internet jest luźnym zbiorem znaków, zapisów i fragmentów,
które nie są i nigdy nie będą rzeczywistością.
to hologram odbijający zaledwie ułamek obrazu,
lecz dający obserwatorom złudne poczucie integralnej całości i szerokiej panoramy.
wpisz, kliknij. zaloguj, wyloguj. zalajkuj, odlajkuj. skomentuj, przeinacz.
siedząc w wygodnych fotelach, z twarzami oświetlonymi niebieskawą poświatą monitora,
o życiu wiemy tyle co nic. świat zostaje nam podmieniony i zastąpiony
zerojedynkowym ciagiem znaków z nikłą referencją do rzeczywistości i faktów.
a fakty to ludzie. nigdy mniej, zawsze więcej.
ich głosy, ciepło, energia, wypowiadane słowa, łzy, śmiechy. rozmowa.
a przede wszystkim to, co robią. dla siebie, wokół siebie i dla innych, wokół innych.
nie na blogach, nie w internecie. ale w najbardziej namacalnej, materialnej, bliskiej, codziennej rzeczywistości.
tylko to jest prawdziwe.
poznałam fakty i ludzi. po czynach ich poznałam, a nie po słowach, które wiodą na manowce.
dlatego zweryfikowałam swoje osądy i oceny. przyznałam się do błędów.
ponownie przeliczyłam stado owiec i hordę grasujących wilków. także tych w owczej skórze.
wszystko wróciło na swoje miejsce. jestem spokojna.
ludzie, nie żryjcie się.
pozdrawiam wirtualnie a niewirtualnie przesyłam moc ścisków stolarskich ;)
Widzę kurfa, że się działo :(. Postawiłam pomarańczowy znicz Joance. Nad brzegiem Bałtyku.
Zazie, za monitorem nie siedzą cyborgi, tylko ludzie, realni. Jednych znasz osobiście, z innymi spotykasz się w sieci. To tylko dwie odmienne formy kontaktów międzyludzkich. Ludzie są ci sami i tacy sami.
Pozdrawiam :)
Filemonko, ależ o tym własnie jest ta notka: żeby wykraczać poza internet i nigdy, ale to nigdy nie dać się zwieść wirtualnej rzeczywistości, bo za każdym napisanym znakiem, wygenerowanym postem czy wklejonym komentarzem stoi żywy człowiek. i to u tego człowieka należy szukać prawdy, a nie w tych skrawkach, które rozrzuca po internecie. skrawkach, do których momentalnie doczepiają się nowe znaczenia, interpretacje innych użytkowników internetu i zupełnie naturalnie powstające przekłamania.
Nie do końca tak chyba jest. Tak naprawde, to co wirtualne zmienia sie czasem w dobre i wartościowe relacje poza netem. To rodzaj narzedzia które w dzisiejszych czasach pomaga ludziom zwyczajnie nawiazac relacje. A to ,ze niektóre z nich potem weryfikujemy to juz zupełnie inna bajka:)
Pozdrawiam
A ja byłam dzis u Joasi. Bylam wieczorem, jak było cicho. Zapalilam znicz. Pomaranczowy, z otwartym ogniem. Ciepłym.
yyyyyyyy ale o co kaman?
nie, wcale nie chcę wiedzieć.
jak powiedziałaś, życie jest gdzie indziej.
o, kłótnie. znów o niczym bym nie wiedziała, gdyby nie notka/komentarze. wierzę głęboko, że są takie miejsca, osoby i poglądy, które należy omijać i przemilczać aby nie zwiększać ogólnej sumy guana w galaktyce.
o kłótniach w internecie dowiedziałam się dzisiaj, prawie cały dzień będąc offline. wiedziałam, czego kłótnie dotyczą, bo kwestia to aż nazbyt oczywista i Mar ją poruszyła. nie śledzę teraz dyskusji na innych blogach, tym bardziej nie zamierzam w niej uczestniczyć.
