break my body. hold my bones.

 

I’m a building jumper. roof to roof.
you see me flying in the air.

 

czasem zastanawiam się, czy świat na mnie poczeka. i czy będę miała do czego wracać,
kiedy w końcu obudzę się z tego męczącego letargu. póki co uciekam od rzeczywistości
na wszystkie możliwe sposoby. jeszcze chwila i przestanę rozpoznawać znane mi dotąd twarze.
nie chcę nikogo widzieć. nikogo słyszeć. nie mam nic nikomu do powiedzenia.
dlatego rozpaczliwie i na siłę szukam kontaktu. lękam się zdziczenia i samotności.
zwiększamy dawkę do 225 miligramów wenlafaksyny
i ciśniemy dalej – powiedział dziś mój psychiatra.
to chyba ostatni lek, który jeszcze na mnie działa.
słabo, ale jednak. coś drgnęło.
i zaczęło strasznie boleć.

 

 

 

 

 

 

 

Subscribe
Powiadom o
guest

26 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Tarsis

Cisnij Zazie, cisnij!
Chcialam tylko powiedziec, ze ja tu na odleglosc bardzo Ci kciuki trzymam i ze mam nadzieje, ze za chwile bedzie lepiej, choc troche.
Bralam leki przez kilka lat, teraz jestem bez, terapia tez zakonczona. Jest zdecydowanie lepiej, ale mimo wszytsko uwazam, ze nie tak jak byc powinno. Czy kiedys bedzie? Nie mam pojecia, ale bardzo sie boje tego ze bedzie gorzej… Bo od porblemow z glowa to kurwicy mozna dostac :-//
Trzymaj sie

Anonimowo

z innej beczki, czy ksiegowy nie ponosi odpowiedzialnosci za to co zle wyliczyl? przeciez podpisywalas na pewno umowe. dziewczyny, na pewno macie „swoich” ksiegowych. jak to jest?

Plazma

Zazie, mam nadzieję, że się dźwigasz i że jest lepiej coraz.
Czy powtarzasz sobie przed lustrem, że jesteś w dechę? Że świat Cię potrzebuje? Że dajesz radę?

jaśminowasia

Zazie, ja też muszę łykać leki, jest tego trochę,
ostatnio, podłamana powiedziałam lekarce, czy ja kiedyś będę czuła się lepiej, ona odpowiedziała, wyjątkowo ciężko pani choruje, więc dalej łykam i walczymy, chwilowo mam górkę z drażliwością, nosi mnie, ale wiem, co będzie za jakiś czas…
czy to się kiedyś skończy?
ściskam

trylinka

No to ciśnij dalej i oby pomogło jak najszybciej.

ania

Tak o elektrowstrzasach tez juz czytalam.Gdyby nie skutki uboczne ,ktorymi strasza to chyba bym sprobowala szczegolnie ze juz bokiem mi wychodzi odwiedzanie tych wszystkich psychiatrow,psychologow itp.Zwyczajnie nie mam juz sil.Ja obecnie na 150 effectinu,ale gdyby nie ogromna pomoc rodziny to nie wyobrazam sobie mojego funkcjonowania.Eh i to cholerne poczucie winy,ze obarczam ich soba.No nic jutro kolejna wizyta i zobaczymy co doktorek wymysli.Pozdrawiam cieplo.

Quentin

A może podkład muzyczny po polsku?
http://tinyurl.com/axgwlco

Quentin

A może podkład muzyczny po polsku:
http://tinyurl.com/axgwlco

gackowa

Tak trochę z ciekawości, pod wpływem Twojej notki, zrobiłam sobie test na ADHD. I co? I bingo. Umiarkowane, ale jest. Boszzzz, cud, ze to ogarnęłam. I po co studiować takie dzieciowe nauki, jak się u siebie takich rzeczy nie widzi?
To dlatego mnie własna matka nie lubiła i miała za skaranie boskie. Dlatego czytam każdą książkę do połowy, dlatego mam o 50 hobby za dużo, nie mogę wysiedzieć na żadnym wykładzie, a przed TV muszę mieć druty w ręku. Dlatego seans kinowy jest zawsze za długi ( a kiedyś był w sam raz….) a interlokutorowi trzeba przerwać w połowie zdania, ech.

bere

„czy świat na mnie poczeka” – to jest dobre pytanie. niejako #mamto

ginger

dochodze do wniosku, ze na depresyjne stany nie ma nic lepszego niz bol zeba; bylam dzis w koszmarnym, podlym nastroju, zadreczalam sie jak codzien imaginacjami mojego chorego umyslu kiedy nagle z tego stanu wytracil mnie taki bol zeba, kosci i okolic, ze nie jestem w stanie myslec juz o czymkolwiek innym i oddalabym WSZYSTKO zeby w koncu przestal mnie tak napier..ac; kiedy lekarz na ostrym dyzurze znieczulil mi szczeke zastrzykiem poczulam, ze zycie jest piekne; teraz znieczulenie puscilo i napierdalnaka rozpoczela sie na nowo

