podczas joggingu :) Jak się tak zmaltretuję to wszystko ze mnie wyłazi … wkurwy, doły, a nawet czasem wydaje mi się, że z wysiłku to nawet wnętrzności mają ochotę mnie opuścić ;) Polecam!
O, doczytałam, że na jogging czasu nie masz ;)
Nie wiem, mi terapia pomogła. Pani uczyła mnie, jak układać myśli, żeby nie robiły mi na złość. Duuużo wizualizacji siebie, jako wartościowej, ważnej osoby.
Ale czy to dla każdego dobre? Pewnie niekoniecznie.
Z innej beczki: mam dwa pullipy, Sabrinę i Noir, trochę zniszczone. Jeśli je zechcesz adoptować i obiecasz, że będą szczęśliwe, a Ty z nimi… To z radością Ci je wyślę. :)
PS
Bardzo zniszczone, jak je teraz oglądam. Może na części by przynajmniej poszły?
ja juz mam dosyć wszelkich terapii :(
a co do pullipów to bardzo bardzo bardzo chętnie je zaadoptuję i przywrócę dawną świetność! :)))
wysłałam Ci maila z zapytaniem o ich cenę
a możesz przez weekend nie robić nic? dosłownie nic! tylko odpoczywać z kochaną osobą, psami, dobrym jedzeniem. mi to zawsze pomaga :) (tylko że ja mam koty)
hmm, to pewnie bym cały czas myslała, co powinnam zrobić, napisać, posprzatać i załatwić…
Zazie, mój TŻ (po psychologii) jest kimś w rodzaju >>coucha<>doradcy życiowego<<. Rozmawiałam z nim kiedyś długo o mojej rodzonej siostrze (skrzypaczce), którą bardzo mi przypominasz. I on mi wtedy powiedział, że jest pewien typ psychiczny ludzi, których życie zawsze będzie bolało, nieważne ile zmienią w sobie lub wokół siebie. Skrajna głęboka wrażliwość sprawia, że wszystko Ciebie dotyka i boli, nawet wtedy kiedy na pierwszy rzut oka się z tego śmiejesz albo umniejszasz przed samą sobą. Tacy ludzie muszą bardzo dbać o siebie, począwszy od spania i jedzenia, a na relacjach z innymi ludźmi skończywszy. WIęc po prostu zacznij dbać o siebie, albo niech bliskie osoby zaczną dbać, skoro Ty nie potrafisz. No trudno, czasem trzeba zawierzyć innym, którzy nas kochają i zaufać, że chcą dla nas jak najlepiej. Moja siostra niestety nie pozwala żeby ktokolwiek wpłynął na jej decyzje czy sposób życia. Dlatego Tobie to piszę w nadziei, że może Ty pozwolisz komuś zaopiekować się sobą. Pozdrawiam Ciebie i Twoją rodzinę
ktoś ma się mną zaopiekować…? ale jak? :(
i tak jestem dla wszystkich obciążeniem…
ale pomyśl sobie, że nie byle jakim obciążeniem ;)
myślę, że coponiektórzy są szczęśliwi, bo cię mają :)
seks to dobry kierunek; ale moze byc tez codzienny jogging- ogolnie ruch ale taki angazujacy zeby glowa odpoczela- wiec spacer moze nie wystarczyc
seks to jeszcze :))) ale na jogging to nie mam czasu, bo muszę pracować ;/ haha, wymówka, wieeem ;/
jesli ktos moze seks- w sensie ma ochote i ma z kim to zupelnie moze olac jogging;)
a czemu masz dosc terapii? w sumie ja tez mam dosc swojej wlasnej ale to dlatego, ze mam blokade przed wieksza otwartoscia i nie wiem jak z tego wybrnac
piwo z Żonami,spacer z potworami gdziekolwiek, lody i dobry film, kiedyś sex.
ja już alkoholu nie tykam od 3 miesięcy ani kropli, bo miałam wrażenie, że nawet po kieliszku wina następnego dnia się gorzej czuje psychicznie…
a od lodów rośnie mi dupa.
zostają filmy i seks.
seks, kłamstwa i kasety video ;)
od lodów mam dupę jak szafa trzydrzwiowa:D
alkohol, no słyszałam że nie pomaga, ale Żony pomagają a tak jakoś miło z tym piwkiem się siedzi…
czasami zamieniamy na herbatę. bez prądu.
aaaa podobno jeszcze leżenie na hamaku na azjatyckiej wyspie pomaga. chociaż pewna nie jestem, bo to tylko słyszałam ze słyszenia.
ja nie w hamaku, ale na krześle. i nie na wyspie, a na ochocie. ale strużka śliny cieknie mi tak samo.
ja na kanapie pod poznaniem, to tez podobnie,
przypomniało mi się, mi pomaga jeszcze solarium, ale nie wiem czy przy lekach można.
najpierw wylanie kawa na ławę na blogspocie, potem spacer albo rower, buźka. ka
wylewanie łez i kawy na blogu – to moja specjalność ;)
sen, dużo snu, w dodatku regularnego (czyli o stałych porach), mało alkoholu (bo jest silnym depresantem), ruch (regularny ale niezbyt intensywny), tarmoszenie psów, masaże lub głaskanie. Ten zestaw mi pomaga.
przemawia do mnie :) dzięki!