dzisiejszego popołudnia, siedząc na kanapie pośród ludzi, których Aśka kochała i którzy kochali Aśkę – poczułam z całą mocą, że tylko to jest prawdą. że ona nas łączy. nie internet. i nie musimy o niczym dyskutować, bo i tak wszystko jest jasne. i wszystko jest ważne, prawdziwe.
a ja znowu nie w temacie, i dobrze, make love not war.
a mnie dreszcze po krzyżu przelatuja, gdy czytam te wyznania na Chustki blogu.
jak niewiele ludziom potrzeba, by się w kimś zatracić, nie znając tego kogoś w ogóle; na oczy go nie zobaczywszy ni razu.
dziś Chustka, jutro kto?
jasne, że to pozytywne, że dziś Chustka, ale żeby same wpisy na blogasku wystarczyły, by zmienić czyjeś życie?
czy to nie oznacza, jak rozpaczliwie ludzie potrzebują wzorców i jak łatwo znajdują je, gapiac sie tylko w monitor komputera?
brrrr.
pozwólmy każdemu – według jego potrzeb.
jedni drą szaty, inni zadowalają się wirtualnym zniczykiem, jeszcze inni cytują Twardowskiego.
dla mnie liczy się to, o co prosiła Aśka: spokój. wewnętrzny spokój.
nawet jeśli tak trudno go osiągnąć…
nie mówię o pogrzebie i pożegnaniach Chustki, to zbyt poważny temat, choć komentarze na jej blogu dały mi impuls do rozważań.
chodzi mi o fakt, jak łatwo ludzie znajdują autorytety w sieci, w ludziach, ktorych nigdy nie znali.
jest to równie niebezpieczne i dziwne, jak stwarzanie sobie ikon z pisarzy, aktorów, filozofów, itp., ktorzy istnieją w życiu przecietnego człowieka jako ich dzieła – np. zbior starannie wybranych „złotych myśli”, poglądów, kreacji artystycznych i tym podobnych.
dlaczego ludzie – młodzi ludzie, podejrzewam – nie szukają wzorców i „ludzi z marmuru” w swoim otoczeniu, gdzie mogą w każdej chwili zweryfikować ów wzorzec i marmur poprzez zestawienie wzniosłych i szlachetnych hasel z prawdziwym życiem autorytetu? to właśnie jest dreszcz wywołujące.
Dobrze zazie, że dystansujesz się od tego bajzlu. Nie warto tego czytać nawet. Panie bardzo widowiskowo chwyciły sie za pióra a jedna wspanialsza od drugiej mam wrażenie. Wyleczyłam się z internetowych emocji na dłuuugo. A w kometarzach u Joanny same ozdrowienia były, odnalezione drogi, życie uważnie itepe bla bla bla
w chwilach lepszego humoru i dystansu do całej sytuacji śmieję się, że stopniowe odchodzenie Aśki podziałało na wielu jak ogólnonarodowe katharsis towarzyszące umieraniu JPII. wtedy też każdy był uwznioślony, lepszy duchowo i pokrzepiony życiową mądrością, a kibice wrogich drużyn wzięli się za ręce i odtańczyli chodzonego na murawie i trybunach. piękne to było. ile trwało? krótko.
co nie znaczy, że wśród tych licznych świadectw „życiowego nawrócenia” w komentarzach na blogu Asi nie tych prawdziwych i trwałych. bo na pewno są. wierze, że Aśka naprawdę zmieniła podejście do życia wielu osób. ale nie dajmy się zwariować i nie róbmy z niej świętej ani cudotwórczyni, bo chyba by nas opluła ze śmiechu ;)
Zazi, proszę nie bierz w tym udziału…
Nie biorę.
Niech się tłuką.
Nie ufam słowom w internecie.