ginger

zazie, byc moze Cie wkurze ale zaryzykuje kompletnie nieuprawniona i amatorska diagnoze;)- na moje oko w Twojej glowie rozgrywa sie nieustanna walka dwoch czescie Twojej osobowosci- z jednej strony jestes fajna, inteligentna i bardzo uzdolniona literacko i nie tylko kobieta, z drugiej strony masz totalnie destrukcjyjna czesc, ktora krytykuje wszystko co zrobisz, wyszukuje slabszych stron i je niemilosiernie napietnuje, roztacza przed Toba idealistyczne wizje jak perfekcyjna moglabys byc( chuda, zawsze i wszedzie towarzyska, bardziej tworcza, lepiej radzaca sobie z ogarnianiem przyziemnych spraw) i kiedy tylko masz slabszy dzien katuje Cie tym, ze do tego idealu nie doskakujesz
kiedy piszesz, ze nie chcesz nikogo widziec i slyszec to moim zdaniem tak naprawde nie chcesz by ktos widzial, ze czujesz sie gorzej- wtedy na sile probujesz poczuc sie lepiej- to prowadzi do frustracji i kolo sie zamyka; sprobuj raz inaczej- nie katuj sie, nie krytykuj, nie miej poczucia winy tylko powiedz sobie- jest jak jest no i chuj, trudno;)
ksiazki pod pseudonimem nie bede interpretowac bo to zbyt oczywiste:P

AniaMania

Nigdy nie komentuje, chociaz czytam. Ale nie moge, denerwuja mnie ludzie ktorzy sugeruja rezygnacje z lekow. Czy ktos majacy wybor decydowalby sie na nie? Ostatnio przebila wszystkich moja okulistka (tak, okulistka!). Zapytala czy biore jakies leki, no to jej powiedzialam cala liste. A ona na to ze po smierci meza najlepiej pomogly jej calmsy ziolowe. Wymieklam.
Pozdrawiam Cie serdecznie, Zazie, kibicuje, i wiem jak jest. Jestem na lekach od dwunastu lat, i nie wrocilabym do tego co bylo przed.

Ola

AniaMania, staralam sie tak sformulowac wypowiedz, zeby nikogo nie zdenerwowac. To nie byla sugestia, tylko raczej pytanie. Czytam wpisy Zazie, ktore czesto chwytaja mnie mocno za serce, zwlaszcza jak sie zna z doswiadczenia tego rodzaju cierpienie i szarpanine. Zauwazylam, ze Zazie na lekach przechodzi podobne katusze, jak ja bez lekow. Teraz (po odpowiedziach na moj komentarz) juz wiem, ze bez lekow jest jej (oraz Tobie i innym osobom) jeszcze o wiele gorzej. Co sugeruje raczej, ze to mi mogloby pomoc rozpoczecie leczenia farmakologicznego a nie odwrotnie. Pozdrawiam serdecznie!

Anonimowo

Jak ja Cie rozumiem.Tez niestety zmagam sie z tym chorobskiem.Dokladnie zaburzenie nerwicowo-depresyjne.Przez 1.5 roku paroksetyna ,przez 5 lat efectin.Coraz mniej leki pomagaja.Wlasnie jestem na etapie zastanawiania sie co dalej …Co do tycia to na paroksetynie+10 kilo ,ale na efectinie zero dodatkowych kg takze mysle ze u kazdego to inaczej dziala.Aha i jeszcze jedno bez lekow sie nie da.Przerabialam i nigdy wiecej.Pozdrawiam i sillly duzo zycze!

nina

czytałaś o dystymii?

Ola

Kochana Zazie (pisze tak w porywie wspol-czucia), jakos mnie przerazaja te Twoje leki i zwiekszanie dawek. Probowalas kiedys bez? Jesli tak, to jaka widzisz przewage leczenia farmakologicznego nad funkcjonowaniem bez lekow? Pytam, bo wiele stanow, ktore opisujesz, bardzo mocno przypomina mi moje wlasne doswiadczenia.Wlasne, tj. osoby, ktora funkcjonuje bez lekow (odmawiam ich przyjmowania od ponad dziesieciu lat, kiedy to po raz pierwszy zostalam zdiagnozowana. Ostatni przepisany mi lek (calkiem niedawno) to byl effexor (czyli wenlafaksyna wlasnie. nie wiem, czy ten akurat preparat jest dostepny w Polsce). Przyznam, ze od poczatku odmawialam glownie z obawy (mocno uzasadnionej) przed przytyciem, bo wiedzialam bez najmniejszej watpliwosci, ze to sciagneloby mnie strasznie w dol, niwelujac ewentualne pozytywne efekty przyjmowania lekow. Nie mowie, ze jest latwo funkcjonowac bez lekow (i bez terapii), ale z tego, co czytam tutaj u Ciebie, to Tobie na lekach wcale nie jest o wiele latwiej. Nie wiem, tak naprawde, to dobrze znam tylko jeden przypadek, wlasny, i nie probuje wyciagac z niego zadnych ogolnych wnioskow, ale jestem ciekawa, czy probowalas kiedys funkcjonowac bez lekow i jesli tak, to jak Ci z tym bylo. Albo moze ktoras z czytelniczek/ktorys z czytelnikow ma takie doswiadczenia? Dodam, ze moja depresja, jak jest, to jest niestety raczej solidna, z dosc powazna jazda samobojcza (pisze „dosc” i „raczej”, bo nie mam tak naprawde porownania. moze to pikus w porownaniu z tym, jak mogloby byc).

D.

Ola już pisała, że bez leków się nie da.
Poczytaj bloga.

Zazie, zazie, jak ja nie wiem, co Ci napisać!
Nic mądrego, wszystko głupie, każde słowo.
Żyj najpełniej, jak się tylko da.
Łykaj to, co Ci pomoże.

Świat poczeka.
Jeśli czujesz się samotna pisz, maila masz.
Odpiszę na pewno.
Ściskam ciepło:*
I uwierz mi – nie ma w tym „ściskam” banału…

Scroll to top
26
0
Would love your thoughts, please comment.x