Ja miałam nieco inną „ciekawą” chorobę, nerwicę,ponoć leczy się tak samo, jak depresję. W każdym razie, tak jak już kiedyś chyba pisałam, starałam się nie przejmować objawami, wmawiać sobie, że jestem mądrzejsza od mojego mózgu i go przechytrzę:). Z lekami trafiłam od razu dobrze, naprawdę pomagały. Najfajniejszy był Xanax, który brałam tylko miesiąc, bo silnie uzależnia… Do tego niestety Zazie Twój tryb spania nie wpływa dobrze;). Moja lekarka zasugerowała mi, że przy tego typu problemach niestety trzeba się wysypiać i co najważniejsze prowadzić raczej regularny tryb snu, czyli lulu codziennie o podobnej godzinie. Wiem, łatwiej powiedzieć, niż zrobić, ale to jest główne lekarstwo.. Do tego oczywiście ukochana osoba + zwierzaczki potrafią działać cuda.
Uświadomienie sobie tego było przykre, ale w domu zagłuszam swoje myśli audiobookiem, na spacerze z mopsami myślę jaki dom kupię za wygraną w lotto, w samochodzie skupiam się na drodze, w pracy mam pozytywnego kolegę w pokoju, cały czas pilnuję głowy i myśli, żeby nie pędziły na tereny zakazane, tylko we śnie mogą robić co chcą i nie zawsze kończy się to wesoło :( ja daję w ryj każdej depresyjnej myśli, a jak osłabnę spuszczam rolety i leżę :(
Na depresję to nie wiem, ale na doła to ja lubię seriale. 2 sezony Dextera, z 3 sezony 6 Feet under, z dwa The Shield i zapominam o rzeczywistości, odpływam pochłonięta serialowymi światami.
6 stóp i Dextera kocham. Jedyne seriale, jakim dałam radę (no i Zmiennicy!).
Tak, potrafią pomóc. :-)
jak sie w cos wkrece, cos ideologicznego, to mi pomaga
czyli chyba pomaga mi zapomnienie o sobie,
ale nie zawsze sie udaje
chyba jeszcze obgadanie spraw.
ja jestem niemiarodajna, co by zewnątrz i wewnątrz było spójnie w czasach głębokiej depresji dobijałam się leżąc w łóżku, czytając najbardziej badziewne harlekiny, rzucając zasmarkanym papierem toaletowym na prawo i lewo, pijąc i paląc pety. więc pokój i ja (bo po co się myć, ubierać, sprzątać) wyglądały jak tania melina. jak już upadłam bardzo nisko, tak nisko, że się siebie brzydziłam to se dawałam klapsa po gębie i do roboty.
znajomi twierdzą, że ja nawet jak jestem szczęśliwa to mam deprechę
mnie to bawi w sumie, jak se z boku na siebie patrzę
i chyba właśnie umiejętność szczerego podśmiewania się z samej siebie, najbardziej pomaga :)
wróblu czy to Ty jesteś Sztucznym Fiołkiem? ;-)
Na deprechę stosuję Prozac, dużo Prozacu. Do tego joga, jogging i tulenie się do moich dwóch skarbów.
Joga dobrze mi robi na duszę, jogging na uda, a dzieci na serce. Ale żeby to poczuć w pełni, potrzebowałam rozmiękczyć swoje wewnętrze chemią od pana doktora. Jest dobrze.
Zazie. 20 mg escitalopramu to jest bardzo duża dawka. Jak długo bierzesz ten lek? Jeśli taka dawka Ci nie pomaga, to musisz jak najszybciej zmienić preparat. No i przede wszystkim: Dziewczyno Kochana, czy Ty masz szansę odpocząć? Tak naprawdę odpocząć, bez samobiczowania się i wpędzania w poczucie winy z powodu swojego stanu. Nie wyjdziesz z depresji dopóki będziesz tkwiła w poczuciu winy, że ją masz. Musisz przerwać to błędne koło i pozwolić sobie na „odpuszczenie”. ZAZIE! Mówię do Ciebie!
Budyń lub kakao. Manie wysprzątanego lokum (nie akt sprzątania, tylko ład właściwy). Czytanie po raz miliardowy tych samych książek. Perspektywa wolnego dnia (już niedługo święto zmarłych, hej ho) – ale tylko p e r s p e k t y w a, nie samo wolne. Bo wolne przecieka przez palce i znów wpędza w poczucie winy. Oraz moje koty.
podpinam się pod budyniem! :D