Powiem tyle…Asia w grobie przewraca się widząc tę wojenkę i polowanie na czarownicę…Zupełnie nie rozumiem o co tu komu chodzi,już pogubiłam się w tym labiryncie blogów…Nie przyznaję racji nikomu…bo jak mawiają są 3 prawdy życiowe:prawda,tylko prawda i gówno prawda…Bo po pierwsze nie chciałabym aby mnie za życia pogrzebano i czekano na moją śmierć,żeby jak najszybciej przyszła-bo nie mogą patrzeć jak się męczę..przecież nadzieja umiera ostania i co prawda matką głupich-ale każda matka ma swoje dziecko…Po drugie-jeśli pomagasz to z własnej nieprzymuszonej woli i potem nie oczekuj słowa dziękuję i peanów na swoją cześć i nie bądź zły na tego któremu ją dajesz-że nie spełnił Twoich oczekiwań-bo w bezinteresownej pomocy nie o to przecież chodzi,żeby Cię podziwiano i potem klaskano…Potraktuj to-że czynione dobro powraca potem gdzieś do nas a poza tym z własnego doświadczenia wiem-że więcej mi dali ludzie niż ja im,którym powiedzmy ja pomogłam-
.Bo dzięki nim nauczyłam się kochać życie i je bardziej doceniać w każdym jego aspekcie.I każdemu radzę spojrzeć z tej perspektywy-bo nie znasz dnia,ani godziny bo niezbadane są wyroki boskie o sądów rejonowych.Warto więc być sobą i nie grać oskarowej roli-bo wszystkich można oszukać-ale siebie człowiek sam nie oszuka…bo gdzieś tam organizm da Ci o tym znać…
Obiektywna, nie sposób się nie zgodzić z Twoim komentarzem.
Tak właśnie jest w życiu, a przynajmniej tak powinno być.
Internet jest tylko symulacją życia, jego dalekim echem, które odbija po wielokroć kolejne kserokopie rzeczywistości coraz bledsze i bardziej zamazane. Możemy je czytać, porównywać, szukać błędów, różnic i nieścisłości, ale i tak nie jesteśmy w stanie dociec prawdy.
Prawdy trzeba szukać bezpośrednio u ludzi. I tyle.
O tym jest moja notka.
Jestem zdegustowana do granic. Jakos kiedys trafilam na blog Chustki, u ktorej zacumowalam na dlugie miesiace. Niespecjalnie wnikajac w komentarze pod notkami Joasi rejestrowalam rozne potyczki – nie tylko z trolami, ale pomiedzy jakimis frakcjami. Rejestrowalam tez sporo ciekawych wypowiedzi sympatycznych babek. Dlatego trafilam takze tu, zwykle nie komentuje, ale poczytuje Zazie z duza sympatia.
Ale dzisiaj wiecie juz mi sie przelalo.
Jestescie zdrowo posrane, wszystkie. Dziewczyna ktora byla podobno Wam bliska zostala dzis pogrzebana, a Wy nie tylko nie przerwalyscie przepychanek, ale nakrecilyscie je tak obrzydliwie! Co Wy macie w glowach? Jestescie rownie durne jak ten polkretyn ksiadz ktory bredzil dzis w kosciele. Zorka pisze jakis post. Byc moze lanserski i zaklamany – nie wiem, czytalam Zorke z przyjemnoscia i wzruszeniem, ale nie wykluczam ze odjechala w milosc wlasna. Li pisze pelnego jadu niby tajemniczego posta i uzupelnia go potem w komenciach, chetnie wspomagana przez viki, mar, wzajemne popieranie sie i podrzucanie linkow na ktorych kolejna jazda na Zorke. Zorka sie odgryza, wywleka jakies prywatnosci na dowod. Karuzela sie kreci na pelnych obrotach.
Wszystkie jestescie wkrecone tak samo. Wszystkie kompletnie olalyscie Joasie i napieprzacie sie miedzy soba. Ja jej nie znalam, nigdy nie wymienilam z nia nawet maila. Wy ja znalyscie. A mimo to robicie dzis taki chlew? Musicie sobie teraz udowaniac Wasze racje? Myslicie ze ktoras z Was zachowala w tym rozum? Ktoras jest gora? Zadna.
Myslalam, ze z tesknoty za wpisami Joasi bede zagladala do Was – do Zazie, Li, Viki, Mar, Zorki, tych roznych babek ktore mialam okazje czytac dzieki Joasi. Ale nie bede Was czytac. Joasie bylo warto. A Was mi sie odechcialo. Wstyd i zbrzyd.
pokaż mi, z kim się przepycham. gdzie i co nakręcam.
nigdzie na tym blogu nie padło słowo o Zorce.
nie komentuję ani jej bloga w internecie ani u niej na blogu w komentarzach.
pytanie do Ciebie: czemu biegasz po blogach i czytasz to wszystko, co Cię zniesmacza?
po co? :(
napisałam dzisiaj, że ważni są dla mnie realni ludzie.
na blogu Li w komentarzach podziękowałam jej za zorganizowanie realnej pomocy dla Asi i jej rodziny.
tylko tyle. nic więcej.
dlaczego siejesz tu zamęt, dziewczyno?
po co?
wracaj na blogi i czytaj, sprawdzaj, googluj i przeżywaj skrajne emocje.
Zazie, Notke tej tresci co u Ciebie wkleilam i Zorce i Li, wkleilabym tez Mar ale zamknela komentarze, a u viki nie ma gdzie. Piszac o przepychankach nie wymienialam Ciebie, ale mam zal bo i Ty wlaczylas sie w dzisiejsze geganie.
Nie gadaj ze sieje zamet – nazwalam po imieniu zachowanie dziewczyn, a napisalam takze do Ciebie bo i Ty ku mojemu zdumieniu dolalas oliwy do ognia piszac o przejrzeniu na oczy etc. Przeczytalam co kto napisal na blogach bo zaczelam od Li i sie probowalam polapac w sytuacji – i nie ma w tym nic dziwacznego ani nawet masochizmu.
Czytalam Cie majac za fajna i madra dziewczyne. Jesli teraz mi powiesz ze ten chlew dzisiaj jest w porzadku albo zrozumialy, to ja juz nic nie rozumiem.
Małgosia, bicie piany w internecie nigdy się nie kończy. internet nigdy nie zasypia i nigdy się nie opamiętuje. ludzie nakręcają ludzi. a im większe emocje, tym większy chlew się robi – raz tu, raz tam.
dlatego postuluję odłączenie emocjonalnego kabelka od tego wszystkiego i skupienie się na ludziach i rzeczach naprawdę ważnych, bliskich i REALNYCH.
Zazie, sprawdzilam, to nie Ty pisalas o otwieraniu oczu, Ty pisalas ze Mar ma racje (uwazam ze mogla sobie darowac ale co jasne nie musimy sie na kazdym kroku zgadzac). Ale faktem jest ze popieprzylo mi sie, duzo przerzucilam w krotkim czasie, wybacz mi ze wystrzelilam takze do Ciebie choc to nie Ty mnie tak zapienilas. Przepraszam Cie.
Latwo powiedziec wylacz emocje. Bylam na pogrzebie, patrzylam na malutkego Jasia, mam dzieci w podobnym wieku i wszystko mi sie w glowie rozpada z wscieklosci na to co los zrobil Joance i jemu. I chyba szukalam, kretynka, wspolodczuwania w necie. A znalazlam to co znalazlam. Zle umiejscowione oczekiwanie.
Sorry jeszcze raz.
Ale ja się zgadzam z Tobą w pewnym sensie Małgosiu że wszyscy są nieźle wkręceni, i ja też i że to jest posrane.
Uważam że kult kogokolwiek w internecie jest posrany.
A ja, tak się zdarzyło, że stałam się posrania tego elementem. Tak. Zgoda. Jest to mój posrany fragment rzeczywistości.
Możesz do mnie wysłać zgorszonego majla, nie musisz w komentarzu, które zamknęłam, ani tu. Pozdrawiam Mar
Mar, sto razy bardziej wole pogadac z Toba normalnie jak nam juz wszystkim emocje opadna. Chrzanie zgorszone maile. Pozdrawiam Cie.
Nic dodać nic ująć!
ha!
tak czułam, że cos pierdolnie, tylko nie wiedziałam, komu pierwszemu.
lece na blogasie czytać, jak sie po mordach leją i właściwie z jakiego powodu.
Foksal, odpuść. nie szukaj sensacji, nie rób sobie z tego rozrywki, proszę….
takie internetowe wojenki są często podsycane przez żądnych emocji postronnych obserwatorów, którzy mają z tego wszystkiego niezły ubaw :( jesteś jednym z nich? :(
tak zazie, jest jedną z nich :/
niczego nie podsycam, nie muszę. panny same i z wielkim upodobaniem okładają sie po buziach, a gdy tumult ucicha na moment – rozpoczynają zabawę od nowa.
ja sobie obserwuję i owszem, mam rozrywkę. bo to niesamowicie ciekawe jest i zabawne.
dziewczyny po prostu MUSZĄ się żreć i Stephen King znakomicie to opisał w „Sklepiku z marzeniami”.
poczytalam sobie wszystkie waleczne komcie i ubawiłam się setnie – te wszystkie świętoszki, jedna lepsza od drugiej, bardziej współczujaca i pomocna, nawet nie zauwazają, jak same, z własnej woli taplaja swe aureolki i skrzydełka w gówienku. a im mniej ma jedna z drugą racji, tym większa złość i złosliwość wychodzi. Viki, jesteś jedną z nich.
jako osoba zainteresowana zbiorowymi psychozami i generalnie socjologią – oglądam to wszystko i wyciagam wnioski.
Wilki. owce, barany, osły, hieny, psy, szczury, ptaki, małpy, węże…sporo tych zwierząt w systemie zero-jedynkowym może być, i każde najczęściej zmienia się w inne w zależności od sytuacji … :)
pozdrawiam
jak to w życiu ;)
muszę dać ten wpis do tłumaczenia, bo zero jedynkowy język mi nieznany.
wychodzi cisza? spokój?
w wolnym tłumaczeniu znaczy: ludzie, nie żryjcie się. to tylko internet! życie jest gdzie indziej.
na wielu blogach osob, ktore znaly Chustke toczy sie dzis, w dniu Jej pogrzebu jakas gra; o co dokladnie chodzi wiedza tylko osoby wtajemniczone- osoby szczesliwie niezorientowane moga tylko zachodzic w glowe; wiadomo, ze Ktos jest winny, ktos mial zle intencje, ktos ma nieczyste sumienie
czy takie wzajemne szczucie jest wlasnie tym na czym warto skupiac swoje mysli i uczucia w dniu Jej pogrzebu? dlaczego piszecie jak duzo Chustka Was nauczyla a potem pokazujecie, ze niczego nie nauczyla? jakiez to przewartosciowania i refleksje zostaly Wam w glowach skoro dajecie upust swoim niskim instynktom oskarzajac sie nawzajem? zazie, czy rzeczywiscie dzis jest dzien zeby oceniac kto jest owieczka a kto wilkiem? a moze kazdy ma w sobie troche jednego i drugiego? moze zamiast oceniac innych niech kazdy spojrzy na siebie?
Shadow, właśnie na okoliczność pogrzebu Asi naszła mnie taka refleksja, jaka podzieliłam się tu na blogu: że ważni dla nas powinni być tylko realni ludzie bliżsi lub dalsi, a nie słowa na blogach rzucane w przestrzeń internetu z tej czy innej strony.
mój szósty (czy siódmy) zmysł doskonale sobie radzi w internecie. jakby kto kiedy miał jaką wątpliwość, niech mi posunie link. wróżka schron prawdę Ci powie. po literkach. nie cyferkach ;)
;)) tych wilków rozpasanych jakby się namnożyło…t
nie zapominaj, że są jeszcze barany
wszystko wróciło na swoje miejsce :)
